- Wynagradzamy zniewagi, prosimy za bliskimi i tymi, których w nie ma w kościelnych ławkach - tłumaczą inicjatorzy nabożeństwa w Słupsku.
Umieć wtedy wołać o ratunek do potężnego Boga wydawać się może czymś naturalnym, słusznym. A jednak trudno nam przychodzi.