10.12.2012

Ludzie

Można się odwrócić i odejść. Można się załamać. Można wybuchnąć gniewem. I można mimo wszystko spróbować dotrzeć do środka.

Obrazek znany. Oto czterech ludzi spuszcza łoże ze sparaliżowanym człowiekiem przez dach. Ale może warto przyjrzeć się nieco dalszemu planowi.

Jest człowiek, który sam przyjść nie jest w stanie. Wstydzi się? Boi? We własnych oczach nie zasługuje na miłosierdzie? Nie na darmo Jezus pierwsze, co mówi, to że jego grzechów już nie ma...

Są ludzie otaczający Jezusa. Nie tylko faryzeusze, siedzący blisko i uważnie przyglądający się, co zrobi. Także ci, którzy tak szczelnym kordonem Go otoczyli, że przez drzwi zupełnie nie da się przebić. Nie ma mowy, nie przepuszczą. Słuchają Jego słów, czy tylko chcą widzieć? Nie wiem.

Można się odwrócić i odejść. Można się załamać. Można wybuchnąć gniewem. I można mimo wszystko spróbować dotrzeć do środka z tym, który potrzebuje pomocy. Wbrew jego wątpliwościom. Wbrew ludziom, którzy zasłaniają Chrystusa i próbują blokować do Niego dostęp. W imię przyjaźni i troski o brata. Z wiarą, że On czeka, aż łoże zostanie opuszczone...

Kim jestem w tym obrazku?

Rachunek sumienia

1. Czy pamiętam, że nie ma ludzi niegodnych miłosierdzia?
2. Czy nikomu nie zagradzam drogi do Boga?
3. Czy potrafię z uporem walczyć o brata?