Kapłaństwo jest piękne ponieważ ma formę krzyża

Ks. Tomasz Rąpała

publikacja 14.04.2022 23:11

Kapłańska Droga Krzyżowa 2022.

Kapłaństwo jest piękne ponieważ ma formę krzyża Roman Koszowski /Foto Gość

Panie! KIM JESTEM DLA CIEBIE?

Mam 18 lat kapłaństwa...

Jestem człowiekiem szczęśliwym. Dlaczego? Bo kiedy zobaczyłem Ciebie i usłyszałem pośród wielu radości i prób, cierpienia i pytań – wiedziałem, że Jesteś. I wiem nadal.

Kiedy wybrałem drogę kapłańską, odczuwałem pokój i radość. I tak jest nadal. Choć wielokrotnie ten pokój był mącony, a radość przykrywana płachtą trudów, to jednak Ty, Panie zawsze na nowo przychodziłeś i przychodzisz z darem pokoju i charyzmatem radości, które tkają codzienność. Twoja miłość jest światłem, dlatego nawet światowe „płachty” nie mogą jej zgasić. Nie można dać się zgasić, nie można.

Drogi mój Bracie kapłanie, zapraszam Cię do pójścia razem, krzyżową drogą naszego Pana. Podzielę się z Tobą tym, czym żyję, kim jestem. A jestem tylko tym, na ile jestem w Nim, w Jezusie... Bez Niego jestem jak piasek na pustyni miotany wichrami i burzami…

Codziennie zadaję sobie pytanie, które Ty, mój Jezu zadałeś Apostołom, a także mnie. Od niego zależy wszystko!: „Kim jesteś dla mnie?” (por. Mt 16,15; Mk 8,29; Łk 9,20). To pytanie przychodzi zawsze o poranku, pewnie dlatego, że każde powołanie jest poranne, wczesne. I wiem, że dotąd, dopóki będę odpowiadał, odkrywając Twoją moc piękna, dotąd będę szedł w służbie Twojego Kościoła. I może zasłużę, żeby napisali mi kiedyś na grobowej płycie: Dilexit Ecclesiam (Umiłował Kościół)... A jeśli na to nie zasłużę to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Stacja I: Kim jestem dla ciebie? Jezus skazany na śmierć!

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Sztandarem jego nade mną jest miłość” (Pnp 2,4)

Jezu! Kim jesteś dla mnie? O jakże Twoja miłość jest wielka, nieodwołalna, nieporównywalna z żadną inną. Czego mogę pragnąć więcej jak Twojej miłości? Czego mogę szukać bardziej, jak nie Twojej miłości? To znaczy... mogę zawsze poszukiwać siebie, przedmiotów, rzeczy, znaczenia, bycia kimś w oczach ludzi... Ale jaki w tym sens? Gdzie nadzieja? Czy moje serce bije po to, żeby pragnąć czegoś, co zaspokaja chwilowe zachcianki zrywu umysłu? Czy w ten sposób nie skazuje Ciebie na śmierć w sobie? Tak! Jeśli wypełniam serce światowymi śmiećmi, które spowodują w ostatecznym rozrachunku mdłości.

Powołałeś nas do miłości w duszpasterstwie, które ma różne oblicza. Dziękuję za to powołanie, i dziękuję za to, że odpowiadam na nie. Choć może jest we mnie lęk, wątpliwość, ale nie jestem sam. Panie! Umacniaj mnie swoim Duchem w drodze powołania. Świat skazuje Cię na śmierć, nawet świątynie w tak wielu miejscach są „dołami grzebalnymi”, w których pogrzebano Boga (Kard. R. Sarah). Mam marzenie, pragnienie dawanie Ciebie wszystkim. Dlatego idę dalej, z Tobą! A jeśli się zatrzymuję w miłości to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja II: Kim jestem dla ciebie? Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi” (Pnp 2, 8a)

Panie! Nasze życie to ciągłe wybory. Stoimy przed wyborem: kochać dużo, czy kochać mało? Ty bierzesz krzyż i idziesz. Nie kalkulujesz, nie kombinujesz, ale podejmujesz dramat Męki, żebym mógł żyć. Ileż we mnie jest pychy, która nie pozwala mi kochać naprawdę, kochać do końca, kochać bardziej niż wczoraj! Ileż pychy i samouwielbienia! Ileż pustosłowia i ran zadawanych braciom. Więcej słów i pustych deklaracji niż czynienia miłości. Ale miłość to nie deklaracja. Miłość to decyzja. Ty nie szukasz słów, ale człowieka, zaangażowania. Kochać dużo to mniej mówić a bardziej roznosić pokój i miłosierdzie. Kochać mało to dużo mówić, ale „palcem nie kiwnąć” widząc, że należy pomóc, zaangażować się. Czy dzięki Tobie, Bracie wzrasta poziom miłości tam, gzie posłał cię Kościół? Nie deklaracji, nie pustych słów, ale konkretu miłości. A czy wiem w ogóle czym jest miłość? Jeśli jeszcze nie wiem to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja III: Kim jestem dla ciebie? Pierwszy upadek pod krzyżem

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku” (Pnp 2,14)

Panie! Dotykasz swoim Ciałem ziemi. Wdychasz jej proch. Człowiek powstał z jej prochu. Ale tak wiele się zmieniło! Proch ziemi jest skażony naszą bezczelnością, niewiernością Bogu i samowystarczalnością, która w pysze zbiera gorzkie żniwo. Ludzkość zmierza w stronę samozagłady bijąc brawo szatanowi, który drwi z nas. Kapłan to człowiek, który podnosi człowieka ku Tobie, Jezu Chryste! Kapłan to dobry pasterz, który dba o owce, a one „znają jego głos” (por. J 10,4). Nie potrzebujesz najemników głoszących ustami wielkie idee bez pokrycia. Nie potrzebujesz pedantycznych biurokratów inteligentnych, ale nie mądrych, traktujących owce „z góry”, bez miłosierdzia. O, Panie! Jesteś naszą mocą, naszą siłą, naszym pokojem! Mamy być kapłanami, którzy dają Ciebie innym. Ale najpierw sami osobiście Cię spotykają. I dlatego, tylko dlatego prowadzą wszystkich do źródła.

Panie, który upadasz pod ciężarem dramatów świata, których początkiem jest odejście od Prawdy. Powstajesz, abyśmy i my powstawali i nieśli innych ku Niebu. Pragnę być kapłanem, który wznosi braci ku górze. To ma się dziać już dziś, tutaj!  A jeśli się jeszcze nie dzieje, to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja IV: Kim jestem dla ciebie? Pan Jezus spotyka swoją Matkę – Miriam

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2,16)

Maryjo, której wzrok przenika nasze serca! Czarna Madonno z seminaryjnej kaplicy – jesteś „cała piękna”, bo wierna do końca...

Wiara Maryi jest dla nas źródłem entuzjazmu drogi ucznia. Ona - Matka stała się uczennicą Syna! Przyjmując Słowo pod osłoną ciemności rozeznaje, że głos Anioła to melodia płynąca wprost z serca Boga. Serce do serca! To jest miłość. Tylko w miłości można podjąć drogę wiary. Ciągle na nowo, od rana. Maryja przyjmując Słowo sercem wydaje owoc, który zmieni zatraconą ludzkość. Odtąd jest już na zawsze nadzieja. „Słowo runęło pośrodku zatraconej ziemi” (por. Mdr 18,15). Kto może pojąć niech pojmuje... Jesteśmy powołani, żeby dawać przemówić Słowu! Człowiek obok mnie nosi w sobie głód Boga, Jego zbawczego Słowa. Czy noszę w sobie płomień wielkich pragnień przekazywania Słowa? Czy moją pasją jest Ewangelia?

Charyzmat celibatu rozpala w nas pragnienia oddawania siebie w służbie ewangelizacji. Wyrzeczenia związane z drogą ewangelicznej czystości powinny być między innymi źródłem radosnego przeżywania kapłaństwa. Rozdawana miłość to styl życia kapłana. Czy jest we mnie radość, której źródłem jest spotkanie Jezusa ubogiego, czystego i posłusznego Ojcu?

Panie, jeśli brakuje mi tej radości to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja V: Kim jestem dla ciebie? Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto. „Czyście widzieli miłego duszy mej'?” (Pnp 3,3)

Różne są spotkania z Jezusem. Czasami jest tak jak u Szymona, z niechcianego spotkania zrodziła się wiara. Samarytanka również nie szukała Jezusa, ale otworzywszy serce, w tajemniczy sposób, doświadczyła zmiany życia. Ty Panie szukasz człowieka, który Ciebie nie szuka.

Posługa kapłańska to nie siedzenie w urzędzie i czekanie aż ktoś przyjdzie. Potrzebujemy szybkiej zmiany myślenia, nawrócenia duszpasterskiego, by wreszcie wyjść z dobrego samopoczucia do misji głoszenia Słowa. W jednej parafii kobieta trzy dni dzwoniła domofonem, żeby porozmawiać z księdzem. I usłyszała, że kancelaria jest od 16.00... Panie Jezu, proszę Cię, żebym umiał rezygnować z siebie i podejmować krzyż prozy dnia. Pragnę modlić się dobrze, bardziej nawet niż dużo. Bo stąd płynie radość ucznia-misjonarza, który spieszy, by „szukać i ocalić to, co zginęło” (por. Mt 18,11; Łk 19,10). Wydaje się, że dzisiaj tylko jednostkom na tym zależy! A przecież tyle pięknych deklaracji było składanych w czasie formacji... Rutyna, pieniądz i oczekiwania usypiają kapłanów. Panie! Chcę iść z Tobą i nie szczędzić sił w niesieniu krzyża... A jeśli już dziś zbytnio się oszczędzam to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VI: Kim jestem dla ciebie? Weronika ociera twarz Jezusowi

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Zaledwie ich minęłam, znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę” (Pnp 2,4)

Panie Jezu, kiedy byłem dzieckiem lubiłem patrzeć w Twoje oblicze w mojej rodzinnej parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu. Twoja twarz z rysami Błogosławieństw promieniuje nieskazitelnym pięknem, radością i pokojem. Kiedy zatapiam się w Twoim spojrzeniu, serce zaczyna tętnić miłością, która uspakaja strach, bezsilność i niechęć. I pokazuje, że bezsilność jest źródłem wiary! A potem to samo oblicze w Błoniu, w domu seminaryjnym... I znów to spojrzenie... „Było to około godziny dziesiątej”... (por. J 1,39).

Panie, Twoje oblicze jest tak bardzo oszpecone. Twoja krzyżowa droga, każdy krok, każde spojrzenie ma na imię miłość. Życie ma formę krzyżowej drogi. Pragnę ocierać Twoją twarz chustą mojej kruchej miłości, która trwa. W życiu kapłańskim fundamentem jest Eucharystia, która uobecnia chwalebną Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Twoje! Dla iluż ludzi ten Sakrament Sakramentów stanowi – już nie otarcie twarzy, na której widnieje ciężar życia, ale doświadczenie, że JESTEŚ z nami. O jakże pragniemy, aby dziękczynieniem po Eucharystii była nasza codzienność. Chrześcijanin żyje inaczej niż poganin. A cóż dopiero kleryk, kapłan...

Żyjemy w świecie, gdzie Twoje poranione oblicze nie robi już większego wrażenia. Coraz więcej ludzi o „bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” (Ez 2,4) poniewiera innymi. Człowiek się nie liczy, liczy się pieniądz. „Nie tak będzie między wami” (por. Mk 10,43a). Panie, idę ocierać Twoją twarz w opuszczonych i znieważanych. Jeśli jeszcze nie mam chusty miłości w dłoni to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...


Stacja VII: Kim jestem dla ciebie? Drugi upadek pod krzyżem

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną. Powstań przyjaciółko ma, piękna ma i pójdź” (Pnp 2,13)

Znów jesteś blisko ziemi... Twoje ciało upadło z wyczerpania. Fizyczna słabość zmieszana z drwinami, kpinami i zniewagami. Jakże wielki to ból. Ale Twoje serce bije taką samą miłością! Ona jest nieodwołalna, nawet w takiej chwili, kiedy inni uważają Cię za przestępcę. Miłość nie kieruje się dennymi opiniami ludzi z niczego niezadowolonych, nie kieruje się opiniami i osądami frustratów i faryzeuszy. Rytm  Twojego, bijącego serca powoduje, że widzę wyraźniej jaka jest cena mojego zbawienia. Proszę Cię czasami o dar łez..., szczególnie, gdy jak Jan kładę głowę na Twojej piersi (por. J 13,25), sercu..., Krzyżu...

Żyjemy w świecie, gdzie Prawda się już nie liczy. Nie liczy się miłość. Nie liczy się człowiek. „Chcąc usunąć [ze świata] Boga, usunięto człowieka” (kard. J. Ratzinger). Ale – aż strach powiedzieć – jesteś także eliminowany ze swego Kościoła! Upadasz Panie również przez haniebne czyny ludzi Kościoła. O jakże wielki to ból! Wybacz grzechy naszych współbraci, którzy znieważają Twoje oblicze i nie dopuść byśmy Ciebie kiedykolwiek zawiedli. Jedynie świętość jest właściwą drogą kapłana. Jeśli nie podejmuję wyrzeczeń, rezygnacji z siebie to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja VIII: Kim jestem dla ciebie? Jezus spotyka płaczące niewiasty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Zaklinam was, córki jerozolimskie: jeśli umiłowanego mego znajdziecie, cóż mu oznajmicie?” (Pnp 5,8a)

Miał rację kardynał J. Ratzinger, kiedy mówił: „na nic zdaje się opłakiwanie słowne i sentymentalne cierpień tego świata, kiedy prowadzimy nasze życie jak dotąd, bez zmian”.

Mój Panie, czy cierpienia tego świata mają sens? Tyle wojen, nienawiści, bluźnierstwa, wszechobecnego kabaretu nawet z najświętszych rzeczy. Ileż dzisiaj kultu diabła! Każdego dnia w wielu częściach kuli ziemskiej dziesiątki tysięcy ludzi umiera z głodu, nie mają co jeść, a  zachodnia tzw. cywilizacja, napuszona dobrobytem, mająca co kilka metrów restauracje, żyje jakby Boga nie było.  Przejedzeni ludzie szukają kosztownych diet, gdy ich bracia umierają z głodu. Ale ich to nie interesuje. „Bo ich bogiem brzuch” (Flp 3,19). Bracia, nie wolno nam nasiąkać brakiem wrażliwości na ludzką nędzę. Ta bieda ma różne oblicza; jest bieda materialna, moralna, duchowa. Trzeba nam płakać nad sobą, że tak często „mamy oczy a nie widzimy, mamy uszy, a nie słyszymy” (por. Mk 8,18) jęków braci i sióstr. Trzeba już dziś uczyć się poszukiwania tych ostatnich. Ci ostatni lepiej rozumieją Jezusa niż napuszeni bogactwem i pychą ludzie tego świata. Tocząca się wojna na Ukrainie pokazuje absurd ludzkiej pychy i zniewolenia piekielnymi mocami władzy i pieniądza. Świat potrzebuje miłości! Bez niej wszystko traci sens.

Panie! I dziś trzeba nam płakać nad sobą..., płakać także nad dziećmi Kościoła. Szczególnie wtedy, gdy zaczynam nie zauważać potrzeb ludzi obok mnie. „Byłem głodny, a nie daliście mi jeść. Byłem spragniony, a nie daliście mi pić” (por. Mt 25,42). Tak wielu ludzi jest głodnych Ciebie. Czy daję im Ciebie? Czy żyję tak, że inni pytają mnie o Ciebie, kim Ty jesteś? Czy pytają mnie o Boga? Żyć tak, żeby pytano mnie o Boga! A jeśli za mało pytają, lub nie pytają to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...


Stacja IX: Kim jestem dla ciebie? Trzeci upadek pod ciężarem krzyża

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Jeśliby kto oddał za miłość cale bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko”  (Pnp 8,7b)

Panie Jezu, Twój trzeci upadek ukazuje mi bolesną rzecz. Jakże często właśnie ja powalam Ciebie na ziemię, jak często nasze życie jest powodem deptania Ciebie! Ta stacja jest pełna smutku, bo widzę wyraźnie, że nie ustajesz w drodze, podnosisz się i podnosisz człowieka, który upada. Ale też widzę, jak wielu ludzi młodych i starszych tkwi w upadku i nie mają zamiaru iść dalej. Niszczą dar istnienia, bo żyją bez Ciebie. Czy dostrzegają we mnie człowieka Boga? Kiedy zamykam oczy, widzę czasami Jana Pawła II wspartego i Krzyż, który w lśniącej kapie stoi pochylony przed otwartymi drzwiami bazyliki watykańskiej w Roku Wielkiego Jubileuszu roku 2000. Otwarte drzwi Kościoła, otwarte serce kleryka, diakona, kapłana, biskupa... Kościół o otwartych drzwiach... To brama miłosierdzia, przez którą każdy może przejść... Jakie jest moje serce? Czy Bóg ma naprawdę do niego dostęp? A bracia, siostry? Może zatrzaskuje drzwi serca na Słowo Boga i udaję, że idę drogą formacji, powołania. Jak realizuję Słowo Boga do mnie na dziś? A może w moim zasobie wypowiadanych słów jest więcej „ale” niż „kocham”? Czy Ty dzisiaj kochasz Kościół? Czy kochasz Papieża, swojego biskupa? Czy miłujesz tych, którym służysz? Jakie jest Twoje serce? Czy kochasz? Jeśli brakuje mi tej miłości to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja X: Kim jestem dla ciebie? Jezus z szat obnażony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Miły mój śnieżnobiały i rumiany, znakomity spośród tysięcy” (Pnp 5,10)

Jezus odarto ze wszystkiego. Nawet szaty już nie masz. Droga krzyżowa, cierpienie odziera człowieka z całego „majątku” jaki ma. Cierpienie jest wpisane w nasz los. Każdy z nas będzie cierpiał. Ale można cierpieć sensownie albo bezsensownie. Wybór należy do mnie. Kiedy podejmuje się drogę powołania kapłańskiego, po pewnym czasie dostrzegamy, że idąc z Jezusem prawdą jest to, co On mówi: „więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Udział w Ewangelii to przyodziewanie nagich szatą wiary, nadziei i miłości. Czy jest coś piękniejszego w życiu, niż mieć udział w Ewangelii? „Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział” (1Kor 9,23). Czy naprawdę tak jest? Czy dajesz rozpalać swój charyzmat i pozwalasz, żeby inni to czynili? (por. 2Tym 1,6). Naszą misją jest przyodziewanie szatą Ewangelii spotykanych, a nie odzieranie ich ze wszystkiego „co popadnie”. Mamy budować i wznosić, a nie burzyć i degradować. Jesteś powołany by tkać szatę Kościoła! Jeśli ją jeszcze za mało tkam to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XI: Kim jestem dla ciebie? Jezus do krzyża przybity

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Jam miłego mego, a mój  miły jest mój, on [stado swoje] pasie wśród lilii” (Pnp 6,3)

Miał racje papież Paweł VI, który mówił, że „przez jakąś szczelinę wdarł się odór szatana do Kościoła Bożego. Jest nim zwątpienie, niepewność, zakwestionowanie, niepokój, niezadowolenie, roztrząsanie. Brak zaufania do Kościoła”. Te słowa przerażają, bo nabrały aktualności w świecie, w którym żyjemy. Jezu, przybijamy Cię do krzyża pozbawiając Cię ruchu i dynamizmu, ilekroć zajmujemy się tym, do czego nie jesteśmy powołani. Jakże dużą pokusą jest koncentrowanie się na wszystkim, tylko nie na sprawie Kościoła. Dlatego nie mamy wyczucia czasu, nie słyszymy „co mówi Duch do Kościoła” (Ap 2,7.11.17.29; 3,6.13.22). „Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, ale znaków czasu nie możecie?” (Mt 16,3). Ileż w naszym życiu jest pustosłowia! Ileż gdybania! Zastanówmy się Bracia na ile w naszym sercu jest troski o Kościół, szczególnie tych, którzy odeszli od wspólnoty? Na ile podejmuję rozmowy i modlitwę o powołania do kapłaństwa? A może wśród wielu jeszcze nie ma takiego tematu, bo zajmujemy się zupełnie czymś innym, bez znaczenia? Jakie są Twoje pasje? Jakie zaangażowanie? Jeśli moją pasją nie jest jeszcze Ewangelia to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina... 

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...


Stacja XII: Kim jestem dla ciebie? Jezus umiera na krzyżu

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Bo jak śmierć potężna jest miłość(...) żar jej to żar ognia, płomień pański” (Pnp 8,6)

Twoja miłość, Panie nie ma granic. Oddałeś nam Siebie, żebyśmy żyli. „Nasze zdrowie jest w Twoich ranach” (Iz 53,5b). Z niepokojem serca całujemy Twoje rany. „Wyryłeś mnie na obu dłoniach” (Iz 49,16). Ten niepokój bierze się stąd, że kiedy zbliżam się do Twoich Ran, widzę jak mało kocham! Ale to mnie nawraca. Spod Krzyża odchodzi się innym. Tak, innym, bo widzę i słucham Twoich Ran.

Misja kapłana to dawanie życia, którego źródłem jest Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa. W świecie wyczuwamy dzisiaj paniczny lęk, stęchliznę śmierci, niepewność przyszłości. Człowiek wyniszcza człowieka coraz częściej w „białych rękawiczkach”. Zabijamy się wzajemnie: słowem, wzrokiem, plotką, niechęcią, zawziętością, brakiem wyciągniętej dłoni. Jesteśmy w amoku egoizmu i samowystarczalności. Nie potrzebujemy braci. Wolimy osamotnienie, które nas dusi, bo bez miłości, bez Boga.

Panie, będąc pod Krzyżem proszę, abym w Twoich Ranach zobaczył prawdziwe swoje oblicze. I żebym chciał się nawracać, bo bez tego pragnienia nie będę wiarygodnie świadczył o Krzyżu. Jeśli jest we mnie małe pragnienie nawrócenia to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIII: Kim jestem dla ciebie? Jezus z krzyża zdjęty

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki” (Pnp 8,7)

Po szaleństwie nienawiści, obsesji zemsty nastaje cisza. Maryja stoi pod Krzyżem Syna. Przyjmuje Twoje Ciało. Jest bardzo odważna, bo wierzy i patrzy na Ciebie oczami paschalnymi. Ona wie... Dokonało się, jest nadzieja i światło! W świecie ciemności i banalizacji Prawdy jest jedyna Prawda, niestety eliminowana: „Mówi głupi w sercu swoim, nie ma Boga” (Ps 53,2a). Trudno jest żyć bez nadziei. Chrześcijanin ma nadzieję. Ilekroć klękamy przed Tobą w adoracji, odżywa nadzieja, jest pokój, bo jesteś z nami. Pierwszym zadaniem diakona, prezbitera i biskupa jest modlitwa, szczególnie Eucharystia, adoracja, wgryzanie się w Słowo Boga. W świecie, w którym żyjemy człowiek wyklucza Boga. Nawet sakrament Twojej obecności jest sprawowany tak, jakby Ciebie nie było... Zewnętrzne gesty przeczą wewnętrznej pustce, która zdradza pozorną duchowość i brak wiary. W tak wielu miejscach Msza Święta przypomina piknik, albo jest zepchnięta na margines czasu.

Panie, który jesteś z nami, umocnij wiarę naszą, abyśmy nigdy nie sprawowali Eucharystii z „zegarkiem w ręku” i byśmy adorowali Twoją obecność w Hostii. Jeśli brakuje mi czasu na trwanie w Twej obecności to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Stacja XIV: Kim jestem dla ciebie? Jezus do grobu złożony

Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie...
Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...

„Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym. Pędy twe – granatów gaj z owocem wybornym kwiaty henny i nardu: nard i szafran, wonna trzcina i cynamon”  (por. Pnp 4, 12-13).

Miał rację Hans Urs von Balthasar, który powiedział, że „ten, kto nie trwa w ciszy przed Bogiem, ten nie ma światu nic do powiedzenia”. W życiu kapłańskim bardzo ważne są momenty, gdzie w ciszy i milczeniu rozważamy misję naszego Pana. Sądzę, że właśnie wtedy rozpala się w sercu płomień pragnień dzielenia losu Mistrza. Uczeń chce być jak Jego Mistrz. Cisza Wielkiej Soboty jest przeszywająca, bo ogłasza, że miejsce śmierci Jezusa – grób stał się miejscem życia. Nasze serca mogą być grobami Boga, a mogą być miejscem narodzin. Nasze życie może być dla innych odkryciem sensu i nadziei, a może być pogrzebaniem nadziei. Trzeba czuwać i wychodzić z utartych schematów i podążać ścieżkami, po których nikt nie chodził. Do tego jest potrzebna kreatywność i odwaga. I wspólnota rozkochanych serc w Bogu, potrafiących zrezygnować z własnych ambicji i planów. Pamiętajmy Bracia, że zawsze „wszystko zaczyna się od powrotu do serca, które słucha” (Ermes Ronchi). Jeśli nie słucham to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...

Na zakończenie kilka rad Matki Teresy z Kalkuty...

Ludzie są nierozumni, nielogiczni i samolubni
Kochaj ich, mimo wszystko
 
Jeśli czynisz dobro, oskarżają cię o egocentryzm
Czyń dobro, mimo wszystko
 
Jeśli odnosisz sukcesy, zyskujesz fałszywych
przyjaciół i prawdziwych wrogów
Odnoś sukcesy, mimo wszystko
 
Twoja dobroć zostanie zapomniana już jutro,
Bądź dobry, mimo wszystko
 
Szlachetność i szczerość wzmagają twoja wrażliwość
Bądź szlachetny i szczery mimo wszystko
 
To, co budujesz latami może runąć w ciągu jednej nocy
Buduj, mimo wszystko
Ludzie w gruncie rzeczy potrzebują twojej pomocy,
mogą cię jednak zaatakować, gdy im pomagasz
Pomagaj, mimo wszystko
 
Dając światu najlepsze, co posiadasz,
otrzymujesz ciosy,
Dawaj światu najlepsze, co posiadasz,
Mimo wszystko
 Kim jestem dla ciebie?
W imię Ojca+ i Syna+ i Ducha Świętego+
Amen.

____________________________________________________

Ks. mgr lic. Tomasz Rąpała – rekolekcjonista w Centrum Formacyjno – Rekolekcyjnym Diecezji Tarnowskiej „ARKA”, dotychczas pełnił posługę wikariusza, następnie ojca duchownego w WSD w Tarnowie. Współpracuje z Centrum Formacji Duchowej salwatorianów w Krakowie.

Opublikowano na stronie: https://formacja.diecezja.tarnow.pl/2022/04/01/droga-krzyzowa-kaplanstwo-jest-piekne-poniewaz-ma-forme-krzyza-ks-tomasz-rapala/

Redakcja dziękuje Autorowi za udostępnienie tekstu rozważań.