08.06.2014

Mówić różnymi językami

Już wiem. Tam gdzie Boży gdzie Duch, tam porozumienie. Tam gdzie go nie ma, pozostaje pusta paplanina albo milczenie...

Dwie sceny. Najpierw ta, spod wieży Babel. Ludzie mówiący dotąd jednym językiem zaczynają mówić różnymi. To znaczy przestają się rozumieć. Dobrze znam to zjawisko. Z ludźmi, z którymi kiedyś dobrze mi się rozmawiało, nie mogę znaleźć wspólnego języka. Albo rozmawiam, twierdzimy niby to samo, a po czasie odkrywam, że to co mówiliśmy znaczyło dla nas całkiem co innego. I w jednym i w drugim wypadku zaczyna się albo milczenie albo przekrzykiwanie....

I druga scena: ta z Wieczernika w dniu Zielonych Świąt. Napełnieni Duchem Świętym uczniowie Chrystusa nie tylko znajdują odwagę, by wyjść do ludzi. Nagle odkrywają w sobie zdolność do przemawiania w językach, których dotąd nie znali. I wszyscy ich rozumieją. Z tym zjawiskiem też nieraz miałem do czynienia.  Nie, nie tylko gdy sam modliłem się w językach lub gdy słuchałem takiej modlitwy innych. Także wtedy, gdy w ludziach zupełnie obcych odnajdowałem braci. Bo łączyło nas umiłowanie Jezusa.

Już wiem. Tam gdzie Boży gdzie Duch, tam porozumienie. Tam gdzie go nie ma, pozostaje pusta paplanina albo milczenie...

Modlitwa

Z wszystkich Twoich darów, Duchu Święty, jeden jest największy, najcenniejszy. Dar miłości. Kiedyś mi go dałeś. Razem z wiarą i nadzieją. Zapatrzony w siebie i zapominając o nim pozwalałem, by pokrywał się kurzem i patyną. Teraz proszę, odnów go we mnie. Przecież bez niego straszny ze mnie cymbał.