Jak młode baranki

Justyna Nowicka

publikacja 23.04.2011 18:20

Młode baranki są napełnione światłością. Jezus – Światłość świata – przenika całe ich życie i sprawia, że Jego miłość, przebaczenie, dobro, miłosierdzie i pokój, docierają do najmroczniejszych zakamarków ludzkich dusz...

Jak młode baranki Józef Wolny/Agencja GN

Jezus, Baranek bez skazy gładzi grzechy świata. Umiera. Ale zmartwychwstaje. Tak wierz ą uczniowie Baranka. Jak możemy usłyszeć w pieśni „oto są baranki młode”[1], oto są ci co zawołali: Jezus żyje, Alleluja. Ale kim są ci, którzy pragną iść za Barankiem?

***

Ojciec Thomas Philippe OP był postacią wyjątkową. Urodził się jako trzecie z dwanaściorga dzieci, z których siedmioro wybrało życie zakonne. On sam w wieku pięć lat miał już świadomość swego powołania do kapłaństwa. Już w dzieciństwie wiele wycierpiał z powodu nie rozpoznanej głuchoty; poznał osamotnienie, szykany. Mając 18 lat wstąpił do zakonu kaznodziejskiego; jako dominikanin przeżył blisko 70 lat. Wykładał teologię na dominikańskich uczelniach w Saulchoir i na Angelicum w Rzymie. Po wojnie założył wspólnotę życia dla ludzi świeckich pragnących na modlitwie i studiach poznawać prawdę o Bogu. Potem został kapelanem w zakładzie dla osób upośledzonych w małej wiosce Trosly-Breuil na północy Francji. Przez kilkanaście lat mieszkał tam samotnie, w domu osoby odrzuconej przez miejscową społeczność, spędzając czas głównie na adoracji Najświętszego Sakramentu. Tam przyjechał do niego Jean Vanier, który z inspiracji Ojca Tomasza i pod Jego wpływem zaczął wspólne życie z dwoma upośledzonymi umysłowo mężczyznami. Tak powstała wspólnota Arki. Przez wiele lat jej sercem był Ojciec Tomasz, sprawowane przez Niego sakramenty, głoszone rekolekcje i konferencje. Był ojcem i przewodnikiem duchowym dla osób upośledzonych i asystentów Arki, dla mieszkańców wioski, dla ciągnących do Niego rzesz ludzi trapionych wszelkiego rodzaju biedami. W latach 1981-1991 dziesięć razy odwiedził Polskę, głosząc co rok rekolekcje dla ludzi związanych ze środowiskiem "Wiary i Światła". Bardzo kochał Polskę, przypisywał jej ważną rolę w duchowym odrodzeniu współczesnego świata.

Ojciec Tomasz umiał nie przesłaniać sobą Boga. W Jego osobie i relacjach z ludźmi nie było niczego spektakularnego. Kruchy, robiący wrażenie nieporadnego. Sam żyjący przez wiele lat na uboczu, niejako ukryty przed światem, wielokrotnie odrzucany przez innych, odsuwany na margines, szczególnie ukochał to, co słabe w oczach świata, co skryte na samym dole ludzkich hierarchii wartości. Nikt Mu nigdy nie przeszkadzał, nikogo nie odtrącił. Sam nie bronił się przed ludźmi, nie oszczędzał siebie. Rozmowa, spowiedź, milcząca modlitwa z kimś były ważniejsze od odpoczynku, snu, posiłku. Ważniejsza była tylko adoracja.

Jego darem było słowo, "święte kaznodziejstwo", ale stopniowo największym Jego darem stawała się sama Jego obecność. Był "jednym wielkim sercem", jak powiedziała o Nim francuska mistyczka Marthe Robin. Pisze o tym kapłan i pisarz Henri Nouwen, który podczas poważnego kryzysu swego życia duchowego wziął udział w rekolekcjach Ojca Thomas: "Ojciec Tomasz głosił nauki przez cały tydzień i codziennie prosił mnie, bym siadał obok niego. Nieoczekiwanie uświadomiłem sobie, że w jego obecności dokonuje się we mnie uzdrowienie, nie mające nic wspólnego z myślami, jakie rozwija. Zrozumiałem nagle, że zna lęk lepiej niż ktokolwiek inny i że nie udziela już rad, w jaki sposób przeżywać pewne doświadczenia, ale sam stał się źródłem, miejscem, przez które przepływa łaska; jest tak ogołocony z samego siebie, że znajdując się przy nim trwasz w obecności samego Boga. Stałem przed mężem Bożym, tak promieniującym obecnością Jezusa, że nie sposób jej nie odczuć niezależnie od tego, czy jesteś wierzący, czy nie"[2].

***

Młode baranki są napełnione światłością. Jezus – Światłość świata – przenika całe ich życie i sprawia, że Jego miłość, przebaczenie dobro, miłosierdzie i pokój docierają do najmroczniejszych zakamarków ludzkich dusz, a tym samym do najpodlejszych zakątków świata. Przez Krew Chrystusa, która pokonała nasz grzech możemy porzucić nasze stare szaty egoizmu, nienawiści, obojętności… grzechu. Chrystus zdobywa dla nas nową szatę, szatę miłości.

Tim Guenard, francuski bokser i aktywista społeczny, został porzucony przez matkę w wieku trzech lat i był wychowywany przez ojca który go maltretował. Katowany przez ojca, trafił do domu poprawczego, a potem - mając kilkanaście lat - żył na ulicy. Mimo to, dzięki własnemu uporowi i pomocy ludzi związanych z Arką Jeana Vaniera całkowicie zmienił swoje życie.

Dojrzewałem w klimacie nienawiści. Nie wyobrażałem sobie, bym mógł przebaczyć ojcu. Wiecie dlaczego zostałem mistrzem bokserskim? Bo na ringu przymykałem oczy i wyobrażałem sobie, że katuję ojca. Miałem jedno marzenie: dorwać go i zabić. Byłem opętany przez tę nienawiść. Ale na szczęście spotkałem człowieka wierzącego w żywego Boga. Zacząłem słuchać księdza, który nieustannie opowiadał mi o przebaczeniu. Tym księdzem był Thomas Philippe. Wściekałem się, bardzo mnie denerwował. Ale to dobrze się denerwować. Bo to pokazuje, że gdzieś we mnie tkwi problem. Słuchałem tych słów i zastanawiałem się: po co? Przecież on w kółko ględzi o tym samym. Trwało to bardzo długo. A potem uświadomiłem sobie, że to jest jak młot, który kuje żelazo. I choć na pozór wydaje się, że nic się nie dzieje, żelazo pęka. To powolny proces. Młot robi sporo hałasu, ale jego uderzenia dają efekt. Na początku próbowałem przebaczyć rozumem, intelektem. Ale to nie zbliżyło mnie do ojca. Podszedłem do niego dopiero wtedy, gdy się nawróciłem. Powiedziałem: rozpocznijmy wszystko od nowa. Spotkałem ludzi, którzy żyli Bogiem. By zacząć kochać, muszę spotkać kochające się rodziny.[3]

***

Chrystus pokonuje śmierć i zdobywa dla nas życie. To, co było przegrane, staje się źródłem tęsknoty za zwycięstwem. Rana tęskni za Lekarzem, ciemność za Światłem, pustka za Sensem, ból z Ukojeniem. Tęsknota staje się tym, co każe cały czas szukać… Dzięki Chrystusowi możemy mieć pewność, że rany, że śmierć jest zapowiedzią zmartwychwstania i życia w wiecznym szczęściu. Zraniona miłość, zraniona ludzkość czeka na dotknięcie miłości, która leczy. I ta Miłość nadeszła i nadchodzi. Ta miłość poi nas swoją Krwią i karmi swoim Ciałem. Zaprasza na Ucztę, na której już teraz możemy przeżywać zapowiedź Godów Baranka.

Nie wystarczy jednak adorować Chrystusa Zmartwychwstałego. Nie wystarczy karmić się Jego Ciałem i nie wystarczy pić Jego Krwi. Opłukanie szat w Krwi Baranka to też za mało. Trzeba iść za Barankiem. Iść dokądkolwiek On pójdzie. A idzie zawsze do owiec zagubionych, do tych bez Pasterza.

Niech Chrystus, pokorny Baranek… będzie w nas nieugaszoną tęsknotą za tym. By głosić Ewangelię Chrystusa słowem, ale przede wszystkim sercem.

 

[1] Tekst pieśni: http://www.spiewnik.fogi.pl/teksty/788,oto_sa_baranki_mlode

[2] http://www.swjan.pl/thomas.htm

[3] http://www.bosko.pl/klopotnik/?art=1082