02.04.2011

Modlitwa

Czy stać mnie na to, by jak celnik, całkiem szczerze powiedzieć: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.”?

Weszli do świątyni, aby się modlić, ale tylko jeden odszedł usprawiedliwiony. I ja przychodzę do kościoła, klękam do modlitwy. Czy odchodzę usprawiedliwiona? Czy stać mnie na to, by jak celnik, całkiem szczerze powiedzieć: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika.”?

Choć przyznaję się do tego, że jestem grzesznikiem, często swoim postępowaniem zaprzeczam temu. Krytykując innych za ich sposób wyznawania wiary, potwierdzam, że czuję się od nich lepsza. Czyż nie jestem przekonana, że moja modlitwa, uczestnictwo we Mszy i inne praktyki religijne stawiają mnie wyżej od tych, którzy Bogu, jak się wydaje, poświęcają mniej czasu? Czy nie czuję się lepsza od tych, którzy są niepraktykujący?

Stając przed Bogiem w szczerym uznaniu swojej grzeszności, w prawdzie o sobie, mogę dopiero zacząć budować z Nim więź. Bo modlitwa ma mnie przede wszystkim zbliżać ku Niemu, pomagać wchodzić z Nim w żywą relację, a nie być okazją do przechwałek i źródłem samozadowolenia.

 

Pytania do rachunku sumienia:

  1. Jak wygląda moja modlitwa, o czym najczęściej rozmawiam z Bogiem?
  2. Ile czasu poświęcam na modlitwę?
  3. W jaki sposób traktuję niewierzących, niepraktykujących, ludzi oziębłych w wierze?

 

Drogowskazy Jana Pawła II:

Istnieje pilna potrzeba, by chrześcijanie ponownie odkryli nowość swej wiary oraz jej moc osądzania kultury dominującej w ich środowisku: „Niegdyś bowiem byliście ciemnością - napomina nas apostoł Paweł - lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości! Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda.” […] Trzeba ponownie odnaleźć i ukazać prawdziwe oblicze chrześcijańskiej wiary, która […] jest poznaniem Chrystusa w wewnętrznym doświadczeniu, żywą pamięcią o Jego przykazaniach, prawdą, którą trzeba żyć.  (Veritatis splendor, 88 )