Coraz trudniej jest mi przeżywać święta. Czuję, że gubię się w natarczywym zgiełku pozorów i obietnic wołających: udane święta to wyjazd w góry lub w tropiki! Nie zapomnij obdarować najbliższych prezentami, najlepsze znajdziesz u nas! Spełniamy twoje pragnienia! Przez święta nie wyłączaj naszego programu: będziemy Ci towarzyszyć w dzień i w nocy, sprzedając wzruszenia! Pamiętaj, zadzwoń do taty – zamiast do niego jechać, wystarczy tanio porozmawiać!Gubię się, bo rosnąca na stoliku sterta reklam zakryła szczelnie Ewangelię, kalendarz promocji supermarketu ze wstydem ogłasza, że 25 grudnia będzie dniem wolnym od pracy, a listopadowe kolędy kolorowych pism zagrały, zanim ktokolwiek zaczął adwentowo oczekiwać Narodzenia Pana. Chyba jeszcze tylko ciche roratnie lampiony mrugające w ciemności bliskiego poranka pokazują drogę prowadzącą do Tego, który ma nadejść.
Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką (Iz 9,1)A gdyby tak w przyszłym roku odwołać Boże Narodzenie? Gdyby tak Papież, przypominając swoje pielgrzymowanie do prostoty źródeł wiary, do Ziemi Świętej, powiedział: Boże Narodzenie nie będzie takie, do jakiego przywykliśmy przez lata! Pośrodku Placu Świętego Piotra nie stanie świąteczne drzewo, pod egipskim obeliskiem nie zostanie wybudowana szopka, nie zabrzmią kolędy.
Nad ulicami nie zawisną kolorowe girlandy świateł wskazujących ogonami betlejemskiej niegdyś gwiazdy drogę do rozjaśnionych przedświątecznym oczekiwaniem sklepów. Dni będą bardziej szare, bo nie pojawią się opłatkowe anielice ani czerwone, niebieskie lub białe krasnoludy udające dobrego, świętego biskupa Mikołaja. Na afisze reklamowe, zdobywane już z początkiem listopada przez roztkliwiające niemowlęta i brodatych panów powrócą sportowcy i zakochani. Umęczone nocną i niedzielną pracą sprzedawczynie supermarketów będą znowu z bliskimi. Powszechny akt łaski ocali życie rytualnym karpiom i choinkom. Telewizory przestaną mrugać jak wigilijna pierwsza gwiazdka wskazująca drogę do medialnego Betlejem, w świetle halogenów odsłaniającego swe fasady ciekawskiej publiczności.
Gdyby odwołać takie Boże Narodzenie i to, co jak jemioła wysysa z niego żywotne soki, czy damy jeszcze radę uratować prawdziwe Boże Narodzenie?
Może wtedy zamiast gwiazdek migocących na szeleszczącym papierze skrywającym jedynie prezenty uda się zauważyć prawdziwą gwiazdę odsłaniającą rąbek Tajemnicy? Zamiast oślepiającego błysku witryn dostrzeżemy światełko, rozświetlające ludzkie drogi? Może zamiast reklamowego kolędowania usłyszymy drżący, cichutki głos Mamy śpiewającej kołysankę swojemu Maleństwu...
Jezus Chrystus wydał samego siebie za nas (Tt 2,13)Boże Narodzenie na szczęście jest. Nikt świąt nie odwołał i nie zakazał. Zwykliśmy wigilijną wieczerzę zaczynać od odczytania Ewangelii, lecz gdy przy świątecznym stole, żegnając Adwent, wejdziemy w Boże Narodzenie, rozpocznie się wielkie rozpakowywanie oczekiwanych upominków, a wśród radosnych westchnień oczarowanych maluchów chyba mało kto pamiętać będzie o grocie w Betlejem i o młodej Mamie, i o pasterzach, i o gniewie króla Heroda, o przyszłym krzyżu i o pustym grobie.
Dopiero, gdy powrócą wspomnienia świąt minionych i tych, którzy tyle razy z nami byli, gdy obok radości pojawi się łza wspomnienia i żalu, gdy obok pustej samotności w święty wieczór nie będzie już nikogo, może wtedy warto otworzyć Ewangelię i przeczytać słowa o Narodzeniu Jezusa. Otworzyć oczy, przypomnieć sobie tamtą Noc i wiedzieć, że Słowo Ciałem się staje. Otrząsnąć się z pozorów, zbudzić się z adwentowego uśpienia, dostrzec Go mieszkającego wśród nas. Wśród ludzi, a nie przedmiotów. Jezus jest jednym z nas: tu go trzeba szukać.