Został ochrzczony w więzieniu. "To żadne udawanie"

Maciej Rajfur

Gość Niedzielny |

publikacja 19.01.2024 23:07

Dominik ma 23 lata. Właśnie przyjął chrzest, Pierwszą Komunię św. i bierzmowanie. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że od prawie 3 lat siedzi w więzieniu. I to drugi raz.

Został ochrzczony w więzieniu. "To żadne udawanie" Maciej Rajfur /Foto Gość Moment włączenia Dominika do wspólnoty Kościoła i zgładzenia grzechu pierworodnego.

Wysoki, dobrze zbudowany. Na jego ciele widać pełno tatuaży. Siedział w pierwszej ławce więziennej kaplicy. Czekał na Mszę św., wpatrzony w ołtarz. Wiadomo, każda Eucharystia jest wyjątkowa, ale ta miała naprawdę duże znaczenie.

Dominik w czasie liturgii przyjął chrzest, przystąpił do Pierwszej Komunii i otrzymał sakrament bierzmowania.

Stresował się, ale widać było u niego także radość. Przez całe życie nie miał zbyt wiele wspólnego z wiarą i Kościołem, choć gdzieś się przewijały w jego życiu. Na wolności czekają na niego ukochana kobieta i mały syn.

- To nie jest żadna "szopka" czy udawanie. Robię to autentycznie dla siebie. To wypływa z serca - mówi, kiedy pytamy o przyjęcie sakramentów. - Gdy byłem mały, mama nie dopilnowała, żeby mnie ochrzcić, i tak już zostało. Choć teraz ona, jak i moi bracia namawiali mnie i popierali decyzję o zostaniu chrześcijaninem.

Dominik razem z innymi osadzonymi przygotowywał się w ostatnim czasie do tych kluczowych chwil. Codziennie pojawiał się w kaplicy. - Wiara w Jezusa Chrystusa stała się dla mnie czymś naprawdę ważnym. Sami obieramy sobie wartości i priorytety. Ja wszedłem teraz na taką drogę. Niektórzy pewnie myślą, że ksiądz kapelan nas jakoś namawiał. Nie. Dopytywał, czy ktoś jest chętny. Poczułem, że przyszedł na to czas - opowiada 23-latek.

Jego chrzestnym i świadkiem został kolega, rodzina nie mogła przyjechać na uroczystość w więzieniu.

Czy wiara w Boga pomaga mu żyć w rzeczywistości więziennej? - Na pewno podnosi na duchu w tym czasie za kratami, ale nie traktowałbym tego jako jakiejś supermocy czy dodatkowego bonusu w więzieniu. To nie ta kategoria myślenia, że jak wierzysz w Boga, to masz lepiej w zakładzie, a jak nie wierzysz, to gorzej, czy na odwrót - tłumaczy Dominik.

Rzeczywistość więzienna czasami potrafi przygniatać, ale prawdziwą wolność osadzony odnajduje w sercu. W Zakładzie Karnym w Wołowie przebywa prawie 3 lata. Za 5 miesięcy wychodzi na wolność. Mimo młodego wieku za kratami znalazł się już drugi raz.

- Na pewno teraz już lżej mi na duchu, bo mam niedługą perspektywę wyjścia. Do życia w więzieniu trzeba się jak najszybciej przystosować, poukładać to sobie dobrze w głowie. Szczerze mówiąc, na wolności w ogóle nie myślałem o Bogu i Kościele. Bardziej mnie interesowały sprawy przyziemne. Oczywiście, miałem styczność z wiarą, np. gdy chodziłem do szkoły - przez lekcje religii. Ale nie angażowałem się w takie rzeczy. Może przez to, że w domu nikt mi nie przekazał, że warto - wspomina więzień.

Zachodził do kościoła przy różnych okazjach, od czasu do czasu. Jego rodzina jest wierząca, ale niepraktykująca. Bracia także nie są ochrzczeni. - Bardzo bym chciał, żeby przyjęli chrzest. Mama wspierała teraz moją decyzję, choć gdy byłem mały, z jakiegoś powodu nie zdecydowała się na ten krok - zastanawia się 23-latek.

Przyjęcie sakramentów jest dla niego ważnym przeżyciem. Czuje, że to inwestycja w siebie. Pewnego rodzaju "odświeżenie". - Może niektórzy myślą, że więzienie to taki czas prostej odsiadki. Po prostu musi minąć wyrok i tyle. Niekoniecznie. To moment, żeby w jakimś kierunku się rozwinąć. Ja wybrałem ten duchowy. Chcę coś ze sobą zrobić. Mam autentyczną wiarę w lepsze jutro. Daje mi ją modlitwa - przyznaje Dominik.

Przyjęcie chrztu i innych sakramentów jest też pewnym określeniem się, dawaniem świadectwa wśród innych osadzonych. W Zakładzie Karnym w Wołowie przebywa prawie tysiąc skazanych za różne, często najcięższe, przestępstwa. - Nikt tu się nie śmieje z wiary. To sprawa każdego z nas. Nikogo nie interesuje, czy i kto jest wierzący, a kto nie. Z powodu nawrócenia nie ma tutaj żadnych szykan od współwięźniów. Wiary się nie rusza. Nikt tutaj nie jest źle nastawiony z powodu chrześcijaństwa czy jakiejś pobożności - mówi osadzony.

Teraz z jeszcze większą nadzieją i motywacją wyczekuje dnia, kiedy wyjdzie na wolność.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.