Kapłan i kapłani

Andrzej Macura

publikacja 26.05.2021 16:20

Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku B, z cyklu „Biblijne konteksty”.

Chrystus - Kapłan Fr James Bradley / CC 2.0 Chrystus - Kapłan

W Wielki Czwartek, kiedy obchodzimy pamiątkę Ostatniej Wieczerzy i ustanowienia sakramentu kapłaństwa, temat ten – słusznie – zostaje zepchnięty na drugi plan przez rozważanie tajemnicy Eucharystii. Ustanowione przez papieża Benedykta XVI nowe święto, święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana ma prawdę o kapłaństwie wydobyć z tego cienia. Choć złośliwi powiedzieliby pewnie, że jest odwrotnie; że chroni Wielki Czwartek przed zbytnim koncentrowanie się na tematyce  kapłaństwa :) W każdym razie jest okazja, by tę tematykę zgłębić. Rzecz ważna w czasach, w których urząd ten bywa coraz głośniej kontestowany. W refleksji... Hm... Chciałoby się napisać, że pomagają w tym czytania wybrane na to święto. Sęk w tym, że może jednak jest odwrotnie? To czytania powinny stać się podstawą do refleksji o nowotestamentalnym kapłaństwie? Tak czy siak przypatrzmy się temu, co znajdujemy w przeznaczonych na ten dzień czytaniach liturgii słowa.

Swoją drogą... Jako że jest to święto mamy zasadniczo dwa czytania. Tyle że jako pierwsze można wybrać albo fragment z Jeremiasza albo z Listu do Hebrajczyków. Trudno nie zauważyć, że gdyby czytać wszystkie trzy, pięknie by się uzupełniały.

1A. Kontekst pierwszego czytania Jr 31, 31-34

Jeremiasz znany jest przede wszystkim jako prorok klęski. Sam mówił o sobie, że ilekroć otwiera usta musi wołać „gwałt i ruina” A jednak w kilku rozdziałach jego księgi znaleźć możemy także pomyślne dla Izraela zapowiedzi. Dotyczą one czasów po wymierzeniu Izraelowi kary, ale jednak: to światełko nadziei, że Bóg nie opuści swojego narodu na zawsze i że kiedyś wróci jeszcze to wszystko, na czym jakoś tam Izraelowi jednak zależało.

Pierwsze czytanie tego właśnie fragment takiej pełnej nadziei zapowiedzi. Wcześniej znajdujemy zapowiedź kary dla narodów i odnowienia Izraela, wezwanie do powrotu z wygnania (do każdej niewoli można się przyzwyczaić i nie chcieć iść w nieznane i niepewne) i parę innych wątków. Najciekawszy dla zrozumienia tekstu będącego czytaniem tego święta jest fragment w Księdze Jeremiasza bezpośrednio go poprzedzający. To zapowiedź pomyślności Izraela i zwrócenie uwagi, że sam Bóg będzie się o tę pomyślność dla swojego ludu troszczył. Jednocześnie jest tam mowa o zakończeniu ujmowania kwestii Bożej kary w kategoriach odpowiedzialności zbiorowej  – naród grzeszył, wszyscy ponieśli karę – i zaakcentowanie odpowiedzialności indywidualnej za grzechy. Przytoczmy ten fragment.

«Oto nadchodzą dni - wyrocznia Pana -
kiedy zasieję dom Izraela i dom Judy
nasieniem ludzi, nasieniem zwierząt.
Tak samo jak czuwałem nad nimi,
by wyrywać i obalać,
burzyć, niszczyć i sprowadzać nieszczęście,
tak samo będę nad nimi czuwał,
by budować i sadzić - wyrocznia Pana.
W tych dniach nie będą już więcej mówić:
"Ojcowie jedli cierpkie jagody,
a synom zdrętwiały zęby",
lecz: "Każdy umrze za swoje własne grzechy;
każdemu, kto będzie spożywał cierpkie jagody,
zdrętwieją zęby".

Piękne, prawda? I jasne. W tym kontekście pada zapowiedź  z pierwszego czytania święta Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. W subiektywnej ocenie piszącego te słowa – jedno z najpiękniejszych  proroctw Starego Testamentu.

Oto nadchodzą dni - wyrocznia Pana -
kiedy zawrę z domem Izraela <i z domem judzkim>
nowe przymierze.
Nie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami,
kiedy ująłem ich za rękę,
by wyprowadzić z ziemi egipskiej.
To moje przymierze złamali,
mimo że byłem ich Władcą
- wyrocznia Pana.
Lecz takie będzie przymierze,
jakie zawrę z domem Izraela
po tych dniach - wyrocznia Pana:
Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa
i wypiszę na ich sercu.
Będę im Bogiem,
oni zaś będą Mi narodem.
I nie będą się musieli wzajemnie pouczać
jeden mówiąc do drugiego:
"Poznajcie Pana!"
Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego
poznają Mnie - wyrocznia Pana,
ponieważ odpuszczę im występki,
a o grzechach ich nie będę już wspominał».

Przebogaty w treść tekst. Wedle chrześcijan proroctwo to spełnia się oczywiście w Jezusie Chrystusie. Zauważmy to, co wydaje się najważniejsze.

  • Zwraca uwagę inność zapowiadanego przymierza w porównaniu z przymierzem zawartym na Synaju. Tam podmiotem z którym Bóg zawierał przymierze był naród. Stąd owo myślenie w kategoriach odpowiedzialności zbiorowej. Tu podmiotem, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę przytoczony wcześniej kontekst, staje się pojedynczy człowiek. Owszem, to ciągle pewna wspólnota, ale wspólnota, w której jednostka znaczy znacznie więcej niż wcześniej.
     
  • Prawo tego nowego przymierza Bóg wypisze nie na tablicach z kamieni, ale w ludzkich sercach. Chodzi więc o to, że przykazania nie są dla wchodzących w to przymierze czymś zewnętrznym, uciążliwym, zniewalającym, ale są tym, czego pragnie ich serce. Oni chcą być ludem Pana, nikt ich do tego nie zmusza.

    Na ile faktycznie takim jest prawo Ewangelii dla dzisiejszych chrześcijan trudno oczywiście powiedzieć. Zwłaszcza że o jego przyjęciu decydowali nie oni sami, ale ich rodzice. Ale faktem jest, że zarówno Stare Przymierze jak i to Przymierze Nowe obwarowane było/jest nie jakimś prawem nieludzkim, uciążliwym, ale dobrym, mądrym, sprawiedliwym; takim za jakim tęskni ludzkie serce. Zwłaszcza prawo Nowego Testamentu. Jeśli w konkretnym przypadku tak nie jest, to warto pytać dlaczego...
     
  • W kontekście święta, podczas którego czytany jest ten fragment Jeremiasza, warto zauważyć, że każde przymierze w Biblii miało jakiegoś pośrednika. To z całą ludzkością i światem, której przedstawicielem był Noe, to zawarte z rodem Abrahama, którego pośrednikiem był sam Abraham, to z Narodem Wybranym, w którego zawarciu pośredniczył Mojżesz. W czytaniu tym ukryte jest więc też pytanie o Pośrednika Nowego Przymierza. Pośrednika czyli Kapłana. Bo kapłan zawsze jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Zapowiadając Nowe Przymierze Jeremiasz zapowiada więc też, choć nie wyraźnie, owego Pośrednika. Dla chrześcijan to Jezus Chrystus. Myśl ta w tym czytaniu mało widoczna, wyraźnie jest rozwinięta w drugim z pierwszych czytań na ten dzień: fragmencie Listu do Hebrajczyków. Oj, chyba ktoś planował już, że z czasem święto zamieni się w uroczystość i będziemy mieli zawsze trzy czytania :)

 

1B. Kontekst pierwszego czytania Hbr 10, 11-18

List do Hebrajczyków.. No wiadomo. Dla niehebrajczyka brzmi dość obco, a  i argumentacja jego autora wydaje się cokolwiek dziwna: nie zawsze człowiek rozumie, czemu jego autor upiera się przy czym się upiera :) Ogólnie rzecz biorąc jest to list o wyższości. Nowego Przymierza nad Starym, Chrystusowego kapłaństwa nad kapłaństwem Izraela i ofiary Jezusa Chrystusa nad ofiarami składanymi w jerozolimskiej świątyni. Czytany w to święto fragment pochodzi z tej ostatniej części.

Każdy kapłan Starego Testamentu staje codziennie do wykonywania swej służby i wiele razy składa te same ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, «aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem pod Jego stopy». Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani.

Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: «Takie jest przymierze, które zawrę z nimi po owych dniach, mówi Pan: Nadam prawa moje w ich sercach, także w myśli ich je wypiszę. A na ich grzechy oraz ich nieprawości więcej już nie wspomnę». Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy.

Tekst, podobnie jak ten z Księgi Jeremiasza, jest bardzo bogaty w treść. Najważniejsze? Autor listu jakby podsumowuje tu  wszystkie trzy tematy, o których wspomniałem wcześniej. Pisze o wyjątkowości ofiary Jezusa Chrystusa: inaczej niż kapłani Starego Testamentu On składa ofiarę za ludzkie grzechy tylko jeden raz; ten jeden raz wystarczy; ten jeden raz daje odpuszczenie grzechów i uświęcenie. Jest więc Chrystus wyjątkowym kapłanem, a przez nawiązanie do proroctwa Jeremiasza (zacytowany jest tu fragment tego, co czytamy w poprzednim czytaniu) jest też przedstawiony jako pośrednik nowego, lepszego przymierza.

W kontekście refleksji nad kapłaństwem to bardzo ważne: Chrystus jest jedynym pośrednikiem, jedynym kapłanem, który złożył, raz jeden, najlepszą ofiarę za ludzkie grzechy. Ofiarę, która ma ciągłą moc uświęcania. I tak zarówno teksty liturgiczne jak i teologia każą nam patrzyć na sprawowane przez biskupów i prezbiterów obrzędy, na mszę świętą: to nie są nowe ofiary, to jest udział w jedynej ofierze Jezusa Chrystusa. Eucharystia jest uobecniająca pamiątką tamtej jedynej, doskonałej ofiary. Kapłaństwo w Kościele nie jest więc podobne do urzędów kapłanów w Starym Testamencie. Biskup, prezbiter nie są sami pośrednikami, a raczej mają udział w jedynym kapłaństwie, jedynym pośrednictwie Jezusa Chrystusa.

Jako świecki mogę chyba to napisać: to z jednej strony, bez dwóch zdań, ogromnie zaszczytne wybranie. Z drugiej ważny powód, by powołani do tej służby się nie wywyższali; przecież nie z nich pochodzi ta wielka moc uświęcania, ale jej źródło tkwi w Chrystusie.

Zwróćmy jeszcze uwagę na jedną rzecz:  w tekście mowa jest o tym, że Jezus, złożywszy dającą ludziom uświęcenie  ofiarę za grzech, zasiadł po prawicy Boga oczekując, „aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem pod Jego stopy”. To oczywiści obrazowe przedstawienie całkowitego zwycięstwa Chrystusa. Ale nie znaczy to, że On jeszcze nie zwyciężył. Chodzi o to, że Jego zwycięstwo, które już się dokonało, nie zostało jeszcze w pełni we wszechświecie zamanifestowane. Stanie się to dopiero w dniu, w którym Chrystus przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Trochę tak jak z prawem: w parlamencie już uchwalone, ale gdy jeszcze nie opublikowane w stosownym oficjalnym piśmie, jakby jeszcze go nie było.

3. Kontekst Ewangelii Mk 14, 22-25

Czytana tego dnia Ewangelia do scena ustanowienia Eucharystii w relacji Ewangelisty Marka. Była już zapowiedź zdrady Judasza, będzie za chwilę zapowiedź zaparcia się Piotra, a ta scena to przypomnienie słów i gestów Jezusa z Ostatniej Wieczerzy.

Katolika uderzać, że nie ma tu słów „to czyńcie na Moją pamiątkę”. Warto jednak pamiętać, że całą drugą część Ewangelii Marka (od sceny wyznania Piotra w Cezarei Filipowej) można zatytułować „Droga ucznia Jezusa”. Uczeń Jezusa idzie więc także z Jezusem do Wieczernika. I tam słyszy, gdy łamany jest chleb słyszy „bierzcie, to jest Ciało Moje”, a gdy podawany jest kielich z winem „to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana”.

W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, Jezus, gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił napoju z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić będę go nowy w królestwie Bożym».

4. Warto zauważyć

To oczywiście scena ustanowienia Eucharystii. Dokonuje się podczas wieczerzy paschalnej, na której co roku Żydzi gromadzili się wspominając wielkie dzieła Boże: wyjście Izraela z Egiptu i zawarcie przymierza z Bogiem na Synaju. Realizowali w ten sposób Boży nakaz, zobowiązujący ich do takiego wspominania tych kluczowych dla Izraela zdarzeń. Pomińmy kwestię tego, jak owa wieczerza w czasach Jezusa wyglądała. Ważniejsze jest tu co innego: że Jezus odchodzi od ustalonego rytuału i robi coś niespodziewanego. Dając swoim uczniom chleb, który najpierw połamał i nad którym najpierw odmówił błogosławieństwo, mówi, że to jest Jego Ciało. Podobnie nad kielichem z winem: mówi że to Jego Krew. I wyjaśnia: Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. W domyśle więc: także Jego Ciało będzie wydane...

Ów paschalny kontekst Ostatniej Wieczerzy jest bardzo ważny. Bo nadaje śmierci Jezusa (nowo) paschalny sens. Przypomnijmy: w czasie wyjścia faraon zgodził się na opuszczenie przez Izraela Egiptu wskutek dziesiątej plagi, jaką była śmierć pierworodnych. Plaga ta nie dotknęła jednak Izraela. Został on przed nią uratowany dzięki krwi baranków. Każda rodzina miała baranka zabić, bez połamania mu kości przyrządzić, a upuszczoną mu krwią oznaczone miały zostać odrzwia ich domów. Idący przez Egipt anioł śmierci nie dotykał rodzin w tak oznaczonych domach. Sam baranek miał zaś zostać spożyty w czasie „ostatniej wieczerzy w Egipcie”. Spożywanej w pośpiechu, na stojąco, z przepasanymi biodrami (gotowość do drogi), sandałami na nogach i podróżnymi laskami w rękach. Jezus zachęcając do spożywania Jego Ciała do tego nawiązuje: jak krew zabitego baranka i odznaczone nią odrzwia domów uratowały pierworodnych w Egipcie, tak Moja śmierć, Moja krew ratuje od śmierci wiecznej. Jak ciało baranka spożywano podczas Uczty Wyjścia, tak Moje Ciało spożywać będziecie na pamiątkę Nowej Paschy, Mojej śmierci na krzyżu przez którą przejdę do nowego życia, wam torując tam drogę.

Wyraźnie też Jezus mówi o Krwi Przymierza. To z kolei nawiązanie do przymierza zawartego między Bogiem a Izraelem na Horebie (Synaju). Obrzęd jego zawarcia przewidywał zabicie wołów i skropienie nimi zarówno ołtarza – symbolizującego Boga – jak i zebranego ludu.  To była krew przymierza. Teraz Jezus ofiarowuje sam siebie; Nowe (i Wieczne) Przymierze zostaje zawarte w Jego Krwi.

W kontekście święta Chrystusa – Kapłana nie sposób nie zauważyć jeszcze jednego: że Jezus jest kapłanem, który rozlał własną krew. Rękoma oprawców, ale On na to się zgodził, „dobrowolnie wydał się na mękę”. Inaczej niż kapłani religii Izraela. I ta Jego ofiara – jak to napisał autor listu do Hebrajczyków – naprawdę oczyszcza z grzechów i naprawdę uświęca. Tych, którzy w tej ofierze mają udział. A mają przez chrzest i Eucharystię właśnie, bo to dwa sakramenty wprost wypływające z przebitego boku Chrystusa, z Jego śmierci i zmartwychwstania... Biskupi, prezbiterzy – czyli kapłani – w tym kapłaństwie Jezusa mają udział. Ale nie są pośrednikami i kapłanami sami z siebie, na mocy jakiejś nadanej im godności, ale właśnie przez owo uczestnictwo w jedynym kapłaństwie Jezusa Chrystusa, udzielone im na mocy sakramentu święceń. Bo choć przez ręce, gesty i słowa kapłanów Chrystus staje się obecny na ołtarzach świata, to przecież On sam na każdym z nich składa się ciągle w ofierze; na każdym z nich zostaje upamiętniona i uobecniona Jego zbawcza męka i zmartwychwstanie...

Uff.... Lapidarna opowieść o tym, co wydarzyło się podczas Ostatniej Wieczerzy niesie więc ze sobą, jak widać, przebogatą treść. Przepraszam, jeśli w ferworze wyjaśnień coś istotniejszego opuściłem albo coś wyraziłem nie dość jasno. Na temat teologii Eucharystii i kapłaństwa można przecież napisać całe książki. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na ostatnie, wypowiedziane przez Jezusa zdanie: „Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym”.

O co chodzi? Ano pewnie między innymi o ucztę zbawionych w niebie, o której mowa w Apokalipsie. Zwraca uwagę dosłowność tego stwierdzenia: picie wina w niebie! Podkreślona zostaje w ten sposób realność przyszłego zmartwychwstania: to nie snucie się jako duchy ale życie z krwią i kośćmi. A jednocześnie to zapowiedź przyszłego szczęścia i radości zbawionych.

Koniecznie trzeba w tym miejscu dodać: każdy znak – w tym Eucharystia – coś przypomina, coś uobecnia, coś zapowiada i do czegoś zobowiązuje. Tu zwróćmy uwagę na zapowiedź: ową ucztę zbawionych w niebie. Niepełnym obrazem Eucharystii jest traktowanie jej tylko jako czegoś z przeszłości, co się tu i teraz uobecnia. Zwłaszcza gdy pamiętamy tylko o ofierze Jezusa, a już zapominamy o spotkaniu przy łamaniu chleba w Emaus i przy paru innych okazjach już po zmartwychwstaniu. Każda Eucharystia jest też zapowiedzią uczty niebieskiej, uczty godów Baranka. Tak, to prawda: „oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Nie można jednak zapominać o drugim zdaniu tej aklamacji: „Błogosławieni, którzy zostali wezwani na Jego (Baranka, właściwie godów Baranka) ucztę”. Ale tematu apokaliptycznych godów Baranka już w tym miejscu nie rozwijajmy :)

5. W praktyce.

Czytania święta Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana koncentrują się na teologii. Prócz znajdującego się w Ewangelii „bierzcie” (Chleb, Ciało Chrystusa) nie znajdujemy w nich wezwań do takiej czy inne postawy. Zwróćmy więc na nie uwagę...

Nie chodzi oczywiście o to, czy Komunię przyjmować do ust czy na rękę, w postawie stojącej (tak naprawdę w procesji!) czy klęczącej. Zostawmy bieżące o to spory. Chodzi o „bierzcie”. W domyśle także „jedzcie”. No i pijcie. To podkreślenie wagi uczestnictwa w Eucharystii. To nie jest byle co.  Trudno to zlekceważyć. Na temat karmienia się Chrystusem sporo mamy u św. Jana. Warto zajrzeć do cyklu „Chleb który daje życie. Tu warto jednak, choćby krótko napisać: to Chleb, który daje życie; tu na ziemi życie w pełni, kiedyś zmartwychwstanie i życie wieczne.

Zwrócimy też uwagę na owo jedyne kapłaństwo Chrystusa. Kapłaństwo czyli bycie pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Warto przypomnieć, że na mocy chrztu uczestniczą w nim wszyscy pokładający nadzieję w Chrystusie. Oni też są „ludem kapłańskim”, są pośrednikami między Bogiem a światem, mają „ogłaszać dzieła potęgi tego, który nas wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła” i jednocześnie wstawiać się za tymi, których jeszcze to światło nie oświeciło (to oczywiście szerzej kwestia modlitwy wstawienniczej, ale nie rozwijajmy tematu). W sposób szczególny jednak uczestniczą w nim ci, którzy przyjęli sakrament święceń.

Szczególnie czyli jak? Zacytujmy może Katechizm Kościoła Katolickiego (1548): „W służbie eklezjalnej wyświęconego kapłana jest obecny w swoim Kościele sam Chrystus jako Głowa swojego Ciała, jako Pasterz swojej trzody, Arcykapłan odkupieńczej ofiary, Nauczyciel Prawdy. To właśnie wyraża Kościół, mówiąc, że kapłan na mocy sakramentu święceń działa "w osobie Chrystusa-Głowy" (in persona Christi Capitis)”. Dodajmy: szczególnie dzieje się tak podczas sprawowania Eucharystii.

Ale to temat też bardzo szeroki. Już i tak wykraczamy poza ściśle „biblijne konteksty”. Na pewno warto go jednak zgłębiać.