Kiedy mówię "Ojcze"

Katecheza I - "Modlitwa jak chleb"

GN 36/2007 |

publikacja 04.09.2007 16:47

"Ojcze nasz, któryś jest w niebie ..." - Pierwsze słowa są kluczem do całości. Kiedy mówię „Ojcze!”, wchodzę w Bożą obecność, uznaję zależność od Boga. Słowo „nasz” otwiera na innych, wyzwala z egoizmu. Mówiąc „który jesteś w niebie”, wyznaję, że tęsknię za spotkaniem z Ojcem w wieczności.

Kiedy mówię "Ojcze" Henryk Przondziono

Sposób, w jaki ludzie zwracają się do siebie nawzajem, pokazuje, czy coś ich łączy, czy raczej dzieli, czy to oficjalna, drętwa mowa, czy rozmowa bliskich sobie osób. Podobnie z modlitwą. Tak jak się modlisz, tak wierzysz. Modlitwa pokazuje prawdę o jakości mojej więzi z Bogiem. Ile tu rutyny, przyzwyczajenia, pustych słów i myśli krążących gdzieś daleko? Ile żaru, radości, tęsknoty? Łapię się na tym często, że słowa pacierza wypowiadam z prędkością ekspresu. Ledwo wypowiem „Ojcze nasz…”, a już słyszę szybkie, zdyszane „Amen”. Pańszczyzna odrobiona. Czy taka modlitwa cieszy Boga, czy raczej martwi? Czy pomaga mi lepiej żyć? Panie, naucz nas modlić się!

W tym słowie jest wszystko
Jeśli zwracam się do kogoś, kogo kocham, to wypowiadając jego imię, patrzę mu w oczy, natężam uwagę, bo chcę w tym momencie naprawdę z nim być. Odnieśmy tę uwagę do modlitwy. Nie mogę Bogu popatrzeć w oczy, ale mogę wzbudzić akt wiary, że On, mój Bóg, patrzy na mnie. Nie modlę się do ściany, ale do żywej Osoby, nie recytuję wiersza, mówię do KOGOŚ.

„Ojcze!” – pierwsze słowo Modlitwy Pańskiej jest zwróceniem się do Boga. Warto się zatrzymać na moment, aby to słowo wybrzmiało. Taka pauza pomoże skupić myśli. Do kogo mówię, w czyjej obecności staję, co to znaczy, że mogę do Boga zwracać się w ten sposób. Jeśli zabraknie tego momentu skupienia, postawienia siebie w Bożej obecności, to najprawdopodobniej cała modlitwa będzie odklepaniem pacierza. „Ojcze!”. „Ile łaski w pierwszym słowie!” – zachwyca się św. Ambroży. Anna Kamieńska pisze: „w tym słowie jest wszystko”. Jeden z biblistów zauważa: „W tym jednym słowie mieści się cała historia zbawienia”.

A jednak to słowo jest obciążone ludzkim doświadczeniem, niestety, nie zawsze pozytywnym. „Dla dzisiejszego człowieka ta wielka pociecha płynąca ze słowa »Ojciec« nie zawsze jest odczuwalna, ponieważ często albo brak mu doświadczenia ojca, albo z winy ojców bywa ono przyciemnione” (Benedykt XVI). Co w takiej sytuacji? Katechizm mówi, że trzeba „pokornie oczyścić nasze serca z niektórych fałszywych wyobrażeń (…) ojca lub matki, które wpływają na naszą relację do Boga. Bóg, nasz Ojciec, przekracza kategorie świata stworzonego. Odnosić nasze idee w tej dziedzinie do Niego lub przeciw Niemu byłoby tworzeniem bożków po to, by je czcić lub burzyć” (KKK 2779). Takie oczyszczanie obrazu Boga jest długim procesem dojrzewania wiary. Właściwie trwa on przez całe życie.

Ojcostwo Boga ma dwa wymiary. Pierwszy, bardziej podstawowy – Bóg jest naszym Ojcem jako Stwórca. Każdy człowiek jest stworzony na „Jego podobieństwo” i w tym sensie jest Jego „dzieckiem”.

Drugi, głębszy wymiar ojcostwa Boga objawiony został przez Jezusa. Tylko Chrystus jest Synem Boga we właściwym tego słowa znaczeniu. On ukazał prawdziwe oblicze kochającego Boga, a zarazem swą własną synowską postawę. Kiedy za Jezusem mówię do Boga „Ojcze!”, uznaję, że chcę być dzieckiem Boga na wzór Chrystusa.

„W ten sposób dziecięctwo stało się pojęciem dynamicznym. Nie jesteśmy jeszcze w pełni dziećmi Bożymi. Lecz przez głębszą wspólnotę z Jezusem mamy się nimi stawać i być” (Benedykt XVI). Katechizm zwraca uwagę, że w ten sposób realizuje się to, co zaczęło się w chwili mojego chrztu.

„Chwałą Boga jest to, że uznajemy Go za »Ojca«” (KKK 2781). Kiedy mówię do Boga „Ojcze!”, uznaję swoją zależność od Boga. To słowo adoracji, uwielbienia, zaufania. W tym słowie mieści się zarazem pokora człowieka, jak i świadomość godności. To słowo zobowiązuje: nie chcę przynieść Ojcu wstydu, nie chcę szukać szczęścia wbrew Niemu, chcę być podobny do Niego.

Nie tylko „mój”, ale „nasz”
Krótko, dobitnie, pięknie i zrozumiale komentuje słowo „nasz” Benedykt XVI. „Pełne prawo do mówienia »mój Ojciec« miał tylko Jezus, bo tylko On jest Jednorodzonym Synem, współ- istotnym Ojcu. My wszyscy musimy mówić »nasz Ojciec«.

Do Boga mówić »Ojcze« możemy tylko w »my« uczniów, bo »dziećmi Bożymi« możemy się stać tylko przez wspólnotę z Jezusem Chrystusem. To »nasz« jest słowem bardzo zobowiązującym: wymaga od nas włączenia się we wspólnotę innych dzieci Bożych, usunięcia elementów egoistycznych i dzielących nas.

Wymaga zaakceptowania innych, otwarcia na nich uszu i serca. Wypowiadając słowo »nasz«, mówimy »tak« żywemu Kościołowi, w którym nasz Pan chciał zgromadzić swą nową rodzinę. Tak więc Ojcze nasz jest modlitwą osobistą, a zarazem z gruntu kościelną. Mówiąc Ojcze nasz, modlimy się naszym własnym sercem, a jednocześnie jednak modlimy się razem ze społecznością całej rodziny Bożej, z żyjącymi i zmarłymi, z ludźmi wszystkich stanów, wszystkich kultur i wszystkich ras. Przekraczamy granice, modlitwa ta tworzy z nas jedną rodzinę”.

Małe słowo, ale znaczy wiele. Wypowiadane świadomie, poszerza serce, otwiera na innych, włącza we wspólnotę. Wspólnotowy wymiar Modlitwy Pańskiej ujawnia się najmocniej, kiedy modlimy się nią podczas Eucharystii.

Któryś jest w niebie
„To biblijne wyrażenie nie oznacza miejsca (»przestrzeni«), lecz sposób istnienia; nie oddalenie Boga, ale Jego majestat” – wyjaśnia katechizm (KKK 2794). Bóg jest ponad światem. Choć doświadczamy często Jego bliskości, to pozostaje On zawsze Bogiem ukrytym. W biblijnym obrazie Boga obecne jest napięcie między bliskością i dystansem, poznaniem i tajemnicą. Słowo „Ojciec” wskazuje na bliskość, słowa „któryś jest w niebie” uświadamiają wielkość Boga, Jego transcendencję, czyli to, że przekracza On ludzki świat, nie obejmiemy Go nigdy do końca ani umysłem, ani sercem. „Bóg z nami” jest jednocześnie „Bogiem ponad nami”. Jest Tym, ku któremu idziemy, którego wciąż jeszcze nie znamy, za którym tęsknimy.

„Niebo” – to słowo wskazuje na przyszłość. Bóg jest nie tylko Tym, który dał się nam już poznać przez Jezusa, ale i Tym, którego poznamy w pełni dopiero w wieczności. Ojcze nasz jest modlitwą pielgrzymów podążających do ojczyzny.

„Któryś jest w niebie” – te słowa przypominają o dystansie między Stwórcą i stworzeniem. Bóg jest święty, czyli inny niż wszystko, co „ziemskie”, „swojskie”, „dobrze znane”. Rzadko mówi się dziś o bojaźni Bożej. A szkoda, bo ta postawa powinna towarzyszyć człowiekowi, który staje przed Bogiem. Nie chodzi wcale o paraliżujący lęk, ale o głęboki szacunek, synowski respekt dla Boga. Nie mogę z Boga uczynić kumpla, którego poklepuję po plecach. Kto zbliża się do Najwyższego, zdejmuje z nóg sandały.

Ojcowie Kościoła zwracali uwagę, że „niebem”, w którym przebywa Bóg, są ludzie święci. „Niebo to samo dobro, sama prawda i miłość. Tam, gdzie dobry człowiek, dobre dziecko, dobry czyn – tam otwiera się na chwilę niebo. Bóg jest w tym niebie” (Anna Kamieńska).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.