10.06.2013

Pocieszenie

Jeśli jednak chcę osiągnąć coś więcej, wieczne i nieprzemijające szczęście w niebie, muszę tu, na ziemi wykonać wielką pracę. Muszę przepracować w sobie przeżywanie różnych ziemskich trosk...

Jeżeli tylko na tym mi zależy, by tu, na ziemi, życie minęło mi lekko i przyjemnie, to mogę się gorzko rozczarować Jezusem i Jego nauką. On nie po to przyszedł, by Jego wyznawcom żyło się lekko i przyjemnie.

Jezus patrzy na życie ogromnie realistycznie i wie, że to, czego doświadczam tu, na ziemi, jest krótkotrwałe i przemijające. Każde, nawet największe cierpienie, ma swój kres.

Jeśli jednak chcę osiągnąć coś więcej, wieczne i nieprzemijające szczęście w niebie, muszę tu, na ziemi wykonać wielką pracę. Muszę przepracować w sobie przeżywanie różnych ziemskich trosk i smutków, by nie dać się uwikłać w gniew, nienawiść, potępianie, oskarżanie, odwet i zemstę. By w moim sercu nie rozgościł się smutek i rozgoryczenie.

Nie jest to łatwe, ale jest możliwe dla każdego, gdyż Pan wysłuchuje i wyzwala od wszelkiej trwogi tych, którzy u Niego szukają pomocy. On słyszy wołanie biedaka i uwalnia go od wszelkiego ucisku. Samo uciekanie się do dobrego Ojca uszczęśliwia człowieka. Przemienia. Przebóstwia.

Życie wtedy nadal nie jest lekkie i przyjemne, ale żyje się szczęśliwiej i pełniej.

 

Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska