14. tydzień zwykły (2004)

Przeczytaj i rozważ

Niedziela (14. zwykła)


Żniwo wprawdzie wielkie (Łk 10, 1-12)

Stasiu, gdy patrzyłem na ciebie dzisiaj od ołtarza, to pomyślałem sobie, że ty pójdziesz do seminarium. – Ja wcale nie twierdzę, że nie – słyszę odpowiedź i widzę w oczach ten charakterystyczny błysk, pojawiający się zawsze, gdy trafiam w dziesiątkę.

Dlaczego mimo wszystko idą? Nasłuchawszy się zarzutów o ucieczce od świata, o chęci zapewnienia sobie łatwego, dostatniego życia. Bo praca i dach nad głową zagwarantowane. Pewnie mało kto z nas uświadamia sobie tę wielką walkę, jaką podejmuje młoda dziewczyna czy chłopak, by wznieść się ponad lęki i uprzedzenia. By nie dać się sparaliżować często irracjonalnymi zarzutami.

W tle pojawia się pytanie nie tylko o naszą modlitwę w intencji nowych powołań, ale również o sposób towarzyszenia młodym na tej specyficznej drodze, jaką jest odkrywanie powołania do służby na Bożej roli. Gratulacje wyboru łatwego sposobu na życie mogą być swoistym katalizatorem, oczyszczającym intencje, sprawiającym, że wybór zostanie głębiej przemyślany. Ale też są znakiem zignorowania zachęty Jezusa i braku odpowiedzialności za rozwój Królestwa Bożego. W tym towarzyszeniu niekoniecznie musi chodzić o przesadne idealizowanie i niedostrzeganie realnych trudności. Często oprócz modlitwy wystarczy odrobina życzliwości, zrozumienia i szacunku. Święci Benedykt czy Franciszek kazali przetrzymywać kandydata pod bramą, by wypróbować szczerość jego intencji. Nigdy jednak nie zgodziliby się, by jego intencje ośmieszać.

Modlitwa

Boże, Uświęcicielu i Stróżu Twojego Kościoła, wzbudź w nim przez Ducha Twojego godnych i wiernych szafarzy świętych Tajemnic, aby za ich posługiwaniem i przykładem, przy Twojej pomocy, lud chrześcijański kierował się na drogę zbawienia.
Boże, Ty nakazałeś modlącym się i poszczącym uczniom oddzielić Pawła i Barnabę do dzieła, do którego ich przeznaczyłeś, bądź teraz z Twoim Kościołem trwającym na modlitwie, i wskaż tych, których do służby Twej wybrałeś. Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.

Moja wierność słowu życia

● Dzisiejsza modlitwa o powołania na żniwo Boże będzie znakiem mojej odpowiedzialności za Kościół;
● Gdy brakuje mi słowa zachęty, przynajmniej nie zniechęcać.

Rachunek sumienia

● Jak często modlę się o to, by na żniwie Bożym nie zabrakło robotników?
● W jaki sposób komentuję czyjeś decyzje o pójściu drogą powołania kapłańskiego bądź zakonnego?
● Czy pamiętam, że sam być na co dzień zwiastunem Bożego pokoju i Królestwa Bożego?
● Czy czas wakacji i urlopów nie osłabił mojego życia wewnętrznego?

Poniedziałek


Wyśmiewali Go (Mt 9,18-26)

Pod listą osób obecnych na czacie są cztery znaczki. Na jednym z nich kciuk skierowany w dół. Ignoruj. Czyli nie dociera do mnie żaden komunikat, wysłany przez wskazaną osobę. Jesteś, ale cię nie ma. Przynajmniej dla mnie. Przejaw kultury jeszcze dwudziestego wieku. Jeżeli wyśmiewasz, denerwujesz się, atakujesz, możesz zostać uznany albo za człowieka małej kultury, albo określony jako politycznie niepoprawny.

Ignor niekoniecznie musi być widoczny. Czasem jest zakamuflowany. Tkwi głęboko w nas. Choćby wtedy, gdy twierdzę, że skoro Bóg mieszka we mnie, to mówiąc o sobie, mówię o Bogu. Tak oto utwierdzam się w przekonaniu, że godziny wywodów o moich mniej lub bardziej mistycznych stanach są dawaniem Mu świadectwa.

Albo wówczas, gdy pod pozorem dążenia do świętości, godzinami przesiadując w ogródku własnych cnót i niedoskonałości, podlewając i pieląc, a czasem jeszcze dzieląc włos na cztery, przekonuję siebie i innych, że wszystko na Jego chwałę.

Podczas rekolekcji oazowych pierwszego stopnia mówi się o trzech wizjach człowieka. Dla ich przedstawienia wykorzystuje się trzy proste symbole: krzesełko, krzyżyk i kółeczko z wpisanym pośrodku „ja”. Człowiek zmysłowy siedzi na krześle, a Boga ma pod stopami. W przypadku człowieka duchowego następuje zamiana miejsc.

Jezus zgiełkliwemu tłumowi nakazuje: „usuńcie się”. Być może należy je rozumieć jako polecenie zaprzestania kamuflażu i zejścia z nienależnego mi miejsca. Cud wskrzeszenia dokonał się, gdy usunięto tłum.

Modlitwa

Ja, który w duchu jestem księciem jak Jair, obejmę Twe stopy, o Panie, przez wzgląd na moją córkę – moją zmarłą duszę, w domu ciała noszącego śmierć.

Schyl się nad nią, powstrzymaj głosy lamentujących, uchwyciwszy ręce mojej władzy rozumnej spraw, aby Duch do mnie powrócił.

I z drugą chorą, która dotknęła skraju Twej szaty, o Panie, zatrzymaj wypływający potok krwi moich myśli cuchnących.

(Nerses Snorhali)

Moja wierność słowu życia

● Pięć minut bez mówienia o sobie w pierwszej osobie;
● Pięć minut myślenia tylko o Nim.

Rachunek sumienia

● Gdzie jestem w tłumie, otaczającym córkę Jaira?
● Na ile interesuje mnie wyłącznie własny rozwój wewnętrzny, a na ile sam Bóg?
● Czy mogę powiedzieć o sobie, że jestem człowiekiem duchowym?
● Czy nie posługuję się zakamuflowanym ignorem?

Wtorek


Zazdrość czy przewrotność? (Mt 9,32-37)

Przed kilku laty trzeba było znaleźć sponsora na wakacje dla dzieci i młodzieży. Pada nazwisko ewentualnego darczyńcy. Jeden z rozmówców pyta: ksiądz pójdzie do niego po pieniądze? Przecież to ateista! Nie szkodzi – odpowiadam. Jeśli chce w godziwy sposób ofiarować coś na dobry cel, czemu odrzucać wyciągniętą dłoń? Konsternacja. Milczenie.

Lokalna prasa zamieszcza informacje o świetlicy dla dzieci ulicy. Następnego dnia do redakcji ktoś dzwoni. Czemu robicie tyle szumu, skoro oni dostają pieniądze między innymi z budżetu miasta? Dyżurna redaktor pyta: a źle je wykorzystują? Cisza w słuchawce...

Jezus uzdrawia. Nie dlatego, że szuka własnej chwały. Po prostu przyprowadzono człowieka. Zamiast uwielbienia Boga pada oskarżenie. Jedno z najcięższych, jakie odnotowują ewangeliści. Opisujący to wydarzenie apostoł nie daje komentarza. Nic nie wiemy o reakcji Jezusa. Prawdopodobnie nic nie powiedział. Zresztą po co miałby to robić. Przecież tylko winny się tłumaczy. A przekonanego nie przekona.

Czasy się zmieniają, metoda stara jak ludzkość, pozostaje niezmienna. W każdym dobrym czynie można dopatrzyć się złej intencji. Oskarżyć o niewłaściwą metodę. Wskazać na działających z ukrycia winnych. Jest to tym skuteczniejsze, im mniej wiedza o nich jest przekazywalna. W końcu jednak musi obudzić się sumienie i trzeba się zastanowić. Co jest gorsze? Niemota opętanego czy zazdrość i przewrotność mojego serca?

Ps. Dlaczego Pan Bóg musi być politycznie poprawny i nie może skorzystać z pomocy ateisty i środków budżetowych?

Modlitwa

Panie, nasz obrońco i ucieczko nasza, daj nam rozum przenikliwy, a duszy udziel odwagi niewzruszonej, abyśmy nie ulegli zwodniczemu podstępowi ptaszników ani nie dali się zastraszyć słowem przeciwnika, lecz byśmy – umocnieni wsparciem Twych skrzydeł, bez bojaźni przed nocnym strachem niewiedzy, nie poddający się klęsce zwątpienia – odrzucili, choć bezbronni całkowicie, szatana w południe, w czasie zaczepki publicznej i gwałtownej, abyś Ty, który nas wspierasz niepokonanym Twym majestatem, otrzymał chwałę w swych darach.

(Starożytna modlitwa do Ps 91)

Moja wierność słowu życia

● Chwila zastanowienia, zanim kogoś oskarżę;
● Uczyć się odczytywać dobre intencje moich bliźnich.

Rachunek sumienia

● Ile jest we mnie zazdrości i przewrotności?
● Jak często rzucam nieuzasadnione oskarżenia?
● Czy potrafię wielbić Boga w każdym dobrym czynie moich bliźnich?
● Czy nieuzasadnionymi podejrzeniami nie maskuję swojego braku zaangażowania?

Środa


Aby leczyli (Mt 10,1-7)

Jean Vanier w jednej ze swoich książek opisuje taką sytuację. Uliczna awantura. Młodzi, gniewni biją się między sobą, atakują przechodniów, niszczą witryny sklepowe. Do jednego z nich podbiega policjant. Chwyta mocno za ramiona. Patrzy mu w oczy. „Kto cię, synu tak poranił w dzieciństwie, że teraz mścisz się na innych?” W oczach niedawnego barbarzyńcy pojawiają się łzy.

Rada pedagogiczna podjęła decyzję, by usunąć Grzegorza ze szkoły. Opis tego, co zrobił nie nadaje się na pierwszą stronę katolickiego portalu, aczkolwiek z pewnością byłby newsem. Kilka dni później idę do jego domu z odwiedzinami duszpasterskimi. Chłopak stoi w drzwiach roztrzęsiony. Nie dlatego, że boi się nawiązania do tego, co zrobił. W środku pijani rodzice uparli się, że przyjmą księdza po kolędzie. Właściwie tylko on nadaje się do rozmowy. Wychodząc kładę mu dłoń na ramieniu. Wiesz, ja już wszystko rozumiem – mówię na pożegnanie. Następnego dnia proszę dyrekcję o cofnięcie decyzji. Niedawno wyłowił mnie z tłumu na ulicy wielkiego miasta. Z dumą pokazywał swoje dzieci. Udało się.

Ojciec Andrzej Madej w „Dzienniku miejskiego wikarego” napisał: „Kościół jest bardziej szpitalem aniżeli uniwersytetem”.

W posłaniu uczniów jest jeden trudny moment. Idący leczyć sami są poranieni. Narażeni na to, że usłyszą: lekarzu, ulecz samego siebie. Ale i nieustannie przekraczający własny ból, by pochylić się nad bólem innych.

Modlitwa

Znam twoją nędzę, walki i niepowodzenia twej duszy; słabość i ułomność ciała; wiem o lenistwie, o twoich grzechach, o porażkach; ale mówię ci mimo wszystko: „Daj Mi swoje serce, kochaj Mnie taki, jaki jesteś”.

Jeżeli będziesz czekać z tym, aż staniesz się aniołem, to nie pokochasz Mnie nigdy. Nawet jeśli często, których nigdy wolałbyś nie poznać, nawet jeśli jesteś leniwy w praktykowaniu cnoty, nie pozwolę ci nie kochać mnie. (...) Nie czekaj, aż zostaniesz świętym, by oddać się Miłości, bo nigdy nie pokochasz.

(Guy Gilbert)

Moja wierność słowu życia

● Nie ranić jeszcze bardziej już poranionych;
● Chociaż na pięć minut wznieść się ponad ból własny i pochylić się nad bólem bliźniego.

Rachunek sumienia

● Z jaką świadomością mówię przed Komunią św.: „powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”?
● Czy przeżywam sakramenty święte jako „uzdrawiające moce, wychodzące z Ciała Chrystusa, którym jest Kościół”? /KKK 1116/
● Czy potrafię z miłością pochylić się nad bólem bliźnich?
● Czy potrafię z wdzięcznością wymienić imiona tych, którzy pochylili się nad ranami mojego serca?

Czwartek


Darmo otrzymaliście (Mt 10,7-15)

Życie poczęte z miłości ojca i matki. Dzieciństwo naznaczone babczyną opieką. Dom nad brzegiem Wisły, skąd tylko parę kroków na łodzie i barki. Zaczarowany świat nadbrzeżny, pełen skarbów, pobudzający wyobraźnię. Pierwszy rower, na którym odkrywałem okoliczne lasy. Stary prałat, cierpliwie uczący szkraba: „Introibo ad altarem Dei”. Nauczyciele, wkładający wiedzę we wciąż leniwą głowę. Fortepian, na którym wystukałem jednym palcem pierwsze do, re, mi, fa, sol, la, si, do. Zaufanie rodziców dość szybko otwierające okno na świat. Radość patrzenia na zmieniającą się liturgię. Miłość do księgi, wzbudzona na kursie dla lektorów. Wychowawcy mądrzy, stawiający wymagania i uczący samodzielności. Pierwszy usłyszany w sercu głos. Pamiętam to miejsce. Kaplica na Sewerynówce za wodospadem, przy nartostradzie z Prehyby. Ławka w bocznej nawie – cierpliwy świadek kłótni z Panem Bogiem. Kolejne zdane egzaminy. Krzyż nieszawskiego klasztoru, z którego zapewniałeś, że wytrwam. Katedra święceń, skąd wyprowadziłeś na łąki, gdzie pasiesz swe stada. Dobry proboszcz na dobry początek. Zasadne, gdzie młodym schronienie dałeś i Jan z Józefą serce im ofiarujący. Przyjaźnie wciąż nowe. Listy i maile od uczniów dawno zapomnianych. Bóg ciągle wierny dziecku niewiernemu.

Tyle darmo dostałem.

Ile darmo dałem?

Modlitwa

Jak wysłowić wdzięczność swą za tysiące łask, jak okazać miłość mą? Mój Boże, powiedz, wskaż mi , jak okazać miłość mą?

Za ciepło, słońce, światło gwiazd, ciemną noc i jasne dni, przyjm moich oczu wdzięczny blask, mój Boże dzięki Ci.

Za poszum lasu, kwiatów woń, zboża łan, co złotem lśni, ku Tobie, Panie, wznoszę dłoń, mój Boże dzięki Ci.

Za błękit nieba, ptaków śpiew, morza toń i szelest trzcin, za uśmiech szczęścia, wiosny wiew, mój Boże dzięki Ci.

(ks. W. Sopora)

Moja wierność słowu życia

● Cnoty dnia: wdzięczność i bezinteresowność;
● Adoracja Najświętszego Sakramentu.

Rachunek sumienia

● Czy dostrzegam dobro w swoim życiu?
● Czy pamiętam, że „więcej jest szczęścia w dawaniu, aniżeli w braniu”?
● Czy jestem wdzięczny Bogu?
● Czy potrafię okazać wdzięczność ludziom?

Piątek


Kto wytrwa do końca (Mt 10,16-23)

Droga Krzyżowa w plenerze. Łagodny stok. W perspektywie Mogielica. Przy siódmej stacji do mikrofonu podchodzi Dominika. Spokojnym głosem wypowiada dwa zdania. „Nie chodzi o to, by nie upaść. Chodzi o to, by dojść do końca.”

Wytrwałość. Wędrując z młodzieżą Doliną Strążyską, zaproponowałem ćwiczenie z nagrodą. Kto w drodze powrotnej przejdzie dolinę w milczeniu, podziwiając jej piękno, zafunduję mu bilet na drogę powrotną do domu w pierwszej klasie. Nikt nie wytrzymał. Można to wydarzenie potraktować w kategoriach zabawy. Ale też pokazuje długą drogę ucznia Jezusa do jednej z ważniejszych cnót na drodze naśladowania Mistrza.

Przed laty, podczas rehabilitacji, zdarzyło mi się zapłakać i zapytać prowadzącą, czy nie można tak, by mniej bolało. „Albo będziesz płakał i odzyskasz sprawność, albo będzie bez bólu i zostaniesz kaleką do końca życia”. Postanowiłem płakać i zaciskać zęby.

Taką zaciskającą zęby dziewczynę spotkałem kiedyś na pielgrzymce. Widząc, z jakim trudem stawia kroki, zaproponowałem przejechanie ostatniego odcinka sanitarką. „Pan Jezus tyle dla nas wycierpiał, a ja miałabym nie przejść tych paru kilometrów?” – usłyszałem w odpowiedzi.

„Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś – nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany”. (Rz 5, 3-5)

Modlitwa

Tyś ucieczka moja, Tyś dom mój, Tyś moje miasto, Tyś mieszkanie moje, Tyś pokarm mój, Tyś napój mój, Tyś odpocznienie i pożywienie, Tyś ulubiony towarzysz, Tyś rozumiejący przyjaciel, Tyś krewny i sąsiad, Tyś brat i siostra, Tyś ojciec i patron, Tyś pasterz i strażnik całego mego życia, któremu powierzam siebie i wszystkie moje sprawy, ponieważ nie ma zbawienia poza Tobą i poza Tobą nie ma bezpiecznego życia. Niech się więc stanie miłosierdzie Twe nade mną, i łaska Twoja niech towarzyszy mi we wszystkich sprawach moich, niech Twe oko będzie nade mną dniem i nocą, i ręka Twoja niech wspiera mnie zawsze z prawa i z lewa, dozwól mi zaś podążać słuszną drogą do domu zamieszkiwanego przez chwałę Twoją, gdzie będzie mi dane Ciebie bez końca wysławiać i błogosławić.

Moja wierność słowu życia

● Dziesięć minut odosobnienia i ciszy;
● Nie skarżyć się i nie narzekać.

Rachunek sumienia

● Czy potrafię odważnie świadczyć, że jestem uczniem Jezusa?
● Czy ćwiczę wytrwałość?
● Jaką rolę w moich zmaganiach życiowych odgrywa nadzieja wiary?
● Dla kogo jestem znakiem nadziei?

Sobota


Odwaga (Mt 10,24-33)

Często słyszymy rozmowy z ludźmi, podejmującymi różne działania w sytuacjach trudnych. Jak choćby ta z burmistrzem Nowego Yorku po wydarzeniach z 11 września. Czy pan się nie bał? Bałem się. Ale lęk towarzyszy każdemu normalnemu człowiekowi. Dojrzałość nie polega na braku lęku, ale na przezwyciężaniu go.

Słowo „odwaga” nawiązuje do ważenia, mierzenia. Kładziemy coś na szalach, mierzymy ciężar. Patrzymy, w którą stronę się przechylą. Człowiek przeciętny waży korzyści. Taki z reguły nie podejmie odważnej decyzji i nie będzie można na nim polegać. Człowiek wielki waży wartości. „Jeśli człowiek rację ma, nawet za nią życie da” – śpiewa Leonard Cohen w jednej z ballad. Zatem z jednej strony moje kruche życie, z drugiej coś większego od mojego życia.

Zanim ktoś wzniesie się na szczyty bohaterstwa staje przed innymi egzaminami odwagi. Wtopić się w tłum, być jak wszyscy, czy być wiernym samemu sobie? Udawanie czy autentyzm? Szarość czy wielobarwność? Zawsze z prądem czy też czasem i pod prąd? Z celem czy bez celu? Drogą łatwą czy trudną? Unikać przeszkód czy je pokonywać? Długa jest lista wyborów, kształtujących człowieka odważnego. Chrześcijanin dopisuje do niej najważniejsze pytanie. Z Jezusem czy bez Niego? Pamiętając, że każda połowiczność jest już tchórzostwem.

„Przeczytałem przysłowie, bardzo popularne w niektórych kręgach. ‘Świat należy do Boga, ale Bóg wynajmuje go ludziom dzielnym’ i to mnie zastanowiło. – Na co czekasz? (bł. Josemaria Escriva, Bruzda)

Modlitwa

Rozjaśnij, Panie, Twoje oblicze nas nami i obdarz nas hojnie miłosierdziem Twoim i wiecznym błogosławieństwem, abyśmy wyznając Ciebie w świętej bojaźni, mogli osiągnąć wieniec sprawiedliwości.
Słowo Twoje, Panie, niech będzie lampą dla naszych stóp i światłem na ścieżkach naszych, aby nas pouczyło, co mamy zrozumieć, i wskazało, dokąd mamy podążać.

(Starożytne modlitwy do psalmów)

Moja wierność słowu życia

● Przyznać się przed ludźmi: znak krzyża na rozpoczęcie pracy;
● Przyznać się przed Bogiem: akt żalu za milczenie, gdy trzeba było mówić.

Rachunek sumienia

● Jaka jest moja hierarchia wartości?
● Czy modlę się o odwagę i kształtuję ją, podejmując trudne i niepopularne decyzje?
● Czy zawsze mówię prawdę?
● Czy potrafię wyrazić sprzeciw, gdy ktoś narzuca mi postępowanie, niezgodne z moim sumieniem?
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...