25.12.2010

Kolęda na ruinach

Dzisiejsze święto jest właśnie takie: słabe i mocne zarazem. Dziecię Jezus jest właśnie takie: bezbronne i przyciągające uwagę, pełne przeciwieństw...

Kiedyś zastanawiało mnie, czemu na współczesnych przedstawieniach czy w kazaniach Dzieciątko to mniej lub bardziej słodki niemowlaczek. Przecież kto widział kiedyś noworodka, mógł go potrzymać – wie, że to nie niemowlę, ale odrębny gatunek człowieka (tak, wiem, że to nielogiczne sformułowanie, ale nie umiem tego nazwać inaczej). Przez te pierwsze godziny, dni, tygodnie – dziecko jest odmienione, w jakiś sposób jest najbardziej nagie, odsłonięte. A jednocześnie, kto przebywał choć kilka dni w otoczeniu nowonarodzonego – wie, z jaką siłą domaga się on uwagi.

Dzisiejsze święto jest właśnie takie: słabe i mocne zarazem. Dziecię Jezus jest właśnie takie: bezbronne i przyciągające uwagę, pełne przeciwieństw, jak z kolędy Karpińskiego: „wzgardzony – okryty chwałą, śmiertelny – król nad wiekami”.

W obliczu całego smutku, który nosimy w sercu, w obliczu rozpaczy, życiowych powikłań, w obliczu naszej słabości, krzywd, trudu przyszłego i minionego – dzień Bożego Narodzenia zdaje się nic nie znaczyć, jest za wąski, za cienki, zbyt lekki... A przecież – zmienia wszystko.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka