Przemijamy

WIARA.PL |

publikacja 26.09.2024 00:00

Modlitwa inspirowana Psalmami.

Z Psalmu 90

Obracasz w proch człowieka
i mówisz: «Wracajcie, synowie ludzcy».
Bo tysiąc lat w Twoich oczach
jest jak wczorajszy dzień, który minął,
albo straż nocna.
Porywasz ich, stają się niby sen poranny,
jak trawa, która rośnie:
rankiem zielona i kwitnąca,
wieczorem więdnie i usycha.

Aż boli gdy czyta się te słowa… Boli, bo to twarde zderzenie z rzeczywistością. Wydaje się niejednemu człowiekowi, że jest panem. No, niekoniecznie świata, ale swojego życia. Że może sięgać po co tylko zapragnie. A jeśli nie może, to tylko dlatego, że inni mają mocniejsze łokcie i szybciej dorwą się do upragnionego. Tymczasem nawet dzisiejsi zwycięzcy jutro okażą się pokonanymi. Przez czas. Może przez chorobę, na pewno przez śmierć. Nikt z tych, co osiemdziesiąt lat temu był ważny, w społeczności w której żył rozdawał karty, dziś już ważny nie jest. Co najwyżej zasłużony…

Między zielonym porankiem a wyschniętym wieczorem tak niewiele godzin…

Wiem, Boże, że czas płynie, a ja przemijam. Nie łudzę się, że przyszłość będzie lepsza niż dziś. Już nie. Już co najwyżej uda mi się zebrać jeszcze jakieś okruchy tego, po co dawniej sięgałem bez trudu i mogłem brać całymi garściami. Czas wielkich planów minął… Pomóż mi Boże unieść jeszcze przez jakiś czas to, co dziś niosę. Zanim będę musiał uznać, że naprawdę nie mam już sił…