Postylla domowa:
Kazanie na pierwszą niedzielę po Trzech Królach
ks. dr Marcin Luter
Wydanie polskie z 1883 r. w Cieszynie
Ewangelia Łukasza 2, 41-52
“A rodzice jego chadzali na każdy rok do Jeruzalemu na święto wielkanocne. A gdy już miał dwanaście lat, a oni wstępowali do Jeruzalemu według zwyczaju onego święta; i gdy skończyli one dni, a już się wracali nazad, zostało dziecię Jezus w Jeruzalemie, a tego nie wiedział Józef i matka jego. Lecz mniemając, że jest w towarzystwie podróżnych, ubyli dzień drogi, i szukali go między krewnymi i między znajomymi. A gdy go nie znaleźli, wrócili się do Jeruzalemu, szukając go. I stało się po trzech dniach, że go znaleźli siedzącego w kościele w pośrodku doktorów, słuchającego ich i pytającego ich. I zdumiewali się wszyscy, którzy go słuchali, nad rozumem i nad odpowiedziami jego. A ujrzawszy go rodzice, zdumieli się. I rzekła do niego matka jego: Synu! Cóżeś nam to uczynił? Oto ojciec twój i ja z boleścią szukaliśmy cię. I rzekł do nich: Cóż jest żeście mię szukali? Izali żeście nie wiedzieli, iż w tych rzeczach, które są Ojca mego, ja być muszę? Lecz oni nie zrozumieli tego słowa, które im mówił. I zstąpił z nimi, i przyszedł do Nazaretu, a był im poddany. A matka jego zachowywała wszystkie te słowa w sercu swoim. A Jezus wzrastał w mądrości, i we wzroście i w łasce u Boga i u ludzi.Słyszeliście najmilsi w święto Trzech Króli, że nazwane jest świętem objawienia Chrystusowego, które dlatego się stało, aby to nowo narodzone dzieciątko nie zostało w skrytości, ale było objawione. Bo inaczej nie byłoby nam pożyteczne, gdybyśmy o nim nic wiedzieć nie mieli. Dlatego też przez te dni i w innych ewangeliach jest powiedziane, z których widzimy, jako się Chrystus objawił: n.p., gdy przy Jordanie od Jana był ochrzczony, i potem, gdy w pierwszym cudzie, na weselu w Kanie, okazał się, jako Pan, który ma wszystko w swojej mocy. To tedy wszystko stało się, aby ludzie Pana Jezusa nie tylko poznali, ale by go za takowego mieli i sławili, który większym jest, niżeli inny człowiek, zwłaszcza, iż jest Panem, ku panowaniu narodzonym, który wszystko umie i może, i byśmy go naszym zbawicielem uznali, do niego we wszystkich potrzebach i dolegliwościach się uciekali i pomocy u niego szukali.
Ku temu służy też dzisiejsza ewangelia. Bo w niej też mamy objawienie, które Pan Jezus okazał, iż nie jest zwyczajnym, ale osobliwym dziecięciem, gdyż się potajemnie od rodziców swoich odłączył, i wystąpił z posłuszeństwa, które wszystkie inne dziatki z rozkazania Bożego rodzicom są winni są posłuszeństwa. Stało się to, powiada ewangelia, tak: rodzice jego musieli, jako Żydzi, na każdy rok na święto wielkanocne okazać się w kościele w Jeruzalemie. Gdy dzieciątko Jezus z sobą wzięli, zostało tam w Jeruzalemie. Rodzice tego nie spostrzegli, podobno byli do tego przyzwyczajeni, iż już nieraz przedtem z krewnymi chodził. Bo Chrystus nie żył w młodości swojej jako dziwak, ani żadnego osobliwego żywota nie wiódł; ale się zachowywał jako inne dziatki, niekiedy też ze swoimi towarzyszami grywał, tylko, iż jako tekst wspomina, nad inne dziatki w mądrości i łasce się pomnażał. Dlatego tedy matka jego Maria i Józef mniemali, iż jest w towarzystwie podróżnych, a tak go za sobą zostawili. Ale wieczorem, gdy na pierwszy nocleg od Jeruzalemu przyszli, oglądają się, gdzie by dzieciątko było. A gdy go między krewnymi i znajomymi nie znaleźli, zlękli się bardzo. Bo dzieciątko to osobliwie matce było polecone. I Józef też miał pilny rozkaz, aby pieczę nad nim miał. Nade wszystko atoli Maria jako matka serdeczną żałość z tego miała, i bardzo się zlękła, iżby go nie miała znaleźć. Zapewne tam nie było spania, ani jedzenia, ani uspokojenie przed płaczem, ale najpewniej jeszcze tejże nocy te cztery mile na powrót biegali. Dzieciątko jednak było stracone. Tu rozważ sobie, co w sercu twoim na ten czas myśleli? Bo pierwszego dnia dzieciątko zginęło, drugiego cały dzień jego szukali, a dopiero trzeciego dnia je znaleźli. A dlatego te trzy noce podobno niewiele spali i rozmaitymi myślami się trapili, a zwłaszcza Maria matka jego.
Rzecz ta zaiste uwagi jest godna, że dzieciątko Jezus, nasz miły Pan Bóg, chciał okazać, iż nie tyle z przymusu matce swojej jest poddany, ale iż co czyni, to czyni dla przykładu, z dobrej woli, a nie tylko z powinności. Bo on nie tylko był synem matki swojej, ale też był jej Bogiem i Panem. Dlatego też niekiedy stawia się naprzeciw matki swojej, nie jako syn, kiedy mówi: “Co ja mam z tobą, niewiasto?” Tak też i tu czyni, okazując, iż nie jest człowiekiem tylko, któryby ojcu i matce musiał być posłusznym; owszem mówi, iż ma innego ojca, który większym jest, i na którego słusznie ma większą baczność, niż na Marię i Józefa. “Cóż jest”, mówi, “żeście mię szukali? Izali żeście nie wiedzieli, iż w tych rzeczach, które są ojca mego, ja być muszę?” Jakoby chciał rzec: jestem wprawdzie waszym synem, więc jednak jestem synem tego ojca, który jest w niebiesiech. Jak ci się dla nas objawia, abyśmy go dobrze poznali i zrozumieli, iż on nie tylko jest prawdziwym człowiekiem, ale też prawdziwym Bogiem. Przeto, gdy matka do niego rzekła: “Synu! cóżeś nam to uczynił?” usprawiedliwia się i mówi: Jam ci wam nie jest posłusznym, anim też wami pogardzał, jako wy mnie macie. Chce tedy słuszność mieć po swojej stronie i nie chce się od matki dać strofować. Maria zaś i Józef ku boleści swojej, jaką dla niego mieli, jeszcze niesłuszność mieć muszą. Bo powinni sobie byli przypomnieć, co aniołowie, pasterze, Symeon i inni o tym dzieciątku zwiastowali, i wiedzieć, iż im nie był nieposłuszny, chociaż w Jeruzalemie pozostał, ponieważ więcej posłusznym być musiał ojcu swojemu w niebiesiech, niżeli swej matce na ziemi.
Ten przykład dzieciątka Jezus, naszego Pana miłego, di tego służy, aby nam przypomnieć naszą nieświadomość i wielkie zaślepienie, które zawsze jest skłonne, więcej służyć człowiekowi niżeli Bogu. Przetoż mamy się nauczyć, gdy do tego przyjdzie, iż albo Bogu, albo rodzicom i przełożonym nieposłusznymi być musimy, byśmy z Chrystusem mówili: Ja w tych rzeczach być muszę, które są ojca mego w niebiesiech. Oprócz tego chcę chętnie i z serca być posłusznym ojcu i matce, cesarzowi, królowi, gospodarzowi i gospodyni; ale w tym wypadku muszę rzec: Miły ojcze, miła matko, ja mam innego ojca, tego więcej muszę słuchać, niżeli was. Na tu Maria i Józef zapomnieli, dlatego im to przypomnieć, i nauczyć ich tego musiał. A to wszystko dla nas się stało. Tę krewkość bowiem mamy wrodzoną: gdy Bogu służyć i Jemu posłusznymi być mamy, światem się wymawiamy i mówimy: Nie śmię, bo Bóg mi rozkazał, abym zwierzchności mojej był posłusznym.
Któż bowiem jest zwierzchnością? Mój panujący? Ojciec i matka moja? Toć prawda! ale czyż oprócz tych innej zwierzchności nie masz? A za cóż masz tego, który mówi w pierwszym przykazaniu: “Jam jest Pan, Bóg twój?” Nie ma to tedy tak być, gdy ten Pan mówi: To mi się podoba, to tak mieć chcę, abyś ty bez względu na twego panującego, owszem króla i cesarza, ojca i matkę, z Chrystusem rzekł: “Ja w tych rzeczach być muszę, które są ojca mego?” Albowiem słowo i przykazanie Boże słusznie zawżdy pierwszeństwo mieć powinno. Gdy te są wykonane, potem czynić mamy i to, co chcą ojciec i matka, cesarz i król. Jako Chrystus objawiony jest przez gwiazdę i przy Jordanie, nam ku pociesze, iż jest naszym zbawicielem, o czym w Boże narodzenie w śpiewie i w zwiastowaniu od aniołów obficie słyszeli; tak objawia się w dzisiejszej ewangelii nam dla przykładu, abyśmy w rzeczach Bożych na nikogo względu nie mieli, chociażby to był ojciec, matka, książę, albo ktokolwiek bądź. Bo tu jest inny Pan i wyższa zwierzchność, która się zowie Bóg; tego ty masz słuchać, i czynić, co on tobie każe, i jemu nade wszystko masz służyć. Gdy to posłuszeństwo jest wykonane, potem czyń, co ci ojciec i matka, twój panujący i zwierzchność rozkazuje; tylko aby ci w tym wyższym posłuszeństwie na przeszkodzie nie byli, które, jakom rzekł, przed wszystkimi rzeczami musi być wykonane.