Tajemnice bolesne
Jezus - zarówno w życiu, jak i w śmierci - ofiarował siebie Ojcu w pełni posłuszeństwa (...) W Getsemani widzimy, jak bolesne to było posłuszeństwo: Ojcze... zabierz ten kielich... Lecz nie to, co Ja chcę, ale to co Ty. W tym momencie Chrystus przeżywa agonię duszy, która jest o wiele boleśniejsza od agonii ciała, na skutek wewnętrznego konfliktu między najwyższymi racjami męki, zawartej w planie Bożym, a faktem, że Jezus z niezwykłą wrażliwością swej duszy zdaje sobie sprawę, jak ogromna jest brzydota grzechu, który zdaje się na Niego spadać. On, który prawie stał się grzechem (czyli ofiarą grzechu), jak mówi św. Paweł, aby w Nim dokonało się zadośćuczynienie za grzechy wszystkich. Tą drogą Jezus zbliża się do śmierci jako najwyższego aktu posłuszeństwa: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego – ducha, a zarazem podstawę Jego ludzkiego życia (...) To posłuszeństwo jest równocześnie wyrazem miłości nieskończonej, która łączy Syna z Ojcem... A więc posłuszeństwo znaczy równocześnie: pełnia miłości. Absolutna pełnia miłości, która nie tylko równoważy, ale bezwzględnie przeważa grzech świata. Dlatego świat jest odnowiony, dlatego świat jest odkupiony w Jezusie Chrystusie.
(Katecheza środowa, 19 października 1988)
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, Jezus ukazał całą prawdę zawartą w proroczych słowach: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Stając się Mężem boleści, ustanowił nową solidarność Boga z cierpieniami ludzi. Odwieczny Syn Boga, zjednoczony z Nim w wiecznej chwale, nie domagał się przywilejów ziemskiej chwały ani uwolnienia od bólu, lecz wstąpił na drogę krzyża, wybrał cierpienia nie tylko fizyczne, ale i moralne, które towarzyszyły Mu aż do śmierci: wszystko to uczynił z miłości dla nas, aby pokazać ludziom swoją miłość, zadośćuczynić za ich grzech i z rozproszenia doprowadzić ich do jedność. Wszystko, bowiem miłość Chrystusa była odbiciem miłości Boga do ludzi (...) W obliczu tej tajemnicy możemy powiedzieć, że bez cierpienia i śmierci Chrystusa miłość Boga dla ludzi nie ukazałaby się w całej swojej głębi i wielkości. A z drugiej strony cierpienie i śmierć stały się dzięki Chrystusowi zachętą, bodźcem, powołaniem do miłości bardziej wielkodusznej, tak jak to się działo w życiu wielu świętych (...) oraz innych ludzi, znanych i nie znanych, którzy potrafią uświęcić ból, stając się odbiciem bolesnego oblicza Chrystusa.
(Katecheza środowa, 19 października 1988)
Chrystus, który cierpi, jest - wedle słów współczesnego poety – Świętym, który cierpi, i dlatego cierpienie Jego posiada głębię niewymowną: jest z pewnością najbardziej niewinny, najbardziej bezgrzeszny pośród wszystkich Hiobów, pośród wszystkich cierpiących bez własnej winy (...) poprzez takie cierpienie bez winy Chrystus dokonuje odkupienia świata. Moc odkupieńcza cierpienia tkwi w miłości (...) Uczestniczyć w krzyżu Chrystusa – to znaczy wierzyć w zbawczą moc ofiary, którą każdy cierpiący może składać wraz z Odkupicielem. Cierpienie wówczas zostaje wyzwolone z poczucia bezsensu, zyskuje swój twórczy sens i wymiar. Schodzi niejako na dalszy plan jego wyniszczająca moc, skoro tajemnica Odkupienia świadczy, że cierpienie wydaje szczególne owoce (...) Czyż nie jest to odpowiedź, na którą czeka dziś ludzkość? Odpowiedź, jakiej może udzielić tylko Chrystus ukrzyżowany, Święty, który cierpi, który potrafi dotrzeć do samego sedna ludzkich problemów, stoi bowiem u boku wszystkich cierpiących, którzy proszą Go, aby natchnął ich nową nadzieją.
(Katecheza środowa, 9 listopada 1988)
Stajemy tu w przekonaniu, że krzyżowa droga Syna Bożego nie była zwyczajnym zbliżaniem się do miejsca kaźni. Wierzymy, że każdy krok Skazańca, każdy Jego gest i każde słowo, a także wszystko to, co przeżywali i czego dokonali uczestnicy tego dramatu, nieustannie do nas przemawia. Przez swoją mękę i śmierć Chrystus odsłania przed nami prawdę o Bogu i o człowieku (...) Co to znaczy: mieć udział w krzyżu Chrystusa? To znaczy doświadczyć w Duchu Świętym tej miłości, jaką krzyż Chrystusa kryje w sobie. To znaczy w świetle tej miłości rozpoznać swój własny krzyż. To znaczy w mocy tej miłości wciąż na nowo brać go na ramiona i iść... Iść przez życie naśladując Tego, który przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy tron Boga (...) Tak oto krzyż – znak hańbiącej śmierci, zarezerwowany dla najniższej kategorii ludzi - stał się kluczem. Odtąd przy pomocy tego klucza człowiek będzie otwierał drzwi głębi Bożej tajemnicy. Za sprawą Chrystusa przyjmującego krzyż, narzędzie swego wyniszczenia, ludzie dowiedzą się, że Bóg jest miłością.
(Droga Krzyżowa Roku Świętego, Koloseum, 2000)
Krzyż - to znaczy: oddać swe życie za brata, aby wraz z jego życiem ocalić własne. Krzyż – znaczy: miłość silniejsza jest od nienawiści i od zemsty; lepiej jest dawać aniżeli brać; angażowanie się jest skuteczniejsze od czczego stawiania żądań. Krzyż - znaczy: nie ma rozbicia bez nadziei, ciemności bez gwiazdy, burzy bez bezpiecznej przystani. Krzyż - znaczy: miłość nie zna granic; rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie, i nie zapominaj o tych, którzy są najdalej. Krzyż - znaczy: Bóg jest większy od nas, ludzi, większy niż nasza zawodność; jest ratunkiem nawet w największej klęsce; życie jest silniejsze niż śmierć.
(Homilia, Wiedeń, 10 września 1983)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |