Macierzyństwo i ojcostwo

Piotr Blachowski

Z zasady większość z nas miała, ma lub będzie miała do czynienia z najważniejszym powołaniem człowieka, czyli z byciem Matką lub Ojcem. To nasze powołanie wiąże się z wyrzeczeniami, trudami nie tylko wychowania, ale także zapewnienia bytu, wykształcenia, a przede wszystkim wiary.

Macierzyństwo i ojcostwo

I, żeby nie było wątpliwości, nie mam zamiaru tutaj rozważać, jak zostać rodzicem, jak zadbać o dzieci, jak postępować, by były one kochane, kochające, uczciwe, dobre, rzetelne, bo to temat na inne rozprawki, temat rzeka, który powinien być kontynuowany przez co najmniej kilka tygodni, aż stałoby się to nudne i nie do strawienia.

Natomiast mnie zainteresował dzisiaj problem ojcostwa w rodzinie najważniejszej, tej, którą każdy chrześcijanin zna, pamięta. Nie podważam tutaj kwestii Macierzyństwa, boć ono w wydarzeniach sprzed 2000 lat jest najważniejszym, przełomowym, zasadniczym dla naszej wiary, dla naszej nadziei, dla naszej miłości do Boga, który, jak nam wiadomo, z miłości wcielił się w człowieka za sprawą Maryi Panny, zawsze dziewicy. Jakby na to nie spojrzeć, jest to dogmat ustanowiony przed prawie 1560 laty.

Zaś Ojcostwo Józefa (wprawdzie przybrane) jest trochę niedoceniane. Oczywistym przecież jest, że to Bóg Ojciec za sprawą Ducha Świętego spowodował, że Maryja Panna stała się brzemienną. Że porodziła Syna Bożego, odpowiadając Bogu Fiat – Niech się stanie Twoja wola, co było zapowiadane od wieków przez proroków. Panna, która zdepcze głowę szatana, porodzi Syna, Zbawiciela – o tym wiemy, to wyznajemy, wierzymy, że „Słowo ciałem się stało”, jak nam tłumaczy święty Jan Ewangelista.

Jak to się stało, że święty Józef równie bogobojny, jak sprawiedliwy, uczciwy i rzetelny, mimo strachu przed prawem stał się Ojcem ziemskim dla Syna Bożego? Dlaczego ten wspaniały mąż, rzemieślnik również odpowiedział Bogu Fiat? Zgodnie z prawem, które wtedy obowiązywało, mąż, który stwierdził, że poślubił kobietę, która była brzemienna, miał prawo oddalić ją od siebie, więcej – mógł domagać się od jej rodziców zadośćuczynienia, a prawo  nakazywało jej ukamienowanie.

I tu w sukurs przyszło Słowo Boże, Anioł Pański wyjaśnia sytuację: „«Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami". Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.” (Mt 1,20b-24).

Dzisiaj nazwano by to – i słusznie – bohaterstwem, ja jednak odniósłbym do  postępowania świętego Józefa tytułowe słowa trzech ostatnich rozważań: Wielka Nadzieja, Wielka Wiara, Wielka Miłość, a do tego bogobojność, bezgraniczne posłuszeństwo i, co równie ważne, OJCOSTWO.Według dzisiejszych norm można by świętego Józefa uznać za bohatera drugoplanowego, ale dla mnie jest współuczestnikiem Bożego Narodzenia.