04.07.2015

Pęknięty bukłak

Można zacząć od tego, co ja mam Bogu dać. Jak mam zasłużyć na Jego miłość. Można nawet znaleźć w tym upodobanie. Tylko...

Nie wlewa się młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują – mówi Jezus. Opowiada tę przypowieść w kontekście pytania o posty. Dlaczego uczniowie ich nie zachowują? A raczej: dlaczego Jezus tego od nich nie oczekuje? Nie wymaga?

Nie zaczyna się budowy domu od dachu. Nie zaczyna się budowy wiary – nadziei - miłości od pobożnych praktyk. Najpierw trzeba, by człowiek najpierw poznał Boga. By Go pokochał. Wtedy przyjdzie czas na pobożność i ascezę, która będzie płynęła z miłości. Miłości, która nie jest chwilową emocją, ale wiernością nawet wtedy, gdy nie czuje się nic. Miłości, która wszystkiemu, co się czyni, nadaje sens. Wtedy wybór Bożej drogi będzie radością, nie udręką.

To prawda: można zacząć od tego, co ja mam Bogu dać. Jak mam zasłużyć na Jego miłość. Można nawet znaleźć w tym upodobanie. Poczuć się dobrze. Tylko… dlaczego inni nie muszą tak się wysilać jak ja, a Bóg im błogosławi? Dlaczego robotnicy ostatniej godziny mają otrzymać tyle samo? Jak to jest, że można się całe życie dobrze bawić, grzeszyć, nie myśleć o Bogu, a potem nawrócić i otrzymać niebo? Niebo, dla którego ja ciągle się czegoś wyrzekam?

Wiara bez radości. Pęknięty bukłak, z którego wyciekła ostatnia kropla wina. 

Bogu nie o to chodzi…