77 razy

Katecheza VI - "Modlitwa jak chleb"

GN 41/2007 |

publikacja 10.10.2007 20:55

Drzwi zamknięte dla bliźniego są zamknięte także dla Boga. Przebaczenie to jedyne wyjście ze świata podejrzeń, odwetu, nienawiści. – Ile razy mam przebaczyć, czy aż 7 razy? – pytamy ze św. Piotrem. – Nie 7, ale 77 razy, czyli zawsze – mówi Jezus.

77 razy Modlitwa o przebaczenie będzie pustym słowem, jeśli nie uznamy swojej winy. Syn marnotrawny wyznał skruszony: Ojcze zgrzeszyłem

Odnaleziony niedawno album z prywatnymi zdjęciami hitlerowskich zbrodniarzy z Auschwitz robi wstrząsające wrażenie (GN nr 40). Uśmiechnięci, zrelaksowani, zwyczajni mężczyźni i kobiety „po pracy”, na górskiej wycieczce czy przy choince. To dowód na to, że człowiek może opanować do perfekcji sztukę ucieczki od winy. Utrata poczucia grzechu i wieczne samousprawiedliwianie to zjawiska dziś powszechne. „Nieraz kanonizujemy się wewnętrznie, wyręczając Kościół. Szybsza i łatwiejsza jest nasza autokanonizacja” – pisał ironicznie kard. Wyszyński. – Masz prawo do psychicznego komfortu, wszystko jest OK, nie zadręczaj się wyrzutami sumienia – podpowiadają dyżurni psychologowie. Świat znajduje tysiące sposobów, by uwolnić nas od winy. Wiara mówi: tylko Bóg ma moc rozgrzeszenia człowieka.

Nie uciekaj od prawdy o sobie. Bóg zna twoje ciemności i może cię od nich uwolnić. Tylko ON. Syn marnotrawny po powrocie z grzesznej eskapady nie próbował się usprawiedliwiać, że tak jakoś wyszło, że młodość musi się wyszumieć, że przecież dziś wszyscy… itd. Zawołał skruszony: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem” (Łk 15,21). Czuł się winny, ale miał cichą nadzieję, że ojciec mu wybaczy. Modlitwa Pańska każe nam widzieć siebie nie tylko w gronie dzieci Bożych, ale i wśród potomków Adama i Ewy, grzesznych buntowników. Szczera modlitwa: „Odpuść nam nasze winy” zakłada dostrzeganie własnego grzechu oraz nadzieję złożoną w Bożym miłosierdziu. Do tych dwóch warunków dochodzi i trzeci, czasami najtrudniejszy do spełnienia: przebaczenie tym, którzy wyrządzili nam krzywdę.

Zło musi się wypalić
Codziennie powtarzana prośba: „odpuść nam nasze winy” zaprasza człowieka do rachunku sumienia. Jeśli potrafię nazwać po imieniu zło, którego się dopuściłem, to słowa: „odpuść nam nasze winy” nabierają ciężaru, są bardziej konkretne, szczere. Proszę Boga o przebaczenie, bo wiem, że mam za co Go przepraszać. Boże przebaczenie dociera do nas przez sakramenty Kościoła. To jest podstawowy kanał, którym płynie Boże miłosierdzie. Dlatego wezwanie: „odpuść nam nasze winy” przypomina też o spowiedzi, zaprasza do korzystania z tego sakramentu. Wyznając grzechy w konfesjonale, składam je u stóp Chrystusa z prośbą o przebaczenie.

Papież Benedykt XVI, komentując Modlitwę Pańską, zwraca uwagę, że Boże przebaczenie wiąże się z tajemnicą Krzyża Chrystusa. To z krzyża rozlega się przejmujące wołanie Jezusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). „Zło żyje w tysięcznych postaciach. Miłość ma tylko jedną postać: Twój Syn” – papież przywołuje zdanie Reinholda Schneidera. Wyjaśnia, że to na krzyżu Jezusa doszło do uzdrawiającej przemiany zła w dobro. Tego człowiek nie mógłby dokonać o własnych siłach. Dlatego właśnie Pan „obarczył się naszym cierpieniem i dźwigał nasze boleści”, „był przebity za nasze grzechy i zdruzgotany za nasze winy”, „w Jego ranach jest nasze uzdrowienie” (Iz 53,4–6). Całe ludzkie zło wypaliło się w ogniu szalonej miłości Boga. Stąd płynie moc do naszej wewnętrznej przemiany, do przebaczenia naszym największym nawet winowajcom. Siła przebaczenia objawia się w człowieku, który nawiązuje wspólnotę z Tym, który poniósł ciężar nas wszystkich. Jeśli pozwolę Jezusowi, by obmył moje stopy, wtedy i ja będę potrafił Go naśladować.

Siedemdziesiąt siedem
Temat przebaczenia pojawia się nieustannie w Ewangelii. W Kazaniu na Górze (tuż przed „Ojcze nasz”) Pan Jezus mówi: „Jeśli przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!” (Mt 5, 23–24, por. Mk 11,25). Tuż po „Ojcze nasz” Jezus jeszcze raz podkreśla zależność między Bożym i ludzkim przebaczeniem: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6, 14–15). Mamy moc (niestety!) przeszkodzić działaniu łaski Bożej.

Kiedy apostoł Piotr zapytał Jezusa o to, ile razy ma wybaczyć, jeśli ktoś mu zawini, usłyszał: „Nie mówię ci, że aż siedem, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”. Liczba 77 to nawiązanie do biblijnej postaci Lameka, jednego z potomków Kaina, który gotów był mścić się aż siedemdziesiąt siedem razy (Rdz 4,24). Logice zemsty i nienawiści Jezus przeciwstawia świat bezgranicznego przebaczenia. Przypowieść o nielitościwym dłużniku jest dobrym komentarzem do piątej prośby Modlitwy Pańskiej. Sługa był winien swojemu panu gigantyczną sumę 10 tysięcy talentów (co najmniej 340 ton złota lub srebra!). Miał dług, którego nie był w stanie spłacić. Jezus celowo wyolbrzymił wysokość tego zadłużenia, żeby pokazać ogrom Bożego miłosierdzia. Oddłużony sługa okazał się jednak bezlitosny dla człowieka, który był mu winien 100 denarów, czyli śmiesznie niską sumę w porównaniu z darowanym mu długiem. I za ten brak miłosierdzia został ukarany. Mur, którym odgradzamy się od bliźniego, jest także murem, który odgradza nas od Boga.
Kto jest moim winowajcą?

„Wobec krzywdy każdy reaguje inaczej. Możemy pragnąć zła dla tych, którzy nam ją wyrządzili, mówić źle o tych, którzy źle mówili na nasz temat. Możemy pozwolić, by urazy zakaziły nasze wnętrze, tworząc coś w rodzaju złego samopoczucia i ciągłego niezaspokojenia wobec wszystkich i wobec każdego. Możemy skierować gniew przeciwko nam samym, tak jakbyśmy zasłużyli na to zranienie i odrzucenie. Dajemy się przekonać o braku własnej wartości, o naszej niższości, naszej miernocie i niegodziwości” (J. Vanier). Te czy inne reakcje na zło prowadzą do zerwania komunikacji z drugim. Powstaje mur, który ma często tendencje do wzrostu. Jest to tym bardziej bolesne, jeśli dotyczy ludzi bliskich. Narasta wtedy samotność, lęk, zamknięcie. Przebaczenie jest jedyną drogą do uzdrowienia pokiereszowanych ludzkich więzi. To nieraz długa droga, wymagająca czasu. Przebaczenie nie oznacza jakiejś banalizacji zła. Krzywda pozostaje krzywdą, zło złem. Pewnych rzeczy nie da się po prostu zapomnieć. Przebaczenie to wzniesienie się ponad zło. To wprowadzenie w życie zasady: „nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21). To miłość, która kocha pomimo wszystko. To wiara, że każdy człowiek jest dzieckiem Boga, że w są w nim ukryte (nieraz bardzo głęboko) pokłady dobra, które można uruchomić. To wiara, że człowiek może się zmienić, że zło go nie przekreśla.

„Przebaczamy, prosimy o przebaczenie” – napisali przed laty polscy biskupi do biskupów niemieckich. Ile było wtedy o to krzyku, że to przedwczesne, że zbyt pokorne, że Niemcy powinni pierwsi nas przeprosić. Po latach widać wyraźnie, że ten list był przełomem w leczeniu ran po wojnie. Jedną ze współczesnych ikon przebaczenia stało się spotkanie Jana Pawła II ze swoim niedoszłym zabójcą Ali Agcą.
„Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Kim są moi „winowajcy”? Kogo nie cierpię, kto mnie irytuje, na kogo się wściekam, kogo notorycznie obgaduję, poniżam? Mąż, żona, teściowa, synowa, dziecko, proboszcz, wikary, kolega z pracy, przeciwnik polityczny? Kto potrzebuje mojego przebaczenia? Komu nie potrafię przebaczyć?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.