W ciszy i spokoju

Andrzej Macura

publikacja 30.08.2011 11:21

Są ludzie, którzy chcieliby zmieniać świat. Są i tacy, którym wystarczy spokojne życie. Chrześcijanie wiedzą, że ich ojczyzna jest w niebie. Stąd bez żalu, zwłaszcza w obliczu porażek, mogą wybrać to drugie.

W ciszy i spokoju Roman Koszowski GN „Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego i obdarz nasze czasy pokojem”...

Liturgia jest nauczycielką wiary. To prawda. Słowo Boże i zawarte w niej modlitwy jak nic innego przedstawia  kim jest Bóg i uczy najistotniejszych do Niego odniesień. Uczy też, choć może już mniej zobowiązująco, jak patrzyć na życie.

„Zbaw nas ode złego” – kończą zgromadzeni na Eucharystii Modlitwę Pańską. Nie wypowiadają jednak zwyczajowego „Amen”, a  kapłan z rozłożonymi rękami kontynuuje: „Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego i obdarz nasze czasy pokojem”.  

Wszelkie zło, to w pierwszym rzędzie grzech. Ten, który brukając ludzkie serce sprawia, że cały świat staje się brudny. Ale to też wszelkiego rodzaju nieszczęścia – choroby, krzywdy, kataklizmy. Wśród nich modlący się kapłan na jedno szczególnie zwraca uwagę. Na wojnę. Tę kwintesencją ludzkiego nieszczęścia, w której zaznane od wrogów krzywdy tak często łączą się z tymi, które człowiek sam zadaje. Wojnę, która wyzwala najgorsze ludzkie instynkty i niesie ze sobą głód, zniszczenie i śmierć. Dlatego prosi o pokój. I zaraz dodaje, innymi słowami powtarzając to, o co prosił już wcześniej: „Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu, pełni nadziei oczekiwali przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”.

Nie daj, bym był złym człowiekiem, ale i nie daj, bym zła doznawał. Nie daj bym krzywdził, ale i nie daj, bym sam był krzywdzony. Daj mi wieść spokojne życie w nadziei, że nawet jeśli niewiele sami zwojujemy, kiedyś przyjdziesz uleczyć i naprawić wszelkie zło. Spraw, abyśmy na łodzi targanej kapryśnym wiatrem losu i mimo własnej nieumiejętności żeglowania szczęśliwie dobili kiedyś do portu.

Kapłan w tym momencie kończy modlitwę i składa ręce. Zgromadzeni na Eucharystii dopowiadają za niego coś, co tłumaczy sens dopiero co wypowiedzianej modlitwy: „Bo Twoje jest królestwo i potęga, i chwała na wieki”.

W świecie pełnym zła Bóg nie przestał być tym, od którego ostatecznie wszystko zależy. Z jakiegoś trudnego czasem do pojęcia powodu nie wyrywa chwastu. Pozwala mu, razem ze zbożem, róść aż do żniwa. Dla tych, którzy świadomi własnych grzechów dążą do nawrócenia, to czas na naprawienie zła. Dla trwających z nieprawości, to czas na opamiętanie. Dla tych wszystkich zaś, którzy zawiedzeni są ziemskimi porządkami, to czas nadziei. Najgorsze nawet sprawy kiedyś się skończą.  I zostaną rozliczone.