Przystanek II. Apostołowie przybywają do pustego grobu.
Apostołowie... Choć Jezus zapowiadał im, że będzie cierpiał, że zostanie zabity, a dopiero potem zmartwychwstanie, chyba zupełnie to do nich nie dotarło. Nie, na Niego coś takiego nie mogło przyjść. Dobrze Go przecież znali i niejedno widzieli.
Oni nie tylko – jak inni uczniowie – uczestniczyli w radości tego wszystkiego, co stało się w Galilei. Oni widzieli więcej! Zwłaszcza Piotr, Jakub i Jan. Widzieli Go chodzącego po wodzie i uciszającego burzę, byli świadkami, jak wskrzesił córkę Jaira, widzieli Go przemienionego w towarzystwie Mojżesza i Eliasza! Tak, byli w ostatnich latach bliżej Jezusa niż inni chodzący za Nim, bo On ich wybrał!
Śmierć Jezusa musiała być dla nich nie tylko wstrząsem, ale i brutalną porażką. Stanowiska, których się spodziewali w przyszłym królestwie Jezusa? Będzie dobrze, jak ocalą chociaż swoje życie. Wtedy może uda się wrócić do poprzednich zajęć. Trzeba będzie się jeszcze zmierzyć z mniej lub bardziej szyderczymi spojrzeniami znajomych, którzy uznają ich za naiwniaków, którzy dali się łatwo nabrać. A gdzieś w głębi serca pozostanie ta świadomość, że zawiedli. Jeden z nich Jezusa zdradził, inni nie obronili. Prócz Jana wszyscy – wcześniej czy później – uciekli i się schowali. Piotr pierwej jeszcze wyparłszy się znajomości z pojmanym Jezusem...
I w ten rozgardiasz serca, nie bardzo potrafiącego się jeszcze znaleźć w nowej smutnej rzeczywistości, wpada wieść, którą przynoszą niewiasty: Jezusa nie ma w grobie, a aniołowie mówią, że zmartwychwstał! Tego już za dużo! Takiej huśtawki nastroju nie da się wytrzymać! Nie wolno w to uwierzyć, dopóki nie nabierzemy pewności, bo zwariujemy! Sprawdzić? Ale jak? Nie róbmy sobie wielkich nadziei! Przecież to niemożliwe! A martwić się tym, co pewnie za swoją małość usłyszymy od Jezusa, będziemy, gdy się okaże, że kobietom to wszystko się nie przywidziało.
Tylko Piotr i Jan odważyli się pójść sprawdzić. Właściwie pobiegli. To był pewnie bieg z gatunku tych, w których nie siły fizyczne, a nerwowe napięcie pomaga szybciej niż zwykle przebierać nogami, byle jak najprędzej dotrzeć na miejsce....
Grób faktycznie był pusty. Nie tylko rzucili okiem. Weszli do środka. Pewnie dokładnie wszystko obejrzeli. Może szukali jakiegoś tajemnego przejścia. Ale znaleźli tylko płótna, w które było zawinięte ciało Jezusa. I chustę jakoś tak dziwnie położoną, że Jan widząc ją, uwierzył. Tak, Jezus naprawdę zmartwychwstał! Niesamowite! Co będzie dalej, jeszcze nie wiadomo, ale oto są świadkami niesamowitego cudu! Nie tylko córka Jaira czy młodzieniec z Nain, którzy przecież mogli być w jakiejś śpiączce; nie tylko Łazarz, który może wpadł w jakiś solidniejszy letarg! Ale i Jezus, którego agonię i pośmiertne przebicie boku widziało tylu ludzi! Zmartwychwstanie, o którym mówił to nie jakaś przenośnia! To powrót zabitego do życia!
Czasem i nam przychodzi przeżywać rozterki nie bardzo umiejących się odnaleźć w nowej sytuacji Apostołów. Świat się zawalił, nadzieje zawiodły. Lęk o jutro, czasem wstyd, albo i mimo prób usprawiedliwienia się – nie dające spokoju sumienie. Można zamknąć się w czterech ścianach. Lizać rany, planować, co zrobić z tym, co zostało po klęsce, szukać usprawiedliwienia albo i winnych. Można. Ale można też, jak Piotr i Jan, pobiec do pustego grobu Jezusa. Zobaczyć te płótna i leżącą obok chustę. I z tej perspektywy spojrzeć na swoje porażki, obawy czy wstyd.
Jasne, ten pusty grób Jezusa nie daje jeszcze odpowiedzi na pytanie co dalej. Ciągle możliwych jest wiele różnych wariantów przyszłości. Ale jedno jest pewne: wszystkie dobrze się kończą. Wszystkie prowadzą do zmartwychwstania i życia wiecznego. A jeśli tak, można spokojnie kosztować smaków każdej doczesności.
Możesz też zobaczyć pozostały teksty z cyklu Drogi Światła
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |