Psie rekolekcje

ks. Norbert Bujanowski

publikacja 18.12.2010 22:00

Przypomnij sobie jeszcze przy odgarnianiu następnej zaspy, co powiedział św. Bernard z Clairvaux – Chrystusa nie można naśladować wlokąc się za Nim.

Psie rekolekcje Henryk Przondzio/Agencja GN

Pies Pustelnik stwierdził kategorycznie: – Za oknem szaro, buro, ziewnął, wiatr, mróz, nie chce nosa się wychylić z domu. – Coś mi się zdaje, że znowu prowokować zaczynasz. Patrz, mamy Adwent, piękne lampiony, o brzasku dnia na roraty, w oknach stroiki, jak nie elektryczne, to własnej produkcji. Rodziny na czuwaniu. Pies Pustelnik oczy zrobił.

– Czy to widzisz oczami wyobraźni, czy żyjesz w innym świecie? Lampionów nie widzę, stroiki, owszem, ale jakieś chyba bożonarodzeniowe.– Oj, Psie Pustelniku, pomarzyć nie można. – Czekaj, Twoje marzenia uzupełnię swoimi, tylko przymknę oczy, słuch wytężę. Rano, mróz na szybach kwiaty bieli. Dym z komina płynie rzeką po czerwonym niebie. Dzwonki sań, i mały przeskok, młodzi ludzie, przed szkołą tak z lampionami, albo bez nich, na roraty spieszą. I dom, pamiętasz, spokój i zwolnienie. Jakby czas zatopił się w tym, co naprawdę ważne. – O, Psie Pustelniku, kto tutaj marzy!!! – Cicho, nie przerywaj, powiesz swoje, przyjdzie na to czas, ucz się w Adwencie słuchać a nie zalewać mnie słowami. Słuchaj dalej… Ten dom, to było też oczekiwanie. Duchowe zmaganie. Nie na pokaz, nie dla jakiegoś kaprysu, takie duchowe zmaganie. Pamiętasz matkę… Tak, nostalgia wspomnień, więcej czytała, częściej ją widziałem na klęczkach. Ojca pamiętasz? Poszukaj w sklepie z pamiątkami... Wiesz, Psie Pustelniku, ta pamiątka adwentowa, którą pozostawił ojciec to jest dopiero coś. To nie jakiś banał czy „staromodniactwo”. O zmroku wracał z pracy, obiad, chociaż mógł odpocząć On brał swoją Biblię… jeszcze po swojej mamie i ojcu, pisaną gotykiem. Stary Mazur, siadał czytał, słowo wisiało w powietrzu, i tak przez może dwadzieścia, trzydzieści minut… milczał a SŁOWO mówiło. Wiesz, nasunęła mi się pewna refleksja, minęło tyle lat, jego już nie ma, a ja, no cóż, zazdroszczę mu, zazdroszczę tego trwania i słuchania Słowa, które w ciszy mówi.

–  Oj, zazdrość to brzydka przywara!!! Adwent, a może zamiast zazdrości, po prostu zacznij go naśladować. Teraz rozumiem, po co, cała ta Twoja prowokacja. Zaraz przypomnisz dom tylko po, to żeby powiedzieć, że żyło się skromniej. Adwent, to nie Wielki Post, chcesz to przyjąć do wiadomości?

–  To, czemu moja miska jest teraz taka skromna, skoro nie post...

–  Widzisz, umiar zawsze daje człowiekowi zdolność dostrzegania, że jest ktoś, kto potrzebuje pomocy, potrzebuje kromki chleba, potrzebuje ciepła, obecności. Popatrz za oknem, twarz poorana życiem, taka samotna – czy ktoś dostrzega, że potrzebuje po prostu obecności, czy dostrzega choć jedną samotność?

–  O wróć, znakomity temat mi wskoczył, przypomnij sobie scenę z filmu, który wczoraj oglądaliśmy, syn oddaje matkę do domu spokojnej starości, jest chora, Altzcheimer, przed odejściem pyta staruszkę czy sobie poradzi, tak, idź, poradzę sobie. Po wyjściu twarz za firanką i wielka łza. Syn w domu, ale został pies matki, też zbyteczny, oddaje go do schroniska. Lampka sumienia działa przez psa, wraca zabiera, go do domu z powrotem. Patrz, to nadzieja, matka też może wróci, może… Właśnie umiar… on pomaga dostrzec człowieka. Psie Pustelniku to nie są już marzenia. To diagnoza. Zobacz jednak, ze w tym adwentowym zmaganiu, które przypomniałem i kiedyś i dziś było tak samo.

–  Co takiego, czym byś mnie mógł zaskoczyć?

–  Pomyśl – NADZIEJA…

Poczuj to – mróz, śnieg, i świece, od lat tak samo. Płomień świecy to światło i ciepło. To nie tylko jakaś wędrówka po choinkowe prezenty, tylko rzeczywiste zmaganie się z problemami dzieci. To kierunek na wzbudzenie Miłości na powrót, a nie próba rozgrzeszenia samych siebie.

–  Ładnie powiedziałeś – kierunek na MIŁOŚĆ.

I jeszcze jedno, dziś ludzie szukają Adwentu, chcą nadal zmagać się z sobą, oczekują na wielkie wydarzenie, które ma nastąpić, ale odpowiedz mi szczerze czy tylko na uroczystość Bożego Narodzenia? Przecież jesteś już stary.

–  Teraz to mnie dobiłeś – jak mi wypominasz wiek, to popatrz sam na siebie, chyba masz już 100, nie mniej.

–  Pustelnika nie przestraszysz wiekiem….

–  Psie Pustelniku, Adwent, dla mnie to bilans zysków i strat. Czas czuwania przed spotkaniem z Panem… Czy nie stanę, tam, z pustymi rękami… O, widzisz, jak pięknie… Przyjdzie sądzić żywych i umarłych Paruzja to drugie przyjście, taki Adwent dla długodystansowców. Patrz, płatki śniegu spadają na mój ciepły pysk, są i już ich nie ma. No, to bierz kierunek na mocną WIARĘ… Przypomnij sobie jeszcze przy odgarnianiu następnej zaspy, co powiedział św. Bernard z Clairvaux – Chrystusa nie można naśladować wlokąc się za Nim, Jego trzeba starać się doścignąć… nawet, gdy wiatr zagłuszy te słowa, to i tak do Ciebie wrócą. Pamiętaj doścignąć nie wlec się…

Ten Adwent coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Jestem ciekaw, co jeszcze wymyślisz, po następnej zaspie, którą odrzucę, podczas, gdy ty swoim starym głosem rozmawiasz z wiatrem i ciemnymi chmurami nocy, rozświetlonymi lampionem kołyszącym się na tarasie…

ŚWIATŁO SIĘ ZBLIŻA, BĄDŹCIE GOTOWI CZUWAJCIE…