04.06.2011

Superpolisa

„O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje”. Mocna obietnica. Czy życie nie zadaje jej kłam? Nie jestem pewien, ale…

 „O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje”. Mocna obietnica. Czy życie nie zadaje jej kłam? Nie jestem pewien, ale…

Nie ma co mieć pretensji, gdy zwracam się do Boga z prośbą, a On zdaje się nie słyszeć. Powinienem raczej uwierzyć, że wie co robi; że to, iż nie widzę skutków mojej prośby nie oznacza, że On nie reaguje. Przyjdzie czas, zobaczę.

Bo Bóg nie jest baśniowym dżinem z lampy Alladyna. Nie jest od spełniania życzeń. On proponuje coś znacznie więcej. Swoją przyjaźń, swoją miłość. W takiej zażyłej bliskości nie ma miejsca na relacje petent – wszechmocny urzędnik.

Jezus mówi: „W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga”. W owej zażyłej bliskości jest miejsce na zaufanie. Gdy staram się – nieudolnie – wczuć w sytuację słyszącego prośbę Boga, łatwiej mi zrozumieć, dlaczego niektóre prośby nie powinny paść wcale, a inne trzeba było sformułować mniej  kategoryczne. Bóg chce mojego dobra. To nie moje starania, ale Jego troska o mnie są moją superpolisą.