23.10.2010

Nigdzie nie dojdę sama. Jeśli będę się upierać, będę tym kamykiem, którego w budowli zabraknie. Niczego nie osiągnę próbując być kimś innym niż jestem.

Chcesz, byśmy szli i owoc przynosili. Obfity, dojrzały, słodki. A jeśli go nie przynoszę, lub mój owoc jest cierpki, drobny, robaczywy...?

Może mam podcięte korzenie? Gałąź bez korzenia usycha, tylko z nim połączona może owocować. Może jestem innym drzewem, niż próbuję nim być? Jabłoń, choćby bardzo chciała, nie urodzi fig.

On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

Nigdzie nie dojdę sama. Jeśli będę się upierać, będę tym kamykiem, którego w budowli zabraknie. Niczego nie osiągnę próbując być kimś innym niż jestem. I nigdzie nie dojdę bez Ciebie.

Ty chcesz, byśmy przynosili owoc. Tacy jacy jesteśmy, tu i teraz, dzięki zakorzenieniu w Tobie. I zawsze razem…