09.02.2020

Światło i sól

Możemy dyskutować w nieskończoność. Błyszczeć słowem. Przytłoczyć argumentami. I patrzeć jak odchodzą...

Światło wskazuje drogę. Ale jego nadmiar oślepia. Sól dodaje smaku. Ale jej nadmiar zepsuje smak jedzenia. Co jest normą a co nadmiarem?

Możemy dyskutować w nieskończoność. Błyszczeć słowem. Przytłoczyć argumentami. I patrzeć jak odchodzą zapowiadając kolejną rozmowę w bliżej nieokreślonym "innym razem”.

Jest tylko jeden ogień, sprawiający, że lampa oświeca nie oślepiając. To Słowo i Eucharystia – Jego życie w nas. I jest sól dobrych uczynków, sprawiająca, że twoje światło „wzejdzie jak zorza”. „Dziel swój chleb z głodnym, do domu wprowadź biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwracaj się od współziomków”. Tu, w przeciwieństwie do soli błyszczącej słowem, nigdy nie będzie nadmiaru.

„Kiedy widzę chrześcijan czystych, mających prawdę, ortodoksyjnych, z prawdziwą doktryną i nie są w stanie ubrudzić sobie rąk, by komuś pomóc wstać, bo ubrudzą sobie te ręce, mówię: nie jesteście chrześcijanami” (Franciszek – Wierzę).