03.12.2017

Każdemu jego zajęcie

"Gdyby" to mrzonki. Ważne jest tu i teraz.

Rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał (Mk 10,34).

Mój Pan, mój Mistrz i mój Przyjaciel powróci. I zapyta, czy zajmowałem się tym, czym zająć się miałem. A jeśli okaże się, że moich obowiązków nie tknąłem palcem...

Nie będę mógł się tłumaczyć, że nie wiedziałem co do mnie należy. Jego nakaz jest wyraźny: będziesz miłował Boga, będziesz miłował bliźniego. A że nie wezwał mnie do pracy na dalekich misjach, to muszę ten nakaz wypełnić w tych okolicznościach, w których przyszło mi żyć. Mam kochać moją żonę, moje dzieci, moich bliskich, przyjaciół... I na pewno nie odwracać się też od tych, którzy nie są jakoś memu sercu bliscy, ale faktycznie żyją obok mnie.

Jasne, mogę sobie wmawiać, że wszystkiemu winni „oni”. Że kochałbym, gdyby byli sympatyczniejsi, milsi, lepsi, mądrzejsi, bardziej uczynni. Tyle że Jezus nie mówił nic o tym, że moja miłość ma zależeć od ich postawy. Mam kochać ich takimi jakimi są. W tych okolicznościach życia, w których wszyscy tkwimy...