04.07.2021

Posłany

Nasze poranione „ja” łaknie miłości, nasze butne „ja” żąda dowodu, nasze „ja” opiera się, niedowierza, wątpi.

„Posyłam cię… do ludu buntowników” – oto znowu coś o nas, dla nas. Ci, którzy sprzeciwiają się Bogu i lekceważą proroka – te określenia pasują do nas jak ulał. A jednak Bóg przychodzi, wie, że jesteśmy też (przede wszystkim?) ubodzy i chorzy, jak ci przywołani w dzisiejszych czytaniach. Nasze poranione „ja” łaknie miłości, nasze butne „ja” żąda dowodu, nasze „ja” opiera się, niedowierza, wątpi.

W zasadzie niedowierzamy czasem samym sobie – bo ileż można jeszcze nas znosić? Ile już za nami zmarnowanego czasu, dobra, łask? Jak mogliśmy postąpić tak, a nie inaczej? Dlaczego warunki dyktuje nam wciąż pycha?…

A jednak i my, lud oporny, czy będziemy słuchać, czy zaprzestaniemy – wiemy o tym doskonale: Bóg jest blisko, wśród nas.