29.09.2010

A gdyby tak przed nami stanął anioł, albo też gdybyśmy usłyszeli potężny głos jakiegoś archanioła? Prawdopodobnie coś by w nas drgnęło, choćby ciekawość...

A gdyby tak przed nami stanął anioł, albo też gdybyśmy usłyszeli potężny głos jakiegoś archanioła? Prawdopodobnie coś by w nas drgnęło, choćby ciekawość, przykułoby to naszą uwagę. Lecz gdybyśmy na własne oczy ujrzeli jak tacy aniołowie się komuś kłaniają, zobaczyli Władcę, któremu dają posłuch wszystkie narody, ludy i języki – prawdopodobnie uznalibyśmy to raczej za dziwaczne niż poruszające.

Natanael odkrywa, że Jezus zna coś wiadomego tylko jemu i Bogu. A Jezus obiecuje, że zobaczy więcej niż to – aniołów na usługi Syna Człowieczego. Obawiam się, że w naszym rozumieniu to wcale nie jest „więcej”, my wybralibyśmy to pierwsze: jakąś zagadkową sprawę, coś na kształt duchowego czary-mary.

Bo tak jest znacznie prościej – wierzyć w opiekę aniołów niż zaufać Bogu. Czekać na archanielskie natchnienia, przypisywać niebieskim mocom jakieś nadzwyczajne zbiegi okoliczności – to łatwiejsze niż być na każde skinienie Władcy, niż złożyć hołd należny Królowi.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka