01.11.2010

Przyszli z ucisku

Od setek lat chrześcijanie próbują budować Pax Christiana. A jednocześnie ciągle są mniej czy bardzie uciskani. Może tak jest normalnie? Może tak musi być?

Ilu ich jest tych "wszystkich" świętych"? Tego nikt z żyjących nie wie. Ale musi być ich bardzo dużo, skoro Jan pisze o stu czterdziestu czterech tysiącach opieczętowanych, a potem o nieprzeliczonym tłumie stojących przed Bogiem. Ta pierwsza, zważywszy ilu ludzi żyło od czasów Chrystusa, to liczba niewielka. Ale nie należy jej traktować dosłownie. To symbol.

Dwanaście pokoleń Izraela, dwunastu apostołów, na których budowany jest Kościół. To liczba symbolizująca pełnię. Sto czterdzieści cztery tysiące to 12x12x1000. Pełnia do kwadratu pomnożona przez tysiąc. Słowem – nieprzeliczony tłum.

To ci, którzy opłukali swoje szaty i wybielili je – cóż za zaskakujące zestawienie słów  – we krwi Baranka. Czyli ci, którzy uwierzyli w Niego; ci, którzy złożyli w Nim nadzieję. A przychodzą – jak pisze autor Apokalipsy – z wielkiego ucisku. Kolejne zaskoczenie.

Od setek lat chrześcijanie próbują budować Pax Christiana. Świat, w którym wszystko poukładane będzie po Bożemu. Ciągle się nie udaje. Ciągle są  w świecie siły, które temu pomysłowi się przeciwstawiają. A uczniowie Jezusa ciągle są mniej czy bardzie uciskani. Może tak jest normalnie? Może tak musi być?

To smutna konstatacja. Ale o ile łatwiej przychodzi wtedy znosić wyśmiewanie i obelgi. Nawet jeśli ich autorami są ludzie Kościoła, którzy dawno już stracili ewangeliczne spojrzenie na świat…