Po wielu wiekach zobaczyli to na własne oczy. Przyszedł. Wołał. Szukał. Wskazywał drogę. Swój głos zwielokrotnił, wysyłając apostołów. By każdą zagubioną odszukać...
Rozproszyły się [owce moje] bo nie miały pasterza, i stały się żerem wszelkiego dzikiego zwierza, błądzą moje owce […], a nikt się o nie nie pytał i nikt ich nie szukał. […] Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisku - wołał Bóg przed wiekami ustami Ezechiela.
Po wielu wiekach zobaczyli to na własne oczy. Przyszedł. Wołał. Szukał. Wskazywał drogę. Swój głos zwielokrotnił, wysyłając apostołów. By każdą zagubioną odszukać, zabłąkaną sprowadzić z powrotem, skaleczoną opatrzyć, chorą umocnić, a tłustą i mocną ochronić.
Pozostał z nami. Woła. Szuka. Wskazuje drogę. Sam i przez wielu tych, których wybrał. Udzielił im mocy w sakramencie chrztu. Niektórym w sakramencie kapłaństwa. By w Jego imieniu szukali, przyprowadzali do domu, opatrywali, umacniali i ochraniali.
I jak wtedy tak dziś przypomina: jest czas pracy i czas odpoczynku. I wy jesteście moimi owcami, jak oni. Potrzebujecie umocnienia i ochrony. Idźcie na miejsce pustynne.
Nie pozostaną sami. Ja sam się o nich zatroszczę. Ja jestem Pasterzem...
Pan jest pasterzem moim
siurencja