Pierwszy ołtarz

W pierwszy dzień Przaśników...

W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: „Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?”. On odrzekł: „Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: »Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami«”. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: „Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego”.

 

PO CO BÓG DAŁ NAM EUCHARYSTIĘ?

Było to trochę ponad trzy tysiące lat temu. Epoka, w której władcę traktowano jak boga. Mojżesz chce wywalczyć wolność dla swojego ludu. Mijają kolejne plagi, krew pojawia się w Nilu, potem na drzwiach Izraelitów, a w domach Egipcjan krew płynie z pierworodnych dzieci. To była noc. Noc paschalna, o którą tradycyjnie pytać będą potem dzieci izraelskie: cóż takiego wydarzyło się tej nocy? Odpowiedź na to pytanie zawsze jest jedna: Izrael mógł w końcu opuścić niewolę. To była noc. Noc przaśnego chleba, chleba niekwaszonego. Minie kilkadziesiąt miesięcy i lud na pustyni zacznie szemrać. Otrzyma więc mannę z nieba. Biały chleb, pył, który nie wystarczy jednak, by szemranie się nie powtórzyło.

Było to dwa tysiące lat temu. Obchodzący pamiątkę tamtej nocy człowiek o imieniu Jezus staje w przygotowanej sali. Bierze ten chleb do rąk. Mówi: „To jest Ciało moje”. Ów człowiek jest jednocześnie Bogiem, ale to zakryte jest jeszcze przed oczyma innych. Chwilę wcześniej zachował się przecież jak niewolnik i umył uczniom nogi. Powiedział Judaszowi: „Idź, czyń swoje”. Chwilę później sam opuści Wieczernik. Kilkadziesiąt godzin później umrze, zbawiając świat. Pozostawiony w martwym ciele na krzyżu stanie się znakiem dla ludzi na kolejne tysiące lat. Pozostawiony w przemienionym Chlebie będzie nie tylko znakiem, ale stanie się najprawdziwszym pokarmem na wieczne życie. Kilkadziesiąt godzin później, nierozpoznany przez uczniów po słowach, da się rozpoznać po łamaniu chleba.

Tak potoczyła się ta historia. Chleba, który – łamany – stał się sercem wiary chrześcijańskiej. Sercem tak bardzo, że kiedy pierwszych chrześcijan w trakcie prześladowań łapano właśnie na Eucharystii, nie rezygnowali z niej. Mówili tylko: „My nie możemy bez niej żyć”. I to była prawda. Nie byłoby chrześcijan, gdyby zaprzestali sprawowania Eucharystii.

Odpowiedź na pytanie, po co Bóg dał ludziom Eucharystię, zawsze odnosi się do serca. Nawróconego serca.

Jak twarde musiało być serce Egiptu, skoro krew w Nilu nie wystarczyła – musiała być na drzwiach? A przecież i my, widząc pandemię śmierci i odczuwając przed nią lęk, nie zawsze pamiętamy, że świat bez Boga zmierza donikąd.

Jak twarde musiało być serce faraona, skoro Bóg dopuścił się morderstwa na jego dzieciach? A przecież i my trzymamy się kurczowo swoich niewolników – grzechów. Czy nie jest czasami tak, że potrzeba nam śmierci najbliższego człowieka, by zrozumieć, że posiadanie niewolnika nie daje wolności?

Jak twarde musiało być serce Izraela, skoro doznał wolności, a wołał o łatwy chleb; dostał chleb, a wołał o mięso? A przecież i my również wołaliśmy o wolność, potem o chleb, a gdy go mamy – wołamy o złoto. I chyba potrzebujemy kolejnej niewoli, by zrozumieć, że prawdziwą ziemią obiecaną nie jest luksusowe życie.

Jak twarde musiało być serce Iskarioty, skoro w noc światła odszedł w ciemność? A przecież i my potrzebujemy czasami ciemności, by zatęsknić za światłem.

Jak twarde musiało być serce uczniów, skoro nie zrozumieli, po co Mistrz uczynił to, co należało do niewolników? A przecież i nam trzeba umyć sobie nogi, byśmy w końcu zrozumieli, że ziemia Eucharystii, na którą wchodzimy, jest święta.

Jak twarde musiało być serce…

Chleb, nawet kiedy stwardnieje od starości, może być pożywieniem, można go rozmoczyć, przypiec, zrobić z niego wiele rzeczy. Ale na twarde serce może pomóc jedynie cud. To właśnie dlatego Bóg dał nam Eucharystię.

ks. Adam Pawlaszczyk

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...