25.03.2011

Znak

Skąd w nas, chrześcijanach, tyle niepewności co do bycia wybranymi, umiłowanymi dziećmi Boga; skąd tyle niewiary, że Bóg jest z nami?

Pewne rzeczy już się dokonały. Bez naszego udziału. Pan Bóg powołał kogoś – ten ktoś się zgodził: Panna poczęła Syna, Emmanuela. Znak został nam dany. Czemu więc zachowujemy się tak, jakby to się nie stało – żądamy potwierdzeń własnego powołania, w nieskończoność czekamy na natchnienia, dopominamy się o Bożą uwagę...

Nie jestem przeciwniczką uważnego wsłuchiwania się, szukania woli Bożej w swoim życiu. Zastanawia mnie czasem jednak, skąd w nas, chrześcijanach, tyle niepewności co do bycia wybranymi, umiłowanymi dziećmi Boga; skąd tyle niewiary, że Bóg jest z nami? Czasem przeszkadza nam grzech – tak jakby Bóg nie wiedział, rodząc się, wśród jakich ludzi przyjdzie Mu wzrastać, za jakich ponieść śmierć.

Odpowiedzi na własny niepokój szukamy czasem daleko, choć prawda leży blisko. Wystarczy usłyszeć raz jeszcze słowa zwiastowania: to już się przecież stało, Emanuel przyszedł, Bóg jest z nami.

 

Pytania do rachunku sumienia:

  1. Co mnie w życiu nakręca, skłania do działania – niewiara czy zaufanie?
  2. Czy doceniam historię zbawienia: to, co się – dla mnie – z łaski Bożej dokonało? Jego przyjście na ziemię, śmierć?

 

Drogowskazy Jana Pawła II:

Jeśli po zwiastowaniu anielskim Dziewica z Nazaretu zostaje nazwana „błogosławioną między niewiastami”, to tłumaczy się to poprzez owo błogosławieństwo, którym „Bóg Ojciec” napełnił nas „na wyżynach niebieskich, w Chrystusie”. Jest to błogosławieństwo duchowe, odnosi się ono do wszystkich ludzi, ma w sobie pełnię i powszechność, które płynie z miłości, jaka jednoczy współistotnego Syna z Ojcem w Duchu Świętym. Równocześnie jest to błogosławieństwo zwrócone za sprawą Jezusa Chrystusa w stronę dziejów człowieka aż do końca: w stronę wszystkich ludzi. (Redemptoris Mater 8)

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka