10.09.2010

Nie stoję w miejscu. Zmieniam się ja i moja postawa, moje patrzenie na świat. A jednocześnie mam świadomość, że póki żyję nic nie jest na zawsze.

Całe życie, cały wysiłek – i jeden cel. Bezsprzecznie wielkie dzieło, ale żadnych zasług, które by cokolwiek gwarantowały. Nawet zbawienie. I mówi to... święty Paweł!

Nic nie jest osiągnięte trwale. Nie ma poziomów wiary, klas i promocji. Każdy kamyk w mojej relacji z Bogiem wymaga pielęgnacji i umacniania. I tak będzie do końca.

Nie stoję w miejscu. Zmieniam się ja i moja postawa, moje patrzenie na świat. Czasem lepiej niż ja widzą to inni… A jednocześnie mam świadomość, że póki żyję nic nie jest na zawsze. Będę biec do ostatniej sekundy.

Nie na oślep. Mam Przewodnika. Nie sama. Z tymi, których mam wokół. Daję i biorę. Czasem wskazuję drogę, a czasem z bólem i wstydem myślę, że nie potrafię tak kochać…

Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Jesteśmy niewidomi, a jednak codziennie podprowadzamy się nawzajem. Raz jeden, raz drugi trzyma za rękę Przewodnika. Byle tylko nie wyrwać Mu swojej dłoni i nie próbować iść po swojemu.

Ja wpadnę w dół, ale i inni się poobijają…