Przyjdź!

Marcin Jakimowicz

GN 20/2021 |

publikacja 20.05.2021 00:00

Przez wieki Kościół wołał: „Veni Creator Spiritus!”, a „najmilszy z gości” odpowiadał na ten pełen tęsknoty hymn, przychodząc jako „zdrój żywy, ognia żar”.

Przyjdź! ROMAN KALARUS; reprodukcja Henryk Przondziono /Foto Gość

Ciepły deszcz zmywał brud z bruku otoczonej murami toskańskiej Lukki i sprawił, że spieczone, zakurzone ogrody wydały wyraźne westchnienie ulgi. Kościół był zamknięty na głucho. Niestety, spodziewałem się tego... To często denerwuje mnie u Włochów, którzy zdają się nie doceniać tego, co mają na wyciągnięcie ręki. Może rzeczywiście najciemniej jest pod latarnią? Przekonałem się o tym wielokrotnie, na przykład gdy w Wiecznym Mieście stąpałem świętemu Pawłowi po piętach czy odwiedzałem w Sienie św. Katarzynę. Tak było i teraz, gdy chciałem pomodlić się przy grobie mistyczki Eleny Guerry, założycielki Zakonu Sióstr Oblatek Ducha Świętego (1835–1914).

To właśnie ta włoska zakonnica, którą okrzyknięto Apostołką Ducha Świętego, miała wyraźne przeczucie: Duch Święty dopomina się, by w XX wieku zwrócono na Niego większą uwagę. „Veni!” – wołała w listach, które regularnie słała do Watykanu. Tymi mistycznymi pismami toskańskiej zakonnicy przejął się do głębi papież Leon XIII. Odczytał ich nadprzyrodzony charakter i odpowiedział.

Niebieską łaskę zesłać racz

Brewiarzowy hymn „Veni Creator Spiritus!” zyskał przez wieki ogromną popularność. Rozpoczyna dziś wiele rekolekcji, konferencji, spotkań modlitewnych. Słyszą go nowożeńcy, bierzmowani czy świeżo wyświęceni księża. Słyszy go również kandydat na papieża stojący podczas konklawe w gronie kardynałów.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.