Prawdy o Kościele, piękna tej wspólnoty drogi, nie odkryjemy jak widzowie telenoweli, czy nawet publiczność ambitnego teatru.
Są takie tematy, na których zna się każdy. Z reguły są one również tymi samymi, o których w większości mamy negatywną opinię. Pogoda, gospodarka, polityka i … Kościół. Tak, myślę, że śmiało mogę tak napisać – na Kościele znamy się wszyscy, a podejmując tę tematykę zwołujemy nieomal kolejne sobory – tym razem już pełne jedynie koniecznych reform. Szczególnie łatwo o takie podejście patrząc na widoczne „objawy” Kościoła – skandale seksualne, afery finansowe, kłótnie personalne – niczym w telenoweli. Czy taką telenowelę można oglądać, czy można ją kochać? Właśnie – kochać. Stosunkowo często spotykałem się już z pytaniem, czy można kochać taki Kościół. Dlaczego od razu kochać? Zejdźmy o stopień niżej – żeby Kościół kochać najpierw trzeba w Niego uwierzyć.
Chyba właśnie wiara w Kościół umyka w potocznym Jego rozumieniu. A przecież spotykając się na niedzielnej Eucharystii wyznajemy, że wierzymy w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Wierzymy w Kościół. Czy zdajemy sobie sprawę z wagi tych słów, z ich znaczenia? Idźmy jednak jeszcze stopień niżej – żeby wierzyć w Kościół trzeba jeszcze wiedzieć, czym On naprawdę (a nie tylko na pierwszy rzut oka) jest.
Samo słowo „Ekklesia” („Kościół” w j. greckim) można przetłumaczyć jako „zwołanie”. Oczywiście, w domyśle chodzi tu o zwołanie przez Boga. Już samo to mówi bardzo wiele. To nie ja wybrałem sobie Kościół jako środowisko życiowe, czy jakąś grupę społeczną, ale sam Bóg w Jezusie wybrał mnie do Kościoła poprzez chrzest. Bóg woła do Kościoła – nie szepcze na ucho romantycznych słówek o bliskości z Nim (tylko dla wybranych), ale woła, aby każdy mógł usłyszeć Jego głos, Jego Słowo. To ważne chyba szczególnie dla nas. Do odkrycia tego, czym rzeczywiście jest Kościół, co jest Jego najprawdziwszą głębią i centrum, musimy wędrować latami, niekiedy będąc pozornie bardzo zadomowieni w Kościele. Kościół jednak, przynajmniej tak mi się wydaje, dużo bardziej niż domem jest drogą. Właśnie tak nazywano początkowo chrześcijan – zwolennicy tej drogi (por. Dz 9, 2; tą Drogą w najpełniejszym znaczeniu jest sam Jezus). Kościół – Droga, wspólnota pielgrzymów (wędrowców), już samą nazwą podkreśla swój misyjny wymiar.
Bóg Ojciec woła nas Tym Słowem, które najlepiej zna i kocha – Słowem, którym jest Jego Syn. Czy jednak można zobaczyć słowo? Czy można zobaczyć Jezusa, Boga w Kościele? Na pewno nie może się to dokonać bez Ducha Świętego. Prawdy o Kościele, piękna tej wspólnoty drogi nie odkryjemy jak widzowie telenoweli, czy nawet publiczność ambitnego teatru. Żeby móc dojść do tej prawdy musimy sami zaryzykować występ w tym przedstawieniu. Nie da się poznać prawdy o Kościele, siedząc na widowni z założonymi rękami, sceptycznie oceniając grę aktorów – prawda jest na deskach sceny. Tę prawdę w Twoim życiu możesz odkryć, Drogi Czytelniku, tylko Ty. „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (J 3, 8). Nie poczujesz Wiatru spoglądając przez okno...
Nie bój się, że wchodząc na scenę Kościoła szybko się znudzisz. Póki trwa historia wciąż będą powstawały coraz nowsze scenariusze, które będziesz mógł ożywiać swoim życiem. Pełnia tego, czym Kościół jest i do czego dąży, dotyka eschatologii, a więc tajemnicy Jezusa, który sam jest Pełnią i Spełnieniem Wszechświata, a więc także i Twojej historii życia. Dopiero tam poznamy, jakim dziełem sztuki Boga był (będzie) Kościół.
Dalej wahasz się i bronisz przed wiarą w Kościół? Może przechodzisz przez taką noc życia, wiary, że boisz się zrobić choć jeden krok. Może przyczyną tego mroku są grzechy i błędy ludzi Kościoła, którymi dotknęli Cię osobiście. Nie znam Twojej sytuacji. Wiem tylko jedno – każdej nocy, choć w różnych fazach, na niebie jest księżyc. Księżyc nie świeci swoim światłem, ale odbitym światłem Słońca. Nie widać tego na pierwszy rzut oka. Słońcem, które może oświecić Twoje życie jest Jezus Chrystus. Ojcowie Kościoła mówili zaś, że księżycem, który odbija Jego światło, jest właśnie Kościół. A więc? Popatrz na niebo swojego życia. Może zamiast czekać na spadającą gwiazdę poszukaj na nim księżyca...
„Usłyszałem i serce moje struchlało, na głos ten zadrżały me wargi (…) Drzewo figowe wprawdzie nie rozwija pąków, nie dają plonu winnice, zawiódł owoc oliwek, a pola nie dają żywności, choć trzody owiec znikają z owczarni i nie ma wołów w zagrodach. Ja mimo to w Panu będę się radować, weselić się będę w Bogu, moim Zbawicielu” (Ha 3, 16 - 18).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |