03.06.2022

Najważniejsze pytanie

Nie chodziło o to, że Jezus pytał o miłość. Ale o jaką miłość.

Zasmuciło go po raz trzeci postawione pytanie? Nie! Jego smutek miał inne źródło. Nie chodziło o to, że Jezus pytał o miłość. Ale o jaką miłość. On, który nosił w sobie wstyd po tym, co zrobił w noc czwartkową, pamiętał także i umycie nóg, i słowa o miłości oddającej życie za braci. Pamiętał „przyjacielu”, jakim Mistrz przywitał Judasza, a z czasów dawniejszych zapewne i przykazanie miłości nieprzyjaciół, i nakaz czynienia dobrze nienawidzącym.

Więc musiało kotłować się w biednej głowie, zasmuconej przepaścią między wielkością wyzwania i zdolnością jego podjęcia. Widział drugie jeszcze nie wiedząc, że stojąca przed nim Zmartwychwstała Miłość jest w stanie przemienić jego serce tak bardzo, że niemożliwe stanie się możliwym.

Wbrew pozorom nie jest to problem wyłącznie Piotrowy. Częściej jesteśmy w stanie coś z siebie wybąkać, niż dać zdecydowaną odpowiedź. Bo znamy siebie. Ale jeszcze nie znamy Miłości. Spotkanie z nią zmienia wszystko. Na początku smutek w radość.