26.08.2018

Kana

Słuchając o stągwiach z Kany, „przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń” można czuć niesmak.

Skojarzenie niezbyt wydaje się być trafionym. Ale miejsce pierwszego cudu wywołuje wspomnienia z dzieciństwa, gdy babka wkładała do ręki emaliowane naczynie potocznie zwane kanką i wysyłała po mleko. Nieskazitelnie białe, po każdym użyciu wyparzane. By zdrowe i pożywne dla ciała było przyniesione w niej mleko.

Dlatego słuchając o stągwiach z Kany, „przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń” można czuć niesmak. Aż dziwi, że słudzy wykonali polecenie. Z takich naczyń zaczerpnąć i podać na weselny stół.

Bóg czerpie z cystern ludzkich brudów. Nie przeszkadza mu brud grzechów, zapach przepoconych ciał pielgrzymów, niedotrzymane obietnice i postanowienia. Na świętej swej górze pokornych uczy dróg swoich, niewolników czyni swymi dziećmi, utrudzonych obmywa wodą łaski. W wizerunku Matki swego Syna daje czytelny przekaz: nie bój się czułej bliskości.