17.02.2011

O czym myslisz?

Pytanie o gotowość zmierzenia się z krzyżem budzi strach. Bo krzyż w przekonaniu większości jest czymś, co rujnuje szczęście.

Pytanie o gotowość zmierzenia się z krzyżem budzi strach. Bo krzyż w przekonaniu większości jest czymś, co rujnuje szczęście. Nie na próżno mówimy o pokrzyżowaniu się naszych planów. Słowa wyrażają to, co czujemy i jak myślimy. Jeśli coś się nie udało – krzyż. Sukces kojarzymy z nieobecnością krzyża. Pomińmy w tym momencie pytanie o trwałość tego sukcesu.

Lata dzieciństwa, młodzieńczego wzrastania i publicznego nauczania Jezusa to nie tylko wzniosła nauka moralna, piękne przypowieści, krok w stronę królestwa miłości. To przede wszystkim przygotowanie do zmierzenia się z najważniejszym wyzwaniem Jego misji na ziemi, jaką było przyjęcie krzyża. Bo na spotkanie z krzyżem też trzeba się przygotować.

Mamy przygotowanie do życia w rodzinie i do wykonywania zawodu. Są nawet kursy przygotowujące do osiągnięcia życiowego sukcesu. Nie ma tylko szkoły, przygotowującej na spotkanie z krzyżem. Kto wie, czy nie z tego właśnie powodu wielu popada w depresję, smutek i zwątpienie, gdy on pojawi się w ich życiu. A jeśli już zostanie przyjęty, to nie jako dar. Najwyżej jako konieczność. Przykra i uciążliwa.

Szkoła krzyża to najpierw zmiana myślenia z ludzkiego na Boże. Potem już tylko drobiazgi. Od rannej pobudki zaczynając, poprzez zaplanowany dzień i sumiennie wykonane nawet najnudniejsze zadania, na cierpliwym znoszeniu drobnych niedogodności i bólów kończąc.

 

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski