24.09.2010

Może się zdarzyć i tak, że człowiek zagustuje w smutku, rozpaczy, że przylgnie do nich jego serce i nie będzie się już umiał cieszyć w chwilach szczęścia i pomyślności.

Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem [Koh 3,1]

Tak właśnie wygląda ludzkie życie: od radości do smutku, od płaczu do śmiechu, od budowania do burzenia itp. Kiedy nadchodzi wielki smutek wiadomo, że nadejdzie i radość. Choć może się zdarzyć i tak, że człowiek zagustuje w smutku, rozpaczy, że przylgnie do nich jego serce i nie będzie się już umiał cieszyć w chwilach szczęścia i pomyślności.

Te dobre chwile zatruje mu lęk, że one przecież przeminą, że się skończą. Człowiek zaczyna wówczas dystansować się do każdego dobra, które go spotyka, mając nadzieję, że dzięki temu będzie przygotowany na cierpienie i smutek, które przecież nieuchronnie nadejdą. A jednak i tak wojna, zabijanie, wyrzucanie, rozdzieranie, tracenie, nienawiść zawsze rani i dotyka serce człowieka i nikt się przed nimi nie opancerzy.

Co więcej, człowiek zaczyna patrzeć na Pana Boga jak na kogoś, kto tylko czyha, by te drobne ludzkie radości zniszczyć. Pan Bóg staje się katem szczęścia. Człowiek boi się więc przeżywać radość, by nie rozgniewać groźnego bożka, by on nie zabrał mu tej odrobiny pociechy, pląsów, miłowania, jakie go spotykają. Pan Bóg staje się bożkiem, a stworzony fałszywy obraz Boga niesie człowiekowi tylko smutek i rozpacz. Zniechęcenie.

Dopiero faktyczne poznawanie Boga, odrzucanie stworzonych przez siebie wyobrażeń na Jego temat pozwala w pełni żyć i nie martwić się na zapas. Dlatego Jezus, który był jedno z Ojcem, pokazuje, jak można żyć i działać mimo świadomości cierpienia i śmierci, które Go czekają w Jeruzalem. On, znając Ojca, najpełniej może nam pokazać, jak dobry jest Bóg, jak lituje się nad swoim stworzeniem – pokonując śmierć, dając zmartwychwstanie.

Bóg każde zło, każde cierpienie przemieni w dobro i radość i to w sposób tak nieoczekiwany, tak niepojęty, że przerasta ludzką wyobraźnię. Uczyni tak, bo kocha człowieka. A człowiek od wieków nie potrafi tej miłości zrozumieć. O ile, oczywiście, w ogóle w nią wierzy.