19.09.2012

Jak dzieci

Na tej drodze nie ma miejsca na oczekiwanie, że ktoś dopasuje się do naszych wyobrażeń. Jest miejsce tylko na pragnienie, by razem dążyć do Tego, który jest naszym celem.

Gdy byłem dzieckiem, czułem, mówiłem i myślałem jak dziecko – mówi Paweł. Jak dziecko, czyli jak? Jezus przywołuje przykład dzieci przymawiających jedne drugim, że nie są takie, jak one by sobie wyobrażały. Ciągle coś dla nich jest „nie tak”. Niewłaściwie.

Mamy wiele wyobrażeń i oczekiwań wobec ludzi, których spotykamy. Zwłaszcza najbliższych, zwłaszcza naszych braci, przyjaciół, współpracowników. I ciągle nasze wyobrażenia zawodzą. Ciągle jest nie tak. Ciągle oni są nie tacy, jakbyśmy chcieli.

Jak dzieci. Dorośli muszą się wyzbyć tego, co dziecięce i pójść drogą najdoskonalszą. Drogą na której nie ma miejsca na zazdrość i poszukiwanie poklasku, pychę i bezwstyd. Drogą, na której nie szuka się swego, nie unosi gniewem, nie pamięta złego i nie cieszy z niesprawiedliwości.

Drogą miłości, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję i wszystko przetrzyma. Miłości, która nie ustaje. Ani w tym życiu ani w przyszłym.

Na tej drodze nie ma miejsca na oczekiwanie, że ktoś dopasuje się do naszych wyobrażeń. Jest miejsce tylko na pragnienie, by razem dążyć do Tego, który jest naszym celem.

Na tej drodze dostrzega się Boga w niedoskonałym człowieku idącym obok mnie.