25.11.2010

Mowa Chrystusa jest jak dobrze wyjeżdżona droga. Znamy każdy jej szczegół i… przestajemy być czujni.

O wypadek najłatwiej na znanej, wyjeżdżonej drodze. Wiem coś o tym. Słabnie koncentracja, wzrok błądzi po polach i jeziorach, zainteresować może nadlatujący rzadki ptak, albo przychodzi moment gdy po prostu za kierownicą się zasypia. Na znaki też nie zwraca się uwagi, bo przecież wszystko znamy na pamięć. Skutek łatwy do przewidzenia.

Podobnie może być z zapowiedziami końca świata. Osłuchaliśmy się, zwłaszcza w ostatnich dniach. Mowa Chrystusa jest jak dobrze wyjeżdżona droga. Znamy każdy jej szczegół i… przestajemy być czujni. Mało ważne sprawy, czasem wręcz drobiazgi, angażują wszystkie nasze siły, emocje (zwłaszcza te ostatnie), jakby od nich zależał los całego świata. Ustawione znaki nadchodzącego królestwa mijamy, coraz mniej zwracając na nie uwagę. Droga znaków zamienia się w drogę własnej logiki.

Nabierzcie ducha i podnieście głowy. To znaczy nie lekceważcie znaków.

 

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski