Piąty tydzień

Piotr Blachowski

Adwent trwa 4 tygodnie, jednak my, spotykając się na uroczystych „opłatkach” w pracy, w gronie koleżeńskim, staramy się poczuć atmosferę świąteczną już przed Świętami. A przecież najważniejszy będzie okres, który nazwałem Piątym Tygodniem, rozpoczynający się od Wigilii Bożego Narodzenia i trwający po Nowy Rok.

Piąty tydzień

W okresie Adwentu starałem się przypomnieć to, co wprowadza w atmosferę przepojoną miłością, wiarą i nadzieją na przyjście Pana. Zacząłem od NADZIEI, bo to ona właśnie pozwala nam przeżyć ciężkie czasy, okresy frustracji. Mając nadzieję, krocząc z nadzieją, dbamy, by ją podtrzymywała nasza modlitwa umożliwiająca rozmowę z Bogiem, który działa z miłością, a nie egoistycznie, i pozwala nam wierzyć, że to On pragnie prawdziwej relacji z nami. Życzyłem też nam wszystkim, byśmy wzajemnie podarowali sobie nadzieję, tę, która powoduje, że zawsze i w każdym miejscu, o każdej porze naszego ziemskiego czasu możemy wzywać naszego Ojca – Boga.

Trwając w nadziei, wkroczyliśmy w drugi tydzień. Rozważaliśmy naszą wiarę,  rozpamiętując życie Jezusa Chrystusa nacechowane wielką wiarą, nadzieją i miłością do ludzi, których spotykał na swej drodze, na której świadczył o Miłości, Miłosierdziu i Solidarności. My możemy wyrażać naszą wiarę w Chrystusa, podając pomocną dłoń naszym bliźnim, przy czym nie chodzi tu tylko o pomoc fizyczną, materialną, lecz przede wszystkim o dobre słowo, zachętę, życzliwość, umiejętność wysłuchania – przecież nie wymaga to wielkiego wysiłku, a efekty mogą przekroczyć nasze najśmielsze oczekiwania.

W tym nastroju przeżyć mogliśmy trzecią Niedzielę Adwentu, Niedzielę Radości.  Radość w wydaniu Chrystusowym to Miłość przez wielkie M, to wielkie poświęcenie. Zaś dla nas Miłość to poezja naszego życia, to motor wszelkiego działania w życiu doczesnym, ale także, a w zasadzie przede wszystkim, w życiu duchowym. Najczęściej uznawana jestza sens życia ludzkiego, czyni je prawdziwym i w pełni szczęśliwym. Jednak ile byśmy o niej nie powiedzieli, to i tak dla każdego z nas słowo Miłość będzie miało inne, ważne, osobiste znaczenie.

Mieć nadzieję, mieć wiarę, wierzyć w to, co nas otacza, kochać i być kochanym – to właśnie prowadzi nas ku czwartej Niedzieli Adwentu, którą ośmieliłem się poświęcić rozważaniom na temat Macierzyństwa i Ojcostwa. Ja, proch marny, wietrzna istota, ośmielam się pisać o najważniejszej Rodzinie. Ale to właśnie Adwent prowadzi i mnie, i Was ku wydarzeniu, które już się odbyło, które nadal się odbywa i odbywać będzie aż po powtórne przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wspomniałem też o Świętym Józefie, nie zapominając wszakże o Matce Bożej Maryi, boć to On posiadł już wtedy Wielką Nadzieję, Wielką Wiarę, Wielką Miłość, które opromieniały Jego OJCOSTWO.

Wkrótce nadejdzie ów Piąty tydzień, ten najważniejszy, oczekiwany, gdy w gronie rodzinnym świętujemy Narodzenie Pana, czcimy Świętą Rodzinę. Oby towarzyszące temu dobre słowa i czyny pozostały z namina cały nowy 2011 rok. Zamiast składać życzenia, powiem po prostu: Bóg z Wami.