26.06.2010

Dziecinnie „chcę” i „żądam” od Boga, ale nie ma we mnie ani bezbrzeżnego zaufania, jakie dziecko ma wobec ojca

Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. [Mt 8,8]

„Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko Słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja” - ileż razy wypowiadałem te słowa, zanim spożyję prawdziwe Ciało Jezusa? Czy w takim razie mogę powiedzieć, że moja dusza jest zdrowa? Setnik powiedział te słowa jeden raz, a jego sługa odzyskał zdrowie.
Jeśli naprawdę uznaję swoją małość i grzeszność, swoją niegodność przed Panem, to czemu tyle we mnie złości i obrażania się na Niego, gdy coś nie idzie po mojej myśli; gdy dotyka mnie cierpienie i niesprawiedliwość?
Jeśli naprawdę wierzę w moc Słowa Jezusa, to czemu tak rzadko po Nie sięgam i karmię Nim swój umysł? Czemu częściej wybieram teksty lekkie, łatwe i przyjemne, które często wypaczają mój obraz Boga, a czasem są nawet bluźniercze wobec Niego?
Dziecinnie „chcę” i „żądam” od Boga, ale nie ma we mnie ani bezbrzeżnego zaufania, jakie dziecko ma wobec ojca, ani nie ma we mnie dojrzałej postawy odpowiedzialności i czynienia tego, co powinienem czynić, by dawać przed Bogiem świadectwo mojej wiary w Jego wszechmoc.