W otwartych drzwiach Kościoła w Filadelfii staje Święty i Prawdomówny.
Tytuł może oznaczać kolejną próbę wplątania się w spory, niekoniecznie mające podłoże teologiczne. Dlatego na początku trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie ten kierunek rozważania szóstego listu Apokalipsy obieramy. Chcemy raczej usiąść w otwartych przez Tego, który „ma klucz Dawida” drzwiach, popatrzyć na roztaczający się przed nimi widok i zastanowić się jaki wpływ ma ta Boża perspektywa na dziś i jutro wspólnoty Kościoła.
Co widać? A raczej kogo widać? Bo w otwartych drzwiach Kościoła w Filadelfii staje Święty i Prawdomówny.
Święty – jak tłumaczą bibliści – to z jednej strony Ten, kto oddzielony jest od sfery świeckiej (profanum), ale to także Ten, kto swoją świętością chce się dzielić. Pragnienie dzielenia się tą świętością rozbrzmiewa zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie. Od „świętymi bądźcie, bo ja jestem Święty” (Kpł 19,2) do „bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). Rozbrzmiewa w liturgii Kościoła. Nie tylko jako poprzedzający konsekrację darów hymn pochwalny. Także w starożytnym zawołaniu „Święte dla świętych”, jakże mocno uświadamiające wiernym moc daru, mającego sprawić ich wewnętrzne uświęcenie. Prawdomówny zaś to potwierdzający słowa czynami, wywiązujący się ze swoich obietnic. „Ja jestem (…) prawdą” (J 14,6). Jest prawdą, bo oddał życie za przyjaciół swoich (por. J 15,13), tym samym potwierdzając wszystkie obietnice Starego Testamentu.
Drzwi otwarte z widokiem aż po horyzont. A nad nim próżno szukać gromadzących się czarnych chmur, zapowiadających prześladowania, wygnanie, cierpienie. Nad horyzontem blask miasta Boga żywego, Nowego Jeruzalem. „I powtórnie przyjdzie w chwale, sądzić żywych i umarłych” (wyznanie wiary). „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale” (aklamacja po przeistoczeniu). A zza horyzontu głos dobiega. „Zaiste, przyjdę niebawem” (Ap 22,20).
Pomiędzy otwartymi drzwiami a horyzontem bezkresna przestrzeń „dla biegnących do Pana” (Hermas, Pasterz). Gdzieś pośrodku sadzawka Siloam, „co się tłumaczy: Posłany” (J 9,7). Klucz Dawida otworzył drzwi, by uwięzieni w środku wybiegli aż po horyzont, zabierając po drodze chromych, ślepców, trędowatych, by zaprowadzić ich do sadzawki Siloam. Miejsca, gdzie to, co nieświęte stanie się święte. Zguba wróci do właściciela. Sponiewierany odzyska godność. Łaknący zaspokoi głód i pragnienie. Więzień odzyska wolność.
„To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1 J 1,1). Kościół otwarty, to Kościół nieustannie przechodzący przez otwarte Kluczem Dawida drzwi, przyjmujący dar świętości Świętego, słuchający i dotykający. I biegnący aż po horyzont. Ku Temu, który „przyjdzie niebawem”. Bardziej niż peleton przypominający rwący potok. Porywający wszystko, co spotka na swojej drodze. Nie po to, by zatopić i zniszczyć. By „uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo” (Ef 526).
Drzwi otwarte. „Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba jeszcze iść w głąb” (Bł. Jan Paweł II do młodych, zgromadzonych nad Lednicą, 1997).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |