Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ktoś zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki”.
Człowiek potrafi wiele dać, by choć trochę przedłużyć swoje życie. Uciążliwe diety kosztowne terapie no i te niekończące się wizyty u lekarzy. Jeszcze jedno lekarstwo, jeszcze drugie i już uda się żyć dłużej. Tydzień? Miesiąc? Rok? Może aż pięć lat? Ale w sumie po co? To tylko oddala nieuchronny koniec, ale przecież nie zmieni faktu, że ów koniec kiedyś nadejdzie. Z perspektywy wieków – raczej szybciej niż później.
Tymczasem Jezus mówi, że ma lekarstwo na to, by uciec spod łopaty grabarza: zachowanie Jego nauki. Dla wierzących – wielka nadzieja. Dla niewierzących.. Cóż, czemu tej metody nie spróbują? Czy uczciwe życie w nadziei zmartwychwstania to zbyt wygórowana cena? Wyższa niż ta, którą płacimy tylko za przedłużanie nam życia innym?
Post ze świętym Albertem Chmielowskim
"Powinno się być dobrym jak chleb, powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny."
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.