12.06.2012

Zaufanie

Być „solą świata” to ufać bliźniemu tak, jak robi to Bóg: mimo że drugi człowiek zawodzi, że oszukuje, kłamie, stosuje półprawdy i niedopowiedzenia.

Co to znaczy, że jestem „solą świata”?

Sól to niezbędny składnik każdej kuchni. Bez niej żadna potrawa nie będzie dość smaczna, a czasem jej brak powoduje, że niektóre dania są zupełnie niejadalne. Wprawdzie ze względów zdrowotnych można się bez niej obyć, ale życie wtedy w jakiś sposób traci swoją radość, a posiłki głębię i piękno. Brak soli sprawia, że posiłek nie jest już taki sam, jak ten posolony.

Taką solą świata jest zaufanie do drugiego człowieka. Zaufanie bezgraniczne, zawsze i wszędzie.

Być „solą świata” to ufać bliźniemu tak, jak robi to Bóg: mimo że drugi człowiek zawodzi, że oszukuje, kłamie, stosuje półprawdy i niedopowiedzenia. Mam ufać bliźniemu mimo cierpienia i bólu, jakiego doświadczam. Mam ufać bliźniemu, bo i Bóg ufa mi nieustannie.

Gdy czasem trudno mi zaufać po jakimś szczególnie bolesnym doświadczeniu, wówczas przypominam sobie historię Eliasza i wdowy z Sarepty Sydońskiej: staram się dać bliźniemu mały podpłomyk mojego zaufania wierząc w Bożą obietnicę, że Pan to, co we mnie niedoskonałe i kończące się powiększy i sprawi, że stanie się niewyczerpane: jak dzban mąki i baryłka oliwy.

 

Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska