04.02.2011

Zmieniać się, by trwać

„Niech trwa braterska miłość” – czytam w Liście do Hebrajczyków. Bo miłość nie jest działaniem na chwilę.

„Niech trwa braterska miłość” – czytam w Liście do Hebrajczyków. Bo miłość nie jest działaniem na chwilę. Relacji nie tworzy się za jednym razem, pojedynczym słowem czy gestem. Miłość ma trwać – rozgrywać się w czasie, nasiąkać naszym zaangażowaniem, przebaczeniem, wzrostem...

Piszę te słowa i nie wiem, czy mam rację. Boże słowo zdaje się mówić wyraźnie: trzeba trwać. Stawia nam przed oczy postać Jana Chrzciciela, który odważnie opowiedział się za tym, co prawe, został uwieziony, zginął. Ale przecież to, co widzimy wokół, jest nietrwałe, zmienia się nieustannie. To, co wczoraj wydawało się działaniem optymalnym, dziś okazuje się nieopłacalne. Dlatego nie wiem, czy to, co rozumiemy przez „trwanie miłości” nie jest tylko jakimś szukaniem poczucia bezpieczeństwa. Miłość jest dynamizmem, stawia nowe wyzwania, każe być elastycznym, otwartym.

Myślę, że Jan to potrafił. Umiał rozeznać, kiedy trzeba przyjąć to co nowe, nieoczekiwane – także ze strony Boga; i wiedział, kiedy trzeba trwać przy swoim, odwoływać się do zasad, umrzeć za prawdę.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka