Sześć homilii
ks. Leszek Smoliński
Każdego dnia jesteśmy bombardowani cudownymi receptami na szczęście. Wystarczy kupić jakiś produkt, skorzystać z wyjątkowej promocji czy udać się po poradę do eksperta. Wydaje się, że kupno poradnika za kilkanaście złotych to niebyt wielki wysiłek. W tym miejscu pojawiają się jednak ważne pytania: skoro tak łatwo jest zdobyć w życiu szczęście, to czemu tylu ludzi wokół nas czuje się samotnych, opuszczonych, pozbawionych miłości? Czym jest prawdziwe szczęście i kto tak naprawdę się o nie troszczy? Czy jest ktoś, komu tak naprawdę zależy na naszym szczęściu? W czym możemy odnaleźć prawdziwe szczęście?
Jezus, który jest gościem na weselu w Kanie Galilejskiej, dokonuje uświęcenia miłości ludzkiej i ziemskiej. Ten, który jest Miłością, czyni pierwszy cud, czyli pouczający znak dla uczniów, a potem dla całego Kościoła. Chrystus pokazuje w ten sposób, że jeżeli człowiek nie chce, aby jego szczęście trwało tylko przez chwilę, musi zacząć budować go od mocnych fundamentów. Jezus przypomina, że miłość nie ogranicza się do sentymentu, uczuć, emocjonalnej bliskości, ale wyraża się w konkretnym czynie. Pokazuje, że chrześcijanin w dążeniu do szczęścia nie może pominąć miłości, która poszukując dobra ukochanej osoby staje się wyrzeczeniem i jest gotowa do poświęceń.
Wydarzenie z Kany Galilejskiej ma mieć swoje odbicie w życiu chrześcijańskiej rodziny. Jezus pokazuje, że rodzina jest czymś pełnym, jeśli w niej jest obecny Bóg. Nigdzie Bóg nie chce tak mieszkać, jak w rodzinie, w sercach każdego z jej członków. Nieobecność Boga w rodzinie oznacza jej klęskę, zatracenie jej istotnego celu. Dramaty wielu współczesnych rodzin są tego wymownym przykładem. Ojciec i matka są pierwszymi znakami samego Boga na ziemi. Bóg wybrał te znaki, by przez nie objawiać człowiekowi swoją miłość. Ilu klęsk uniknęłyby rodziny, gdyby żyły według tej Bożej myśli. „W moim domu rządził tylko pieniądz. Wszyscy żyli w nim dla pieniędzy. Ja popełniłem zbrodnię” – pisze w swoim pamiętniku jeden z więźniów na krótko przed egzekucją. „Nie daliśmy nic naszym dzieciom, jeśli nie nauczyliśmy ich wartości, dla których trzeba żyć – mówi w dyskusji pewien wspaniały ojciec. Czyż pod tymi słowami nie powinien się podpisać każdy ojciec rodziny i każda matka?
Dla „sprowokowania” cudu potrzebne jest posłuszeństwo Jezusowi, który jest autentycznie zatroskany o szczęście człowieka, o moje szczęście. Słudzy weselni wykonali absurdalne polecenie napełnienia stągwi wodą, choć pewnie w ich mniemaniu nie przybliżało to ani o krok rozwiązania problemu. Ze strony Jezusa możemy spodziewać się nakazów równie absurdalnych: „kochaj nieprzyjaciół”, „przebacz krzywdzicielowi”, „wspomóż ubogiego”, „szanuj wrednych rodziców”, „zachowaj czystość przedmałżeńską”, „bądź uczciwy wśród skorumpowanych”, „nie kłam tym, którzy ciebie okłamują”, „pójdź za Mną”. Takie wezwania zawsze wydają się „nie na czasie”. Usłyszysz je w momencie, kiedy wolałbyś zapomnieć o Dekalogu i Ewangelii. A może dziś Jezus zwraca twoje oczy na cud, który w czasie Eucharystii dokonuje się na ołtarzu. Jaki wpływ będzie miał on na życie twoje i twoich bliskich?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |