27.04.2020

24 godziny dla...

To się wydaje takie nierozsądne. Bo po co się wychyla? Bo czy nie powinien ciut się przyczaić...

A co jeśli powiedzą, że nie mamy racji? Zaświadczą, że nie ma w naszych czynach nic dobrego? Co jeśli ich zarzuty sprowadzą na nas nieszczęście, cierpienie, taką czy inną śmierć? Co wtedy?

Szczepan, stojąc naprzeciw swoich oskarżycieli, całym sercem, z całej swojej duszy, ze wszystkich sił spogląda na Boga. To się wydaje takie nierozsądne. Bo po co się wychyla? Bo czy nie powinien ciut się przyczaić, ucichnąć, zacząć szukać poparcia u ludzi, dla których zdziałał cuda? Otoczyć się tymi, co zaświadczą na jego korzyść?

No tak. Zawsze jest albo, albo. Jak to się mówi – doba ma tylko 24 godziny. I albo zajmiemy się zabieganiem o chronienie samych siebie przed teraźniejszym czy przyszłym przeciwnikiem, albo całą energię poświęcimy sprawom Boga.

Z nauczania Jana Pawła II

Chrystus jest obecny w Kościele gromadzącym się w Jego imię na modlitwie. I właśnie ten fakt sprawia, że chrześcijańskie zgromadzenie jest czymś, co stawia wymaganie braterskiego otwarcia się — posuniętego aż do przebaczenia (por. Mt 5,23-24) — i godnej postawy wyrażającej się w gestach i w śpiewach (Vicesimus Quintus Annus, 7).