Mała karteczka. Schowana w kieszeni. Włożona do portfela. Może zapis w komórce.
Popiół na głowę. Kolejny Wielki Post. W drodze do kościoła, może podczas wieczornej modlitwy, pytanie o sens tego czasu, o drogę do przebycia, o jakieś postanowienie. Bo przecież trzeba z siebie wykrzesać coś więcej. Zatem post od cukierków, alkoholu, Internetu, powstrzymać się od hejtu…? Może w tym roku trochę inaczej. Zamiast na NIE tym razem na TAK. Coś, co mnie zbuduje, da wzrost, uskrzydli.
Zanim padnie konkretna propozycja dwa obrazy z jedną konkluzją.
Nauka języka obcego. Nie wystarczy przyswoić sobie gramatykę i zasób słownictwa. Momentem przełomowym jest przejście od tłumaczenia na myślenie w tym języku. To przychodzi po latach obcowania nie tyle z tekstami, co z żywymi ludźmi.
Ogniem i mieczem. Pod Zbarażem wojsko oczekuje na przybycie księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Żołnierze spragnieni są jego obecności „jako jeleń desiderius aquas”. Myślał Psalmami Sienkiewicz czy wojsko oblegane? Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi. Ale możemy wyciągnąć pierwszy wniosek.
Pismo święte. Biblia. Słowo Boga do człowieka. Mówimy drogowskaz, podpowiada jak żyć… Owszem, bardziej jednak Księga, w której Bóg mówi o sobie, o swojej wielkiej miłości. Do Syna, do Ducha Świętego i do… człowieka. Jeżeli chcemy przyswoić sobie Jego język, zrozumieć, nauczyć się w tym języku rozmawiać, wreszcie myśleć językiem Biblii, potrzebujemy wielu lat nauki, obcowania.
Stąd nasza wielkopostna propozycja. Składa się na nią siedem metod spotkania ze Słowem Bożym. Przy czym bardziej niż o metodę chodzi o spotkanie, bycie ze sobą.
Być może czytający tę drogę mają już za sobą. To dobra okazja by odnowić wierność. Bo ona jest „pieczęcią miłości”. Dla próbujących ale zniechęconych motywacja by spróbować jeszcze raz. Przebudzeni do wiary nauczą się stawiać pierwsze kroki. By odważnie pójść dalej. Siedem propozycji jak siedem darów Ducha Świętego. A w sumie chodzi o jedno. By zaprzyjaźnić się ze Słowem. Zaczynajmy.
Słowo życia
Kolejny obraz na początek. Na futrynie żydowskiego domu często umieszczana jest mezuza. To małe, ozdobne naczynie, w którym umieszczone są dwa fragmenty Pisma świętego. „Słuchaj, Izraelu…” (Pwt 6,4-9) oraz „Jeżeli będziecie słuchać pilnie…” (Pwt 11,13-21). Wychodząc z domu pobożny Żyd dotykał mezuzę palcami, całując palce przed lub po jej dotknięciu. Niekiedy odmawiano także modlitwę: „Niech Bóg chroni moje wyjścia i powroty, teraz i w przyszłości” (Isidor Singer, The Jewish encyklopedia).
Jak może wyglądać chrześcijańska mezuza? Raczej nie będzie przybita do futryny drzwi. Z całą pewnością będzie to karteczka. Schowana w kieszeni. Włożona do portfela. Może zapis w komórce. Jako odpowiedź na zachętę, skierowaną do wierzących w Filippi: „Trzymajcie się mocno Słowa Życia” (Flp 2,16). Różne fragmenty można na niej zapisywać. Jedno zdanie z wieczornej lektury Pisma świętego, z czytań mszalnych, wybrane na chybił trafił, zaczerpnięte z Internetu (na głównej stronie naszego portalu jest „Cytat dnia”). Ważne by myśl była krótka. Dalej by do niej często wracać. Wreszcie by przeżywać fizyczną bliskość Słowa. Bo ono „jest bardzo blisko ciebie” (Pwt 30,14).
Jest wiele sposobów, by wracać do wybranego fragmentu. W porannej modlitwie, w drodze do pracy, podczas rachunku sumienia. Wreszcie w chwilach, gdy mamy podejmować decyzje. Nie jest ważne wielkie czy małe. Ważne, by każdą z nich uzgadniać ze Słowem Bożym. Bo pójście za Jezusem to przede wszystkim podejmowanie decyzji. Urok, fascynacja owszem, na początku. Później najważniejsza jest wola i rozeznanie. By słowa „bądź wola Twoja” nie były frazesem. By nie było nim mówienie o przyjaźni z Bogiem.
Propozycja może kogoś zdziwić. Jedno zdanie? Cały dzień? Ile można karmić się jednym zdaniem?
Odpowiadając podzielę się swoim doświadczeniem. Od kilkudziesięciu lat piszę rozważania do czytań mszalnych. Są to te same teksty. Siadając kiedyś nad pustą kartką, dziś przed ekranem komputera, miałem niekiedy wrażenie, że już nic nie odkryję, że nic nowego nie będę w stanie napisać. I za każdym razem Słowo mnie zaskakiwało, odkrywałem całkiem nowy jego sens.
Tak jest zawsze. Bóg zaskakuje. Bo jego Słowo jest Dobrą Nowiną. ZAWSZE Dobrą i ZAWSZE Nowiną. Odkrywającą swój blask i piękno przed wytrwałymi. Spróbuj. Zabierz ze sobą Słowo a ono zabierze ciebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |